Forum  Strona Główna
Świat Nastolatków
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Czarny Żniwiarz

 
Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna » Opowiadania, wiersze, teksty piosenek itp Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Czarny Żniwiarz
Autor Wiadomość
Nefryt666
Moderator



Dołączył: 27 Lip 2011
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post Czarny Żniwiarz
Był wieczór normalnie o tej porze jest jeszcze jasno, lecz nie wtedy. Pogoda była beznadziejna, ciemne chmury zasłoniły całe niebo, a z nich padał deszcz. O tej porze w karczmie zbierają się ludzie przepijając swoje pieniądze, tym razem nie było inaczej. W karczmie było głośno, nikt nie zauważył kiedy do środka weszła zakapturzona postać, podeszła do barmana i poprosiła wodę. Barman popatrzył się na nią jakby kogoś w niej znajomego rozpoznał, lecz nie odezwał się słowem podał nieznajomemu szklankę wody. Nieznajomy szybko rozejrzał się po karczmie, po czym wypił wodę, gdy odstawił szklankę z wodą drzwi karczmy znów otworzył się. Chłodne powietrze wdarło się do środka, a w drzwiach stał oddział strażników. Takie inspekcje się zdarzają od czasu do czasu, strażnicy wchodzą do karczmy, obiją komuś gębę, zrobią burdel czasem też wypiją trochę i wychodzą. Ci którzy się sprzeciwią zostają zabici, nikt z tym nic nie robi. Gdy strażnicy weszli do środka wszystkie rozmowy ucichły, ludzie odsunęli się robiąc miejsce pośrodku karczmy. Wszyscy oprócz nieznajomego patrzyli się na nich, strażnik zauważył to i podszedł to przybysza.
- Ej ty! - powiedział strażnik stając za przybyszem. Ten nie zareagował. Strażnik złapał go za ubranie i obrócił w swoją stronę.
- Nikt mnie nie będzie ignorował! - powiedział z pogardą w głosie.
- Puść mnie - powiedział cicho nieznajomy.
- Co tam szepczesz?
- Puść mnie - powiedział przybysz głośniej, bez żadnych emocji w głosie. Strażnik w odpowiedzi roześmiał się i powiedział sarkastycznie.
- Bo co? Pobijesz mnie? - Gdy przybysz nic nie odpowiedział, strażnik się wnerwił i wymierzył mu cios w twarz. Przybysz zatrzymał jego rękę, po czym sam powalił w jednej chwili strażnika.
- Jak to? - powiedział strażnik wypluwając krew z ust. - Brać go! Zabijcie go! - krzyknął strażnik, a reszta wyjęła bronie. Nieznajomy popatrzył się na nich i westknął. Podrzucił do góry płaszcz, i zanim strażnicy zdołali się zorientować już był za nimi, a ich miecze były połamane.- Jak... to.. - wyszeptał przerażony strażnik, po czym podniósł się i staną za grupą strażników. Teraz gdy jego twarz była widoczna, wszyscy w karczmie znieruchomieli ze strachu i podziwu. Rozpoznali w nieznajomym Czarnego Żniwiarza. Był dokładnie taki jak opisywali go ci którzy przeżyli spotkanie z nim. Miał oczy ciemniejsze od samej nocy, a najgłębsza otchłań nie była porównywalna z ich mrokiem. Jego głowę ozdabiały krótko ścięte, ciemne niczym mrok włosy, a na jego czole widniała blizna w kształcie pentagramu wrysowanego w koło, dzięki takiemu wyglądowi mógł wtopić się w otaczającą go ciemność. Ubrany był w czarną koszulę z długim rękawem, o dziwo nie miał na sobie żadnej zbroi prócz skórzanych karwaszów - rękawic ochraniających rękę od nadgarstka do łokcia. Był młody, wyglądał na 15-latka, ale jego umiejętności walki były na najwyższym poziomie.
- Czarny Żniwiarz... - powiedział barman, patrząc się na młodzieńca - Kto by pomyślał że jesteś taki młody. - dodał. Czarny Żniwiarz zbliżył się do barmana podnosząc swój płaszcz, zignorował trzęsących się ze strachu strażników, którzy gdy tylko obok nich przeszedł wstali i wybiegli z karczmy jakby goniło ich stado demonów. Gdy był przy barmanie pokazał mu podobiznę naszkicowaną w swoim notesie ;
- Gdzie go znajdę? - zapytał. Barman zerknął na szkic, po czym bez zastanowienia odpowiedział ;
- Dom na wzgórzu. Teraz się tam nie dostaniesz, może chcesz przeczekać ten deszcz? Mam wolny pokój odstraszyłeś strażników więc możesz zatrzymać się tu za darmo. - powiedział kładąc na ladzie klucz do pokoju. Młodzieniec wziął klucz i udał się na górę, do swojego pokoju. Gdy szedł w kierunku schodów ludzie usuwali się mu z drogi patrząc na niego z podziwu i strachu. Gdy tylko poszedł na górę w karczmie rozbrzmiały szepty, których głównym tematem był właśnie on. Żniwiarz wstał wcześnie, pożegnał się z karczmarzem i wyszedł rankiem.
- Dziwne.. - powiedział do siebie, po czym dodał w myślach. - Nie ma strażników, a to znaczy że wiedzą po co tu przybyłem... - Popatrzył się na dom, położony na wzgórzu obok kościoła. W każdą niedziele mieszkańcy chodzili się tam modlić, chociaż nie była to zbyt religijna wioska.
- To będzie interesujące. - powiedział pod nosem, ruszając wolnym krokiem w stronę domu. Gdy był koło kościoła dzwony zabiły.
- Dziś niedziela - powiedział w myślach. Ludzie zaczęli schodzić się do kościoła, a on zobaczył wtapiając się wśród nich że tak jak podejrzewał w okół jego celu wzmocniono straż. Podszedł do głównego wejścia, gdy tylko pojawił się przy bramce, podeszło do niego dwóch strażników. Otworzyli furtkę, lecz zanim zdążyli zadać jakieś pytanie, młodzieniec przebił ich gardła nożami. Wszedł do środka, nie zatrzymywał się, każdego kogo zobaczył częstował nożem który rzucał z idealną precyzją, przebijając gardło ofiary. Przy głównych drzwiach stało dwoje strażników, którzy od razu rzucili się do ataku na Żniwiarza. Nie można było nazwać tego walką, Żniwiarz wyciągnął swój sztylet i jednym ciosem rozciął strażnikowi szyję tak że ten padł martwy na ziemię, po czym uniknął ciosu drugiego napastnika i wbił mu kilka razy sztylet w plecy. Nie schował go, otworzył drzwi posiadłości i wszedł do środka. Nie napotkał żadnego oporu po drodze, dostał się do pomieszczenia w którym znajdował się jego cel. Był otoczony strażnikami, przygotowanymi do ataku.
- To twój koniec. Zabić go! - powiedział facet siedzący z tyłu. Strażnicy ruszyli do ataku, wtedy Żniwiarz przykucnął na ziemi i przybrał pozycję, jakby za raz miał ruszyć do biegu, no i właśnie to zrobił... Ruszył na strażników z olbrzymią prędkością, zatrzymując się za nimi. Wyglądałoby to jakby się przez nich teleportował, gdyby nie to że padli martwi na ziemię z głęboko ciętymi ranami.
- Lot smoka... - powiedziała ze zdumieniem postać wstając powoli z krzesła. - On powróci, nie powstrzymasz tego. - postać wymamrotała trzęsąc się z przerażenia.
- O kim mówisz starcze? - w głosie Żniwiarza było zaciekawienie, jak i w jego twarzy. Z doświadczenia wiedział że w takich sytuacjach ludzie często zdradzają przydatne informacje, lub mówią po prostu za dużo.
- Shion powróci jak zostało przepowiedziane. Padniecie przed nim na kolana, przed prawowitym władcą tego świata. - po tych słowach przebił swoje serce sztyletem. Żniwiarz rozmyślał nad tymi słowami w drodze do miasta, imię Shion było mu znane lecz nie wiedział czemu.
Rankiem kilka dni później wszedł do tawerny, usiadł na krześle przy barze.
- Nefryt! Jak tam zlecenie? - Podeszła do niego dziewczyna, uśmiechając się radośnie. Miała około 20 lat, czarne włosy sięgające za łopatki, ubrana w niebieską sukienkę z białą koronką oraz przepasaną zapaską kucharską.
- Witaj Mika, podaj mi to co zwykle... - odpowiedział nie podnosząc na nią wzroku.
- Jasne zaraz podam. Coś cię dręczy? - spytała nalewając do szklanki kawy.
- Znasz.. Co wiesz o Shionie? - spojrzał na Mikę, która podała mu czarny napój i usiadła przed nim.
- Co o nim wiem? Cóż według legendy jest to jakiś potężny demon który ma zapanować nad światem czy coś w tym stylu. Czemu o to pytasz? - Chłopak napił się kawy i opowiedział jej o tym co się wydarzyło.
- Rozumiem - pokiwała smutno głową.
- To pewnie tylko gadanie starego wariata. - rozmowę przerwał im jeden z klientów wydzierając się na całą tawernę
- Saika!? Widziałeś Saikę?!
- Ciszej człowieku! - uciszył go jego towarzysz rozmów.
- Saika.. zainteresowała cię? - Mika przeniosła wzrok z klientów na Nefryta.
- Może... co możesz mi o niej powiedzieć? - Żniwiarz wziął kolejny łyk kawy.
- Niewiele, ale mogę cię do niej zaprowadzić. - Uśmiechnęła się i zrzucając zapaskę ruszyła w stronę wyjścia, zatrzymując się przy nim - Idziesz?
Żniwiarz uśmiechnął się lekko, dopił kawę i ruszył za dziewczyną.
- Masz zamiar tak iść? - spytał wskazując na ubranie towarzyszki.
- Oczywiście że nie, zaczekaj tutaj chwilkę. - odpowiedziała mu uśmiechając się i ruszyła gdzieś w głąb miasta. Młodzieniec usiadł na werandzie opierając plecy o ścianę karczmy....

****

Usłyszała go. Nieostrożny myśliwy nadepnął na suchą gałąź, która łamiąc się wydała dźwięk który spłoszył mu zwierzynę, ale on się nie poddał. Ruszył za nią, z wyciągniętym łukiem i strzałą przygotowaną do napięcia. Jego prędkość nie była zwyczajna, poruszał się zbyt szybko jak na normalnego człowieka, nawet znającego ten las jak swój dom, ubranie miał dobrane tak by nie krępowało jego ruchów. Była to biała bluza z szarymi rękawami i czarnym wzorkiem na nich, oraz skórzane spodnie nie krępujące ruchów. Sarna nie miała szans, Drake szybko naciągnął łuk i celnym strzałem w głowę powalił zwierzynę.
- Dziwne... - pomyślał rozglądając się w okół swoimi szkarłatnymi niczym krew oczami. - Czuję jakąś dziwną aurę.. - Zostawił upolowaną sarnę i ruszył przed siebie, w stronę jeziora, wiedział że ktoś z jego rodziny po nią przyjdzie a jeśli nie to łatwo ją odnajdzie. Im był bliżej swojego celu tym dziwniejszą aurę czuł, nie potrafił stwierdzić czy jest przyjazna, czy złowroga.Gdy był już nad jeziorem, rozglądnął się dokładnie. Spostrzegł postać, kąpiącą się w nim, był pewny że to od niej bije ta dziwna aura. Podszedł bliżej a że był myśliwym, z przyzwyczajenia tak cicho jak tylko mógł.
- Kim jesteś? - zapytał gotowy by wyjąc łuk i przestrzelić gardło kobiecie. Ta przestraszona podskoczyła i odwróciła się w jego stronę.
- Przestraszyłeś mnie. - powiedziała - Dziwne, nie zauważyłam byś się zbliżał... - Wtedy właśnie mógł przyjrzeć się bliżej dziewczynie, miała długie do ramion czarne włosy, brązowe oczy była w podobnym wzroście co on i wyglądało na to że ma mniej więcej tyle samo lat. Najprawdopodobniej nie brała ona kąpieli ponieważ była ubrana w czarną suknię, która nie przemokła pod wpływem wody. Spostrzegł również że ta dziwna aura nie pochodzi od niej.
- Zadałem pytanie. - powiedział ręką wędrując w stronę pleców. Dziewczyna uniosła kąciki ust uśmiechając się.
- Podaj mi swoje imię, a poznasz moje. - ruszyła w stronę Drake'a.
- Drake, myśliwy z wioski.
- Masz na myśli tą wioskę która spłonęła? - powiedziała postać wychodząc z wody. Na twarzy chłopca malowały się emocje zaskoczenia, strachu i niedowierzania.
- Co... powiedziałaś? - powiedział próbując uspokoić swój załamany głos, gdy mu się to udało wykrzyknął - Kim do cholery jesteś co ty tu robisz!?
- Nie denerwuj się tak białowłosy chłopcze. Jestem Nyks i szukam tu powodu pożaru twojej wioski. - Drake nie miał powodów by nie wierzyć nieznajomej, mimo to myśl że cała jego wioska spłonęła w kilka godzin była dla niego nie do przyjęcia.
- Trudno mi uwierzyć... - mówił już całkowicie spokojnie, bez najmniejszego ujawniania jego obawy czy smutku - ...że cała moja wioska spłonęła w kilka godzin mojej nieobecności.
- Stało się to w kilka minut - zaczęła wyjaśniać Nyks - Coś dziwnego - zatrzymała się na chwile szukając słowa by opisać to co zniszczyło dom chłopca - nienaturalnego zniszczyło całą wioskę. O ile się nie mylę ma to postać psa -- W tym momencie za nią wynurzyło się coś, Drake nie zastanawiając się długo, sięgnął szybko po łuk i w jednej chwili wystrzelił strzałę, która przeleciała obok dziewczyny i poleciała w stronę wynurzającego się trójgłowego psa. Ten szybko wyskoczył z wody, unikając trafienia.
- To on.. Zwiastun Shiona.. - powiedziała dziewczyna na widok bestii o trzech głowach, z ogonem który przy końcu rozdwajał się na dwa węże. Drake nie zastanawiał się, tylko wypuścił w stronę psa kilka następnych strzał, które ten zniszczył jedną z trzech głów. Pies znikł zostawiając po sobie tylko czarną smugę.
- Uważaj on gdzieś tu jest... - powiedziała Nyks, rozglądając się dookoła. Drake zamknął na chwilę oczy, teraz znał źródło tej dziwnej aury, odkrycie gdzie ono się znajduje nie sprawi mu teraz trudności.
- Tam! - wykrzyknął obracając się do tyłu i wystrzeliwując strzałę prosto w serce potwora, który miał właśnie na niego skoczyć. Udało mu się, bestia padła przed nim martwa na ziemie.
- Dziękuję - powiedziała zaskoczona zdolnościami chłopca Nyks. Podeszła do ciała potwora i wycięła z niej kilka zębów i pazurów, które schowała do swojej torby.
- Powiedziałaś że to zwiastun Shiona, czy to znaczy że on powróci - spojrzał na nią chłopak, który po mimo tego ile dzisiaj się wydarzyło w jego życiu zachował spokój.
- Jeśli czegoś nie zrobimy, to tak. - odpowiedziała dziewczyna przerzucając swoją brązową torbę przez szyję.
- My? Jacy my?
- Dobrze wiesz o czym mówię, twoim obowiązkiem jest powstrzymanie go, dlatego tu przybyłam, przybyłam tu po ciebie - powiedziała dziewczyna udając się przed siebie. Chłopak westchnął, lekko się uśmiechną i ruszył za nią, zostawiając swój spalony dom, martwą rodzinę i wszystko inne co teraz już nic dla niego nie znaczyło, by wypełnić swój obowiązek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nefryt666 dnia Nie 18:01, 15 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Nie 18:00, 15 Sty 2012 Zobacz profil autora
Nefryt666
Moderator



Dołączył: 27 Lip 2011
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
- Saiki! Mieliśmy wyruszyć na poszukiwanie Saiki, a ty tu sobie śpisz?! - podniesionym tonem powiedziała oburzona Mika, widząc jak Nefryt śpi pod karczmą. Młodzieniec słysząc jej głos uniósł leniwie jedną powiekę i spojrzał na nią.
- To twoja wina że tyle czasu się przebierałaś. - Mika natychmiast się uspokoiła, a na jej twarzy pojawił się łagodny uśmiech.
- Masz rację, nie wiedziałam w co się ubrać. - Miała na sobie jeansy oraz kurtkę ze skóry niedźwiedzia, niewątpliwie miecza ani strzały nie zatrzyma lecz jest to dość ciepły materiał oraz dawał przyjemnie dla oka młodzieńca widoki.
- Ładne piersi - powiedział wstając a Mika lekko się zarumieniła. - Ruszajmy więc, już dość czasu zmarnowaliśmy. Dokąd idziemy? - Mika otrząsnęła się i rumieniec zniknął tak szybko jak się pojawił, mając nadzieje że Nefryt go nie zauważył wskazała palcem kierunek.
- Na północ, przez las jeżeli nam się poszczęści znajdziemy w nim Saikę.
- A jeśli nie? - spojrzał na nią otrzepując spodnie.
- Ona znajdzie nas. - odpowiedziała przyciszonym głosem
- Jak zwykle dobrze poinformowana, ruszajmy więc. A i jeszcze jedno, jeśli miałbym wybrać co jest ładniejsze, twój rumieniec czy piersi wybrałbym rumieniec. - powiedział Żniwiarz uśmiechając się lekko, ubrał płaszcz i ruszył, a Mika z rumieńcem, który tym razem był większy i tak łatwo nie chciał zejść ruszyła za nim. Nie napotkali na swojej drodze przeszkód, gdy dotarli do lasu było już ciemno, mrok pokrywał świat więc postanowili rozbić obóz, by przeczekać noc. Rano wraz ze wstaniem słońca ruszyli w głąb lasu. Długo po nim chodzili nie znajdując swojego celu, a gdy słońce miało się ku zachodowi postanowili przenocować w pobliskiej wiosce zaraz po drugiej stronie lasu. Gdy tylko przeszli przez bramę rozdzielili się, Mika poszła szukać informacji o Saice u swoich kontaktów a Nefryt udał się do karczmy, miejsca w którym można według niego dowiedzieć się wszystkiego. W karczmie było głośno, śpiewy i krzyki pijanych klientów oznaczały że właśnie dzisiaj przyszli przepić swoją wypłatę.
- Mam szczęście - pomyślał Żniwiarz i miał rację. Usiadł na krześle przy barmanie obok dziewczyny ubranej w brązową długą szatę z kapturem który zasłaniał jej twarz.
- Co podać?
- Brandy - odpowiedział chłopak na pytanie barmana, który kiwnął głową i oddalił się by za moment wrócić z zamówieniem.
- Chodź mała, może się zabawimy? - usłyszał Żniwiarz jak jeden z pijanych strażników mówi do dziewczyny siedzącej obok niego.
- Świetnie, znów strażnicy... - pomyślał biorąc porządny łyk alkoholu.
- Nie, zostaw mnie. - odpowiedziała dziewczyna.
- No dalej, zabawmy się, sprawię że będziesz cała mokra - nalegał dalej pijany strażnik
- Ta Pani powiedziała że nie ma ochoty na twoje towarzystwo nieumyta małpo. - Żniwiarz zwrócił się do strażnika dopijając Brandy do końca.
- Że co? - Strażnik oburzył się, odchodząc od dziewczyny podszedł do Żniwiarza - Chyba ktoś musi cię nauczyć manier. - W karczmie ucichło i wszystkie oczy skierowały się na nich. Strażnik wymierzył mu cios w twarz i gdy już miał uderzać Żniwiarz zsunął się z krzesła i uderzył go w brzuch, strażnik skulił się a ten wykorzystał to zadając mu cios łokciem w kark po którym strażnik stracił przytomność.
- Sama bym sobie poradziła. - powiedziała zakapturzona dziewczyna schodząc z krzesła i udając się w stronę wyjścia
- Nie wątpię Saiko - Dziewczyna zatrzymała się.
- Saika? To jest Saika? - rozbrzmiały szepty w karczmie, dziewczyna odwróciła się w stronę Żniwiarza.
- Kim jesteś? - powiedziała patrząc na niego, między nimi nie było nikogo, wszyscy wyczuwali wiszącą w powietrzu atmosferę zapowiadającą walkę.
- Ja? Ja jestem tylko najciekawszą i najważniejszą osobą w twoim życiu. - powiedział z uśmiechem ruszając w jej stronę jakby miał zamiar ją zaatakować. Saika miała już szykować się do obrony, lecz Żniwiarz był za szybki nim się spostrzegła był przy niej, lecz nie zaatakował lecz przebiegł obok niej i wybiegł z karczmy. Saika pobiegła za nim, lecz gdy wybiegła z karczmy on już zniknął.
- Czego się dowiedziałaś? - Mika podskoczyła przestraszona słysząc za sobą głos Nefryta.
- Jejku, nie skradaj się tak. - Mika położyła rękę na piersi uspokajając swój oddech. - Dowiedziałam się czegoś istotnego, Saika to nie osoba, to miecz.
- Miecz? - spytał zdziwiony Żniwiarz ruszając z Miką powoli przed siebie.
- Tak, miecz mający swoją własną wolę. - podekscytowana przydatnością tej informacji Mika zaczęła tłumaczyć - Ten miecz sam wybiera swojego właściciela i służy tylko jemu, a gdy jego właściciel zginie miecz szuka sobie nowego pana, a takie poszukiwania mogą mu zająć nawet kilkaset lat. Co więcej Saika ma pewną przydatną właściwość, mianowicie jej właściciel trzyma ją w swoim własnym ciele.
- W swoim własnym ciele... - powtórzył smutnym tonem Żniwiarz.
- Tak, tak! Ale to oczywiście nie wszystko, przejdę do najważniejszej rzeczy. Słabym punktem Saiki jest jej właściciel. Co prawda Saika zwiększa siłę, szybkość i wzmacnia ogólnie swojego właściciela, ale nie daje mu ona umiejętności walki.
- Czyli jeśli jej właściciel nie jest wyszkolony w walce mieczem, nie będzie umiał się nią posługiwać. - Podsumował Żniwiarz.
- Dokładnie! - powiedziała Mika wyskakując przed Nefryta i zatrzymując się.
- Świetna robota. - powiedział uśmiechając się i poklepał ją po głowie. Mika uśmiechnęła się radośnie.
- A tobie co udało się odkryć?
- Znalazłem nasz cel. Już późno chodźmy spać, jutro się z nią spotkamy. - powiedział ruszając z Miką do gospody. Następnego ranka Nefryt wraz z Miką udali się do lasu.
- Wiesz gdzie jej szukać - spytała Mika?
- Nie mam pojęcia. - odpowiedział jej Nefryt siadając pod drzewem.
- Więc masz zamiar na nią poczekać, tak? - Mika usiadła obok niego.
- Już nie, strasznie szybko nas znalazła. - powiedział Nefryt wpatrując się w dal.
- Nie tylko ona. - Mika wskazała na grupkę strażników.
- To on! - strażnik wskazał na Żniwiarza.
- Znasz go? - spytała Mika nie spuszczając wzroku ze strażników.
- E tam, od razu znam... Uderzyłem go raz czy dwa - Żniwiarz wzruszył ramionami, w tym samym momencie na drzewie pojawiła się właścicielka Saiki. - Cóż, możesz się nimi zająć?
- Jasne, masz u mnie dług. - powiedziała Mika wstając wraz z Nefrytem. - Gdy z nimi skończę dołączę do ciebie.
- Nie będzie takiej potrzeby. - uśmiechnął się lekko. - Ej ty! Zmieńmy miejsce żeby im nie przeszkadzać.
- Mi nie robi większej różnicy gdzie cię zabiję arogancki gnojku. - Nefryt uśmiechnął się lekko w odpowiedzi i ruszył w głąb lasy po chwili znikając za drzewami wraz z podążającą za nim Saiką.
- Wybaczcie chłopcy, nie mogę pozwolić wam dalej iść - powiedziała Mika patrząc na strażników.
- Więc najpierw zabijemy ciebie, a później tamtą dwójkę, ale zanim zabijemy ciebie, zabawimy się trochę z tobą. - powiedział jeden ze strażników uśmiechając się złowrogo.
- Z twoim sprzętem możesz sobie co najwyżej kolegę zabawić.
- Ty mała su.. - Mika nie pozwoliła dokończyć strażnikowi, celnym i szybkim rzutem noża przebiła jego gardło.
- Jednego mniej. - powiedziała z uśmiechem. Strażnicy rzucili się na nią. Wymachiwali swoimi mieczami próbując ją trafić, lecz nie udawało im się to, była dla nich zbyt szybka. Unikała każdego ataku zabijając każdego strażnika po kolei. Zostało ich trzech.
- P.. potwór! Giń! - rzucił się jeden z nich na nią, zamachnął się mieczem chcąc przeciąć Mikę od lewego ramienia na skos do bioder. Nie udało mu się, złapała go za rękę, przeszła trzymając ją za strażnika i wyłamała mu ją, obkręcając ją dookoła. Strażnik wydał z siebie okrzyki ilustrujące niewyobrażalny ból jaki poczuł. Pozostała dwójka rzuciła się do ucieczki.
- Nikt nie odejdzie stąd żywy - powiedziała Mika bardziej do siebie niż do strażników, momentalnie pojawiła się przed jednym z nich, przebijając jego serce bronią zwijającego się z bólu strażnika, po czym wyciągnęła jeden sztylet z pasa strażnika i rzuciła nim w drugiego, który padł martwy na ziemię. - Zostałeś tylko ty... - powiedziała zbliżając się do ostatniego żywego strażnika z ostrzem skąpanym we krwi jego kolegi. - Bardzo cię boli? Spokojnie, zaraz przestanie. Widzisz nie mogę zostawić żadnych światków. - Zatrzymała się nad jego głową. - Obyś znalazł w śmierci ukojenie którego szukasz. - po tych słowach rozcięła mu krtań kończąc jego przykry żywot. - Zdaje mi się że jednego brakuje... trudno teraz muszę znaleźć Nefryta... Tylko gdzie on się udał... - powiedziała do siebie, rozglądając się wokół. - Cóż poszukam najpierw tam... - Wybrała jeden z kierunków i ruszyła na poszukiwania Nefryta.
Ich szybkość była niesamowita. Żaden normalny człowiek nie mógł im dorównać, nawet gepard miałaby problem z dotrzymaniem im tempa. Biegli tak patrząc na siebie, aż w końcu Nefryt rzucił nóż w stronę dziewczyny, który zadrapał ją na policzku, zatrzymali się. Właścicielka Saiki przejechała ręką po ranie, z której leciała krew.
- Tylko na tyle cię stać? - powiedziała drwiąc, dając do zrozumienia Nefrytowi że takim zadrapaniem jej nie wystraszy.
- Jakie jest twoje imię, właścicielko Saiki? - powiedział Nefryt rozluźniając się, dając dziewczynie wyraźnie do zrozumienia że nie ma zamiaru na razie zaatakować.
- Widzę że odrobiłeś zadanie domowe. Kultura nakazuje byś się pierwszy przedstawił. - obydwoje nie wyciągnęli broni, stali rozluźnieni czekając na ruch tego drugiego, Nefryt uśmiechnął się poruszył lekko prawą dłonią sprawiając że z rękawa wysunął mu sie sztylet i rzucił nim szybko w dziewczynę celując w głowę. Szybko się zorientowała i zasłoniła twarz ręką, lecz nóż nie wbił jej się w rękę jak powinien normalnemu człowiekowi lecz odbił się jakby napotkał stalową przeszkodę... inne ostrze..
- A więc to prawda, Saika jest w tobie. - Młodzieniec ukłonił się z uśmiechem. - Jestem Nefryt, szerzej znany jako Czarny Żniwiarz.- Na twarzy dziewczyny pojawił się dziwny grymas, znała opowieści o Czarnym Żniwiarzu i oczekiwała tego spotkania. Zawsze pragnęła go pokonać.
- Skoro jesteś Czarnym Żniwiarzem muszę wziąć to na poważnie - gwałtownie szarpnęła dłonią w dół, jakby chciała by coś się wysunęło z jej rękawa i tak się stało... prawie.. Odsunęła dłoń do góry pozwalając wyjść ostrzy ze swej ręki, co dziwne nie wyciągnęła go całego wraz z rękojeścią, lecz tylko samo ostrze i ruszyła na Żniwiarza. Ten stał bez ruchu, gdy byłą przy nim, jednym ze swych noży zablokował ostrze Saiki, jej właścicielka uśmiechnęła się i lewą ręką wycelowała mu cios w twarz, gdy Żniwiarz miał już go zablokować, ostrzę z jej prawej ręki znikło i pojawiło się wychodząc z dłoni lewej ręki. Zaskoczony Żniwiarz odskoczył, szybko w tył, na tyle szybko że normalny człowiek uznałby, że się teleportował. Nie mógł natychmiast się zatrzymać w miejscu więc gdy odskoczył przykucnął, a siła odskoku pchała go chwilę do tyłu, gdy się zatrzymał całkowicie rzucił w stronę Saiki kilka noży które ta zręcznie odbiła. Tylko na to czekał, w jednym z tych sztyletów było wyryte zaklęcie teleportacji, natychmiast pozwoliło mu to znaleźć się obok dziewczyny i wyprowadzić sztyletem cios w jej żebra, bezskutecznie. W tej chwili z dziewczyny spadł płaszcz, pokazując że zablokowała cios całkowicie wyciągniętą Saiką. Teraz mógł zobaczyć jej ciemne długie do połowy pleców rozpuszczone włosy, błękitne oczy i tą twarz z dziecięcymi rysami. Nie miał wątpliwości że była w bardzo podobnym wieku co on, nie... wiedział że jest młodsza. Na początku nie bardzo zainteresował go wygląd Saiki, miecz jak miecz przynajmniej z wyglądu, jedyne co było w nim innego to garda, w kształcie pentagramu w okręgu z środka którego wychodziło lekko wygięte ostrze, dopiero po chwili zobaczył blado świecące się znaki. Instynktownie odskoczył gdyż robiły się coraz jaśniejsze, w chwili jego odskoku dziewczyna wykonała cięcie, jedno potężne cięcie które zniszczyło wszystko na odcinku około dwóch metrów. Niestety Żniwiarz całkowicie nie uchronił się od cięcia, jego płaszcz spadł z niego, odsłaniając ranę na klatce piersiowej. Dziewczyna popatrzyła na niego i parsknęła.
- Może zaczniesz traktować to poważnie.
- Ależ traktuję - Żniwiarz wyprostował się z przysiadu w którym znajdował się po odskoku.
- Nie traktujesz. To dlatego że jestem dziewczyną? Jeśli nie zaczniesz brać tego poważnie, zabiję cię już cię zraniłam. Wyciągnij swoje ostrze! - Po tych słowach twarz Żniwiarza stała się bardzo poważna, nim dziewczyna zdążyła mrugnąć on już stał za nią z przyłożonym do jej gardła sztyletem.
- J.. Jak.. - pomyślała dziewczyna nie mogąc wypowiedzieć ani słowa.
- Nie bądź taka pewna siebie, nie jesteś na tyle wyszkolona by walczyć ze mną na równi, nie mówiąc już o pokonaniu mnie. Ale dobrze - Odskoczył od niej, a ona natychmiast się odwróciła - To byłoby niegrzeczne z mojej strony gdybym nie wyciągnął nawet miecza, prawda? - Wyciągnął prawą dłoń, zamykając na chwilę oczy. Zacisnął dłoń jakby na niewidzialnej rękojeści za którą pociągnął i znikąd wyciągnął miecz. Oparł ostrze o swoje ramię i powiedział.
- Pilnuj się, nie wiem czy dam radę się powstrzymać - na jego twarzy nie było widać żadnych uczuć, wziął tą walkę na poważnie. Ruszyła na nią, zasypując ją gradem ataków które blokowała z wielkim trudem, coraz mniej nadążając za nim. W końcu uderzył mocno, odpychając ją na pewną odległość, by móc się przygotować do ataku który ma zakończyć tę walkę. Przykucnął na ziemi, trzymając prawą rękę z ostrzem przed twarzą w taki sposób jak zwykle trzyma się sztylety, nie ostrzem przed sobą, używając go jako przedłużenia reki, lecz przeciwnie używając go jako wzmocnienia dla ręki.
- Lot smoka... - powiedział i w jednej chwili pojawił się za dziewczyną, która padła poprzecinana na ziemię. Schował zakrwawiony miecz i usiadł obok niej. - Więc teraz możemy porozmawiać?
- Czemu... mnie nie zabiłeś? - spytała dziewczyna z trudem odwracając głowę w jego stronę. On spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się.
- Chcę coś sprawdzić, upewnić się w czymś - położył jej rękę na klatce piersiowej. Ogarnęła ich ciemność, obydwoje jakby przenieśli się do innego wymiaru.
- Smocze przeznaczenie... - po tych słowach Żniwiarza dziewczyna zaczęła wyć z bólu, z niewyobrażalnego bólu jaki ją przeszył, a potem przyszło ukojenie. Nefryt wziął rękę z jej piersi i w jednej chwili powrócili do rzeczywistości.
- Coś ty mi zrobił? - dziewczyna popatrzyła na niego próbując wstać.
- Przebudziłem cię, a raczej moce uśpione w tobie. Chodź, wszystko wyjaśnię ci w gospodzie - powiedział pomagając wstać dziewczynie. - Właśnie, nie znam jeszcze twojego imienia.
- Jestem Arya, wybacz że nie przedstawiłam się wcześniej, byłam zbyt podekscytowana walką z tobą. - uśmiechnęła się lekko opierając się o Nefryta.
- Nic się nie stało, chodźmy Mika już pewnie na nas czeka... - ruszył w stronę wioski wraz z Aryą.


Post został pochwalony 0 razy
Wto 19:16, 24 Sty 2012 Zobacz profil autora
Nefryt666
Moderator



Dołączył: 27 Lip 2011
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Uwaga nastąpiła zmiana imion, Arya- Pati, Nyks - Ricia, Drake - Kaito

****

- Nie, nie.. Zostaw mnie... Nie.... Nie! - Kaito przebudził się z krzykiem, rozglądnął się dookoła próbując uspokoić swój szybki oddech.
- Coś się stało? - spytała Ricia badawczo przyglądając się mu.
- Nie, nic.. To tylko zły sen - odparł jej całkowicie uspokajając swój oddech.
- Skoro już wstaliśmy, zwińmy obóz i ruszajmy dalej.
- Okej... - powiedział bez entuzjazmu Kaito, który wolałby sobie jeszcze trochę pospać, lecz pomógł Rici zwinąć obóz i ruszyli w drogę.
- A tak właściwie, to dokąd idziemy - Spytał Kaito, próbując dotrzymać tępa Rici, która poruszała się jakby znała te tereny.
- Zobaczysz. - odpowiedziała krótko. Po chwili Kaito zatrzymał się i zamknął oczy. Ricia spojrzała w tył i spytała;
- Co robisz? - gdy nie usłyszała odpowiedzi, podeszła trochę bliżej i powtórzyła pytanie.
- Cicho. - uciszył ją Kaito, skupiając się jeszcze bardziej, nagle odtworzył oczy. - Biegnij. - Zaczął biec w stronę Rici, która zdezorientowana nie wiedziała co robić, chwycił ją za rękę, i zaczęli razem biec.
- Czemu uciekamy? Co zobaczyłeś? - Ricia rzucała pytaniami na które nie dostawała odpowiedzi.
- Nie zdąrzymy - powiedział Kaito, głosem nienaturalnie spokojnym. Pochłonęła ich ciemność, która natychmiast odeszła, pozostawiając po sobie wioskę, całkowicie pustą.
- Halo, jest tu ktoś? - zawołał Kaito, lecz w odpowiedzi usłyszał swoje echo.
- To nie ma sensu, wszyscy tutaj zginęli, to moja wioska... - powiedziała przygnębiona Ricia - Tu się wychowałam i tu oglądałam śmierć bliskich, chodźmy stąd, nie chcę tu zostawać. - W tym momencie w wiosce pojawili się ludzie, a raczej ich niematerialne postacie. Ricia rozpoznała w nich swoich bliskich, gdy zobaczyła swoich rodziców miała podbiec do nich i wtulić się w nich jeszcze raz, lecz Kaito zatrzymał ją.
- Oni są martwi, to tylko wspomnienia - powiedział bez uczuć, nie patrząc nawet na Ricię która nie mogła go zrozumieć, wyrwała się mu. Ruszyła z miejsca, lecz praktycznie natychmiast się zatrzymała. Wszystko stanęło w płomieniach, ponowny raz widziała jak jej krewni i inni ludzie z wioski zostają zabici przez bandytów.
- Nie! - chciała tam pobiec, lecz mocny uścisk Kaitosia powstrzymał ją. Ciągle krzyczała ten jeden wyraz, nie chciała tego widzieć lecz nie mogła też odwrócić wzroku. Łzy popłynęły jej po policzkach, po kilkudziesięciu minutach ten koszmar się skończył, a oni znów byli pośrodku lasu.
- Zginęli, oni wszyscy zginęli! - Wykrzykiwała przez łzy Ricia, Kaito odwrócił ją w swoją stronę i przytulił w milczeniu. Ricia pozwoliła sobie wtulić się w niego i wypłakać się mu na ramieniu. Po chwili przestała płakać, a oni stali tak wtuleni w siebie.
- Dziękuję - wyszeptała Ricia.
- Nie ma sprawy. - odpowiedział równie cicho Kaito.
- Możemy tak jeszcze chwile postać? - Ricia starała się by jej głos nie załamał się, i by znów nie wybuchnąć płaczem. W odpowiedzi poczuła jak Kaitoś przytula ją mocniej, twardo jak ojciec a jednocześnie czule niczym matka. Uśmiechnęła się lekko, mimo tego co przed chwilą zobaczyła, poczuła spokój, w jego ramionach.
- Musimy iść, chodź - powiedział po chwili Kaito, łapiąc Ricię za rękę i ruszając w głąb lasu biegiem. - Nie możemy zostać tu ani chwili dłużej. - Biegli tak przez las, kierując się w stronę jego wyjścia, przeczuwając że są zwierzyną, na którą poluje myśliwy. Nagle Kaito wydał z siebie głośny krzyk i upadł na ziemię. Wpadł w pułapkę na niedźwiedzie, nie mógł poruszyć nogą. Zaczą próbować ją zdjąć, lecz gdy zobaczył że Ricia próbuje mu pomóc odepchnął ją.
- Biegnij głupia, ratuj się póki nie... - głos mu się zawiesił. Poczuli energie czegoś nienaturalnego, czegoś złego... - Za późno.. - dokończył cicho. Myśliwy ich znalazł, on ich widział, lecz oni nie potrafili zobaczyć swojego oprawcy.
- Ta aura jest podobna do tej z jeziora... - zauważył Kaito.
- Dasz radę ją zloklizować?
- Tak sądzę, ale będziesz musiała ją zniszczyć. - spojrzał na swoją nogę, wiedząc że nie będzie przez nią zdolny ustawić się do strzału.
- O to się nie martw, mamy jedną szansę - powiedziała pewna siebie Ricia. Kaito zamknął oczy i skoncentrował się. Ricia skupiła się tworząc płomienie na swoich rękach.
- Zaatakuje z przodu, na wysokości twoich piersi. Przygotuj się.
- Jestem gotowa. - odpowiedziała mu natychmiast Ricia. Kaito zaczął odliczać...
- 3.. - zjawa zbliżała się z nienaturalną prędkością. - 2... 1... - Ricia zbliżyła do siebie ręce, tworząc kulę ognia, gotowa by rzucić nią w przeciwnika czekała na znak - Teraz! - Ricia wypuściła kule, błysk iskier rozświetlił przestrzeń przed nimi, a smród palonego futra wypełnił powietrze. Kaito spojrzył na palącą się głowę psa.
- To jedna z głów Zwiastuna Shiona, co oznacza że dwie pozostałe też tu są. - Obydwoje zamilkli, wsłuchując się w szum wiatru, próbując przewidzieć skąd uderzą dwie nastepnę głowy.
- Z przodu! - Wykrzyknęła Ricia, niestety było już dla nich za późno by się obronić przed dwoma pozostałymi głowami naraz. Gdy były już przy nich usłyszeli dźwięk trzaskanej gałęzi oraz zobaczyli jak jakaś postać przecina głowy na pół i zatrzymuje się przodem do nich kawałek przed nimi. Kaito nie mając wątpliwości kto to to jest, sięgnął po łuk i wystrzelił strzałę w stronę osoby, która ich uratowała. Strzała w locie została przecięta na pół, a oni nie zobaczyli nawet kiedy nieznajomy wyciągnął miecz. Ubrany był w czarny płaszcz okrywający go całkowicie i czarny kapelusz zasłaniający jego twarz.
- Widzę że przez tą ranę straciłeś część sił.
- Mam ich wystarczająco dużo by ci dokopać Ostry.
- Będę czekał na was w gospodzie, nie spóźnijcie się. - powiedział Ostry i zniknął tak niespodziewanie oraz szybko jak się pojawił.
- A więc szliśmy do niego... - powiedział Kaito wyciągając nogę z pułapki. - Ajć... nie mogę nią ruszać..
- Nie sądziłam że go znasz. Pozwól że ja to zrobię. - Ricia wyciągnęła ręce nad ranę Kaito, zamknęła oczy i skupiła się próbując złagodzić ból w jego nodze oraz uleczyć ranę. Po kilku minutach Kaito stał o własnych siłach, a po ranie nie było śladu.
- A więc umiesz i takie rzeczy. - powiedział Kaito, przyglądając się miejscu w którym jeszcze nie dawno była ohydna rana.
- Jeszcze dużo o mnie nie wiesz - odparła mu Ricia.
- Chętnie się tego wszystkiego dowiem. - odpowiedział z uśmiechem Kaito, Ricia odpowiedziała mu tym samym i ruszyli w stronę gospody w której czekał Ostry.
Po kilku godzinach wędrówki byli już w gospodzie.
- No to jak go teraz znajdziemy? Raczej nie jest już zamaskowany... - powiedziała Ricia bacznie rozglądając się po gospodzie.
- To proste, tam jest - Kaito wskazał stolik przy którym było najwięcej dziewczyn, nie było widać kto przy nim siedzi ponieważ zasłaniały widok.
- Skąd ta pewność?
- Tam jest najwięcej dziewczyn. - Uśmiechnął się i udał się w stronę stolika, a za nim poszła Ricia. Kaito lekko odsunął dziewczyny, by zrobić sobie drogę do siedzącego na krześle Ostrego.
- Od kiedy to mnich walczy mieczem?
- Nie walczy - odpowiedział wyprostowując się, oraz pokazując ruchem ręki dziewwczętom by odeszły, a te posłusznie to zrobiły robiąc im miejsce przy stoliku, które zajęli. - Chciałem sprawdzić jak będzie mi się nim walczyć, wszyscy tak je wychwalają... Po odbiciu twojej strzały złamał się, zostanę przy swojej nagicie. - Ostry był młodym mnichem, w wieku Kaito. Znali się od dzieciństwa, później przeznaczenie rozdzieliło ich.
- Nie kazałeś nam tu przyjść po to by powspominać dawne dni prawda? - Powiedział Kaito zamawiając coś do picia.
- Nie, przyszedłem wam pomóc. Nefryt już wyruszył, zbiera drużynie i chodź nie jest tego pewny szykuje się na najgorsze.
- Nefryt... - powtórzył zamyślony Kaito
- A co mówią twoi przełożeni? - przerwała ciszę Ricia, nie za bardzo wiedząc o co chodzi. - Czy potwierdzają jego powrót?
- Inaczej by nas tu nie było. Musimy iść im na przeciw, lecz na razie wam przyda się odpoczynek - Ostry na chwilę przerwał spoglądając w stronę dziewczyn - A mi trochę zabawy - dokończył, poczym odwórcił wzrok na Kaito - Zarezerwowałem dwa pokoje - położył na stoliku klucz. - jeden dla was i jeden dla mnie.
- Cóż to tylko spanie w jednym pokoju - wzruszyła ramionami Ricia.
- W jednym łóżku - poprawił ją Ostry. - Tutejsze pokoje mają tylko jedno łóżku. - Ricia nie odpowiedziała nic, a Kaito tylko lekko się uśmiechnął i schował klucz do kieszeni. - Zanim jeszcze pójdziecie, z tego co wiem Nefryt podróżuje z dwoma dziewczynami siedemnastoletnią Miką i chyba czternastoletnią Pati, właścicielką Saiki.
- Ten Nefryt umie dobierać sobie towarzyszy - stwierdziła zamyślona Ricia.
- Tak, racja. A teraz zostawcie mnie w moim towarzystwie i cieszcie się swoim, tylko Kaito pamiętaj, nie szalej za bardzo. Nie mamy czasu na czyszczenie białych ścian. - mówiąc to Ostry szczerzył się głupkowato i ich stronę. Kaito rzucił mu mordercze spojrzenie i udał się z Ricią na górę, do pokoju, a ostry wrócił do zabawy z dziewczynami. Pokój był nie duży, jedno łóżko, kilka szafek, stolik oraz łazienka. Przez okno padały promienie zachodzącego słońca.
- Przytulnie. - powiedziała Ricia. - Pójdę się wykąpać, tylko nie podglądaj. - powiedziała znikając za drzwiami łazienki. Kaito uśmiechnął się, ściągnął ubranie i zmęczony opadł na łóżko, natychmiast zasypiając tylko po to by chwilę później, obudziła go kładąca się obok Ricia.
- Wybacz, obudziłam cię?
- Nic się nie stało - Kaito odwrócił się w stronę Rici, a jej widok w czarnym, pół prześwitującym staniku z koronką, oraz czarnych koronkowych stringach z czerwonym serduszkiem na pośladkach odebrał mu zdolność mowy. Zawstydzona Ricia szybko zakryła się kołdrą odwracając się do niego plecami, a Kaito który po chwili powrócił do siebie, uśmiechnął się lekko i przytulił ją. Ricia odwróciła się twarzą do niego, obejmując go i wtulając się w niego. Kaito zbliżył głowę, opierając ją o jej czoło tak że ich nosy się stykały. Ricia uśmiechnęła się.
- Na co czekasz? - szepnęła ledwo słyszalnie, Kaito zbliżył się i gdy już miał ją pocałować, do ich pokoju wpadł Ostry wywarzając drzwi. O dziwo był bez spodni, miał na sobie tylko przepaskę.
- Wybaczcie że przerywam wasze przyjemności, ale musimy spadać. Te gówniary policzyły sobie całkiem sporo, nie starczy mi na zapłacenie za pokój. - Ostry rzucił Rici i Kaito ich rzeczy, a potem podszedł do okna i je otworzył. Kaito wziął swoje rzeczy i wstał z łóżka, dając Rici możliwość ubrania się, nie pokazując się półnaga Ostremu.
- Jeszcze raz tak wpadniesz bez pukania -- zaczął mówić Kaito, lecz ostry szybko mu przerwał.
- Tak, tak kiedy indziej będziecie się pukać, na razie spadamy. - Złapał go za koszulkę i wypchnął przez okno skacząc zaraz za nim. Kaito bez problemu wylądował na ziemi i złapał skaczącą Ricię.
- Sama dałabym sobie radę.
- Wybacz, możliwość pomacania cię po tyłku jest silniejsza. - powiedział cicho Kaito, tak by tylko ona to usłyszała i pobiegł trzymając ją na rękach za Ostrym.
- Udamy się do stolicy, zapasy zrobimy w sąsiedniej wiosce, pośpieszcie się! - powiedział Ostry wyprowadzając ich z miasta.
- Wystarczy poprosić, a jeśli ładnie poprosisz to kto wie, może pozwolę ci na więcej - powiedziała równie cicho co Kaito, Ricia ignorując słowa Ostrego.
- Bardzo chętnie, następnym razem to sprawdzę... - Kaito uśmiechnął się i wybiegł przez bramę z wioski.
- Posłuchajcie mnie, to ważne - zaczął Ostry, skupiając na sobie uwagę kochanków. -Nefryt ostatnio widziany był w wiosce Sca'bon, jeśli nam się poszczęści spotkamy się z nim na szlaku.
- A co wtedy? - Zapytał Kaito zatrzymując się na chwile, by postawić Ricię która dała mu znak, że sama może iść.
- Będziemy musieli się dowiedzieć co on zamierza. - odpowiedział podnosząc wzrok nieco wyżej - Już świta, najbliższy postój za dwanaście godzin, ruchy! - Biegli nie zatrzymując się, bez przerw aż do zmroku. Zatrzymali się w przydrożnej gospodzie w której wynajęli dwa pokoje, a ponieważ nie było w niej kobiet lekkich obyczajów, Ostry postanowił się przewietrzyć i wyszedł udając się w stronę pobliskiego lasu. Kaito i Ricia postanowili wcześniej się położyć spać, ponieważ następnego dnia czekał ich podobny maraton. Ricia poszła się wykąpać pierwsza, a po niej wszedł Kaito. Po kąpieli położył się obok Rici na łóżku.
- Bokserki w serduszka? - Zapytała Ricia tłumiąc chichot.
- ''Poliż mnie?'' - odpowiedział jej czytając napis na jej białych majtkach.
- Masz zamiar to zrobić? - Ricia objęła go obydwoma rękami za szyję.
- Z wielką przyjemnością. - odpowiedział jej, po czym zaczął zbliżać swoje usta do jej ust. Jeszcze 10 centymetrów.. 5.. 2.. już tylko milimetry dzielą ich usta od pocałunku. Teraz nic już nie dzieliło ich ust, połączyły się w namiętnym i długim pocałunku, po którym powoli oddalili głowy od siebie, na tyle by móc spojrzeć sobie w oczy i powtórzyć pocałunek.
- Kocham cię, nie spieprz tego - powiedziała cicho Ricia.
- Nie mam zamiaru - odpowiedział jej Kaito, zaczynając zasypywać ją pocałunkami. Tymczasem Ostry wyczuł czyjąś obecność obserwującą go, był parę kilometrów od gospody, chciał odciągnąć przeciwnika od kochanków.
- Kim jesteś? - zawołał Ostry zatrzymując się w miejscu. Odpowiedział mu nóż lecący w stronę jego gardła. Odbił go shurikenem, po czym wyciągnął swoją nagitę. Jego broń była specyficzna, potrafiła się skurczyć do rozmiarów kieszonkowego scyzoryka i wydłużyć do trzech metrów. Ostry rzucił parę shurikenów w okół siebie, raniąc przy tym zamaskowanego napastnika. Ten raniony pojawił się naprzeciwko Ostrego, wyciągnął miecz i ruszył na niego. To był błąd, Ostry nie powiększył nagity najbardziej jak może, nigdy tego nie robił. Gdy przeciwnik myślał że jest bezpieczny, mimo iż nagita jest wycelowana w niego, mnich wydłużył ją zbyt szybko by napastnik mógł zrobić unik, został przebity na wylot ostrzem. Ostry schował swoją broń, wycierając najpierw ostrze z krwi i przeszukał napastnika, niestety nie znalazł niczego przydatnego. Odwrócił się i miał udać się w stronę gospody gdy usłyszał ruch w krzakach i zobaczył uciekającą postać, ruszył za nią natychmiast. Kaito całował swoją ukochaną namiętnie, rękami wodząc po jej plecach i schodząc niżej, a ta oddawała mu się rękami dokładnie badając jego plecy. Zaczął schodzić pocałunkami niżej, na policzek, później szyje, jednocześnie ściągając Rici błękitny stanik, gdy doszedł do piersi jej sutki już stały. Podrażnił językiem jej sutki, a ona w odpowiedzi cicho jęknęła, nie zatrzymywał się, całując jej piersi i drażniąc sutki schodził rękami niżej do jej majtek, wsadzając tam rękę i przejeżdżając po zewnętrznej stronie jej kobiecości. Jej jęki stawały się głośniejsze, wyrażniejsze, ściągnął jej majtki i wszedł w nią dwoma palcami, szybko doprowadzając ją do granicy rozkoszy. Wyjął z niej dwa całe mokre palce, było jej bardzo przyjemnie, dwoma palcami podniosła jego głowę i pocałowała go penetrując jego usta językiem, a ręką schodząc na jego pobudzoną męskość. Najpierw wymacała ją przez jego bokserki, które szybko zdjęła z niewielką pomocą. Całując go, poruszała jego męskością przez chwilę, po czym pozwoliła mu w siebie wejść. Kaito powoli wsunął swoją męskość w jej mokrą cipkę. Jękła, poruszył kilka razy powoli po czym zobaczył krew. Spojrzał na nią pytająco a ona w odpowiedzi uśmiechnęła się i jeszcze raz z niezwykłą namiętnością pocałowała go, dając mu znak by nie przestawał. Tak też zrobił, poruszał nim powoli, coraz bardziej przyśpieszając sprawiając jej i sobie coraz większą przyjemność. Zamienili się miejscem, teraz to Ricia była na górze. Siadając na Kaito okrakiem, poruszała się w górę i w dół. Kaito teraz mógł chwilę odsapnąć, teraz to Ricia ustalała tępo, rękami pieszcząc i ściskając swoje piersi nie przestawała jęczeć. Po chwili upadła, opierając się rękami na klatce piersiowej Kaito, unosząc trochę tyłeczek dając mu znak by teraz znów on ustalił tępo. Kaito zaczął powoli przyspieszając coraz bardziej, a ciało Rici drżało pod wpływem przyjemności jakiej doznała, zrobiła się cała mokra jej ręce odmówiły posłuszeństwa i położyła głowę na klatce Kaito szepcząc mu;
- Zrób to w środku. - Kaito w odpowiedzi bardziej przyśpieszył a Ricia jęknęła głośniej i doszła, czując jak ciepłe nasienie Kaito wypełnia ją od środka.

****


- Spóźniliście się. - powiedziała Mika słysząc jak drzwi wynajętego przez nich pokoju otwierają.
- Przepraszam, były drobne... problemy - powiedział Nefryt kładąc Pati na łóżku.
- A więc to jest właścicielka Saiki, nieźle ją poobijałeś... - Mika podeszła bliżej by przyjżeć się ranom Pati. - Trochę pomocy i jutro będzie chodzić o własnych nogach... - Mika wyciągnęła spod łóżka wielką torbę, z której wyciągnęła jakieś rośliny ugniatając je i kładąc na rany Pati. - Jestem Mika, a ty młoda damo? Jak się nazywasz?
- Pati - odpowiedziała zaciskając wargi czując pieczenie.
- Na początku będzie trochę piec, ale przjedzie. - powiedziała Mika opatrując dalej jej rany.
- No więc, czego się dowiedziałaś? - spytał Nefryt siadając na krześle położonym nad głową Pati.
- Czy imiona Kaito, Ostry, Ricia ci coś mówią?
- Kaito... Co on ma z tym wspólnego?
- Szukają nas, a raczej idą do nas bo wiedzą gdzie jesteśmy. Nie jestem pewna czego chcą, ale może powinniśmy--
- Wyjdziemy im na przeciw. - przerwał Nefryt. - Wtedy dowiemy się czego chcą, zajmij się ranami Pati, a ja w tym czasie się prześpię.
- Nigdzie nie pójdziesz - powiedziała do tej pory słuchająca z uwagą Pati. Nefryt spojrzał na nią pytająco. - Miałeś mi wszystko wytłumaczyć. - Nefryt westchnął.
- Mika czy oni wszyscy.. - Nim dokończył pytanie, Mika przytaknęła głową. Nefryt westchnął drugi raz.
- Przestań wzdychać i powiedz mi o co chodzi. - powiedziała głośniejszym tonem zdenerwowana Pati.
- Uspokój się bo ci żyłka pęknie i rany się otworzą. Już ci tłumaczę - Nefryt rozsiadł się wygodnie na krześle i zawiesił wzrok na pustej ścianie przed sobą. - Może zacznę od tego kim jestem. Jestem Nefryt, znany również jako Czarny Żniwiarz, jestem też jednym z najpotężniejszych... nie, jestem najpotężniejszym... - Wypowiedź Nefryta przerwały otwierające się drzwi, Nefryt lekko odchylił się na krześle.
- Ja też chce posłuchać - powiedziała postać wchodząca przez drzwi. Była to dziewczyna w wieku Żniwiarza z brązowymi, rozpuszczonymi do ramion włosami oraz o szarych oczach. Ubrana w białą bluzę, podobną do bluzy Miki oraz jeansy.
- Nana to Pati, Pati to Nana, młodsza siostra Miki. A teraz skoro wszyscy się znamy, przejdźmy do rzeczy.- Nana wskoczyła na kolana Miki. - Jak już mówiłem jestem jednym z tych którzy posługują się czystą starożytną magią. Im człowiek posługuje się czystszą magią, tym ona jest potężniejsza, Mika używa jej do wzmacniania siebie i leczenia innych, oprócz nas są jeszcze 3 osoby posługujące się nią, pewien mnich, jakaś czarodziejka i Kaito.
- Kaito? - wtrąciła Nana. - Znasz go?
- Tak, znam go - odpowiedział Żniwiarz przygnębionym głosem i spuścił wzrok. - Jako dziecko straciłem rodziców, a może dokładniej sam ich zabiłem. - Wszystkich zaszokowała ta wiadomość, wszystkich oprócz Miki która tylko spuściła lekko głowę. - Moc którą posiadam jest niemożliwa do opanowania dla człowieka, nie mogłem nad nią panować, nawet teraz w pełni nie mogę. Gdy pierwszy raz się pojawiła zabrała moich rodziców. Odszedłem z miejsca w którym mieszkałem, udałem się do lasu gdzie starałem się ją opanować. Cóż podczas jednego z moich treningów spotkałem Kaito, który tak jak ja chciał opanować swoje zdolności i tak jak ja był sierotą. Razem przez kilka lat trenowaliśmy i żyliśmy razem, potem nasze drogi się rozeszły.
- Wyciąłeś dość dużo fragmentów z tej historii. - powiedziała Mika.
- Nie mam zamiaru jej opowiadać - Odpowiedział Nefryt wstając z krzesła i podchodząc do okna. - Pati jesteś jedną z osób posługujących się czystą magią. - mówił patrząc się za okno. - Możliwe że to zasługa Saiki, ale to nie jest ważne. Jesteś nam potrzebna, wyruszamy jutro rano.
- Dokąd? - zapytała Pati.
- Odnaleźć Kaito, muszę się upewnić co do Shiona.
- Nefryt naprawdę w to wierzysz? Shion to bajka dla dzieci - powiedziała Nana zeskakując z kolan Miki, albo raczej została z nich przez nią zrzucona.
- To nie bajka - odpowiedziała surowo jej siostra. - To prawda, Shion kiedyś chodził po ziemi, podbijał ją i panował nad nią jako jedyny władca. Grupa ludzi władających starożytną magią przegnała go z tego świata. Teraz jakaś grupa szaleńców kontrolowana przez niego chce go wskrzesić, takie są przynajmniej nasze przypuszczenia.
- Kaito może je potwierdzić, jeśli to prawda pewnie sam nas szuka. Dobra to na tyle, idę do siebie, Mika zajmij się ranami Pati a ty Nana jeśli chcesz z nami iść to się przygotuj.
- Tak, tak.. - powiedziała z westchnieniem Mika. Nefryt wyszedł z pokoju i udał się do swojego, który był tuż obok. Ściągną koszulę i rzucił na krzesło, po czym opadł bezwładnie na łóżko.
- 3 dni bez snu... - powiedział pod nosem, momentalnie zasypiając. W gospodzie było słychać jeszcze przez godzinę odgłosy kłótni sióstr oraz odgłosów bólu Pati. Potem wszyscy położyli się spać, w jednym pokoju. Noc przebiegła spokojnie, bez krzyków czy koszmarów a rany Pati zdążyły się zagoić. Nefryt wstał wcześniej od dziewczyn, wziął kąpiel i szykował się do wyjścia gdy wpadła Mika. Widząc jak zapina pasek od spodni, bez koszulki zawstydzona powiedziała mu że są już gotowe do wyjścia. Nefryt w odpowiedzi uśmiechnął się i powiedział że zaraz do nich dołączy, Mika wyszła zamykając za sobą drzwi i dołączyła do dziewczyn czekających na dole. Żniwiarz ubrał czarną koszulkę i dołączył do dziewczyn.
- Ładna dziś pogoda - powiedział patrząc na niebo.
- Pewnie będzie padać, a ty ubrałeś się jakby miał być upał. - odpowiedziała Mika wskazując na jego ubranie.
- No to wtedy dłużej popatrzysz się na moją klatę. - po tych słowach Pati i Nana zaczęły się cicho chichotać, a Mika z uśmiechem powiedziała;
- Mi to nie przeszkadza.
- Nam też! - powiedziały jednocześnie dziewczyny. Nefryt westchnął uśmiechnięty i ruszył na poszukiwania Kaito.
Deszcz jednak nie padał, wręcz przeciwnie przez całą ich drogę świeciło słońce. Dziewczyny zdawały się mniej to odczuwać niż Nefryt.
- To dlatego że masz czarną koszulkę. - powiedziała w końcu Mika.
- Co? - spytał Żniwiarz nie wiedząc o co jej chodzi.
- Dlatego ci tak gorąco, ciemne przyciąga słońce bardziej. Innymi słowy gdybyś włożył na przykład niebieską koszulkę lub białą nie odczuwałbyś tak tego upału. - wytłumaczyła. - Teraz pozostaje ci tylko zdjęcie koszulki - powiedziała żartobliwie.
- Nie głupi pomysł. - ku zdziwieniu wszystkich Żniwiarz zdjął koszulkę, w tej chwili Pati zauważyła że nie ma on żadnej blizny.
- Mika, czemu nie ma on ani jednej rany? Pod czas walki zrobiłam mu poważną ranę a teraz nie ma nawet po niej zadrapania. - zapytała przyciszonym głosem, nie zwalniając kroku.
- Jego moc jest potężna, zbyt potężna jak dla kogokolwiek. Nikt nie jest w stanie wytrzymać aż takiej mocy. - Zaczęłą tłumaczyć Mika. - Gdyby uwolnił ją całą rozerwałaby jego ciało na kawałki, dlatego musi być bardzo skupiony podczas kontrolowania jej, więc przez większość czasu używa jej jako wzmocnienia swojego układu immunologicznego. Innymi słowy mógłby chodzić tak jak teraz bez koszulki w samym środku zimy i nie złapałby nawet kataru. To samo tyczy się jego ran, prawdopodobnie rana którą mu zadałaś uleczyła się prawie natychmiast. Z poziomu jego mocy wynika że mógłby on wytrzymać trzy dni z przebitym sercem, sama jego moc trzymała by go przy życiu, oczywiście po wyczerpaniu jej umarłby. Ale to się nie stanie, nie wyobrażam sobie żeby on przez trzy dni nie mógł zregenerować swojego serca.
- Naprawdę jest tak potężny? Kim on do cholery jest?
- Prawdopodobnie nie jest człowiekiem - wtrąciła się Nana.
- Macie racje dziewczyny. - Nefryt który przysłuchiwał się ich rozmowie od początku w końcu postanowił się wtrącić. - Dlatego właśnie idziemy spotkać się z Kaito i dlatego oni szukają mnie. Dzięki mnie mają szanse z Shionem, oni to wiedzą i ja to wiem. - jego mina spoważniała a głos stał się stanowczy - Nikt nie zginie, nie tym razem. Zniszczymy Shiona i wyjdziemy z tego wszyscy cało, plan idealny.
- Wiesz że to żaden plan, prawda? - powiedziała Nana, chciała coś dodać ale zamilkła czując szturchnięcie Miki. Nefryt posmutniał.
- Wiem, po prostu nie chcę by ktokolwiek zginął - przyśpieszył kroku zostawiając dziewczyny za sobą.
- Nefryt! - krzyknęła Pati chcąc ruszyć za nim, lecz Mika zatrzymała ją kiwając głową.
- Zostaw go samego. Tak będzie najlepiej. - Pati odstąpiła, lecz Nana z oburzoną miną ruszyła za nim. Mika nie zdążyła jej zatrzymać, szybko dogoniła Nefryta.
- Zaczekaj! - Nefryt nie reagował. - Stój kurde! - Nefryt zatrzymał się - Przepraszam, nie sądziłam że weźmiesz sobie to tak do serca.
- Spokojnie, nic się nie stało - Nefryt odwrócił się i właśnie w tej chwili zobaczył jak Nana stała z przebita na wylot.
- K-kiedy?... - po tych słowach zabójca wyjął miecz z jej ciała a ona, opadła bezwładnie na ziemie. Jej serce zostało przebite na wylot, nie miała żadnych szans. Nefryt stał i patrzył się, nie mógł zrobić kroku, był w dużym szoku. Napastnik wykorzystał sytuacje i ruszył prosto na niego, wbijając tak jak Nanie miecz w serce. Po chwili gdy poczuł jak ciało Żniwiarza opiera się na jego barkach, wyjął miecz i odsunął się. Żniwiarz upadł na ziemię.
- Zginęła, zginęła, zginęła, zginęła. Nie uratowałem jej, zginęła. - Cały czas powtarzał sobie w myślach te słowa. Nagle z jego rany zaczęła wyciekać magia. Pokryła całe jego ciało, była tak potężna że przyciągnęła uwagę nie tylko zabójcy, ale także Miki i Pati, które natychmiast ruszyły w jej stronę.
- Co to za aura? Czy to...
- Tak, to Nefryt - powiedziała Mika poważnie. - Mam złe przeczucia. - Rozległ się przeraźliwy i głośny krzyk. To co dziewczyny zobaczyły gdy były na miejscu odebrało im władzę w nogach. Nefryt otoczony kulą czystej mocy, której nadmiar wystrzeliwał w górę niczym wielki słup niebieskiego światła wstał powoli z ziemi. Nagle wyciek magii całkowicie zniknął, znów dało się słyszeć przeraźliwy krzyk Nefryta, tym razem tak głośny że zabójca razem z dziewczynami padły na kolana zakrywając uszy.
- Kto to do cholery jest?
- Seiji, jeden z niewielu znanych mi osób z sekty Shiona - wyjaśniła Mika. - Co ważniejsze, musimy się stąd wynieść, obawiam się że to już ich koniec.
- Co masz na myśli?
- Właśnie widzisz jak Nefryt uwalnia swoją całkowitą moc, ten krzyk to wyraz bólu który czuje, zauważ że teraz stoi w bezruchu, co oznacza że jego ciało przechodzi jakąś potężną metamorfozę. On... zginie.
- Żartujesz sobie?! Musimy coś zrobić!
- Nie dasz rady, już za późno. Tak samo dla niej. - Ucichła gdy spojrzała na zwłoki swojej martwej siostry. - Spoczywaj w pokoju, siostrzyczko - dodała smutnym tonem. Nagle Nefryt upadł na ziemie, zwijając się z bólu, tak jakby bolał go brzuch, lecz to nie było to. Na jego plecach powstały dwie duże rany, z których wyłoniły się wielkie skrzydła, krew z tych ran polała się na jego ciało pokrywając je łuskami.
- To... niemożliwe... Smok... - powiedziała zdziwiona Mika. Łuski okryły jego klatkę piersiową i ręce, Żniwiarz natychmiast pojawił się przy Seijim, łapiąc go za głowę jedną ręką, uniusł go do góry i zgniutł jego głowę w rękach, ciało opadło, a fragmenty głowy były porozwalane po okolicy i na ręce Nefryta. Nie poruszał się, wyglądało jakby się wsłuchiwał się w okolice. Nagle ruszył.
- Za nim! -krzyknęła Mika, po chwili zdając sobie sprawę z jego celu.
- Zaczekaj! - zatrzymała ją Pati. - Zajmij się siostrą, ja zajmę się Nefrytem. - Mika spojrzała na ciało swojej siostry i kiwnęła w odpowiedzi Pati, podeszła do swojej martwej siostry, a Pati ruszyła za Nefrytem.
- Nie żyjesz... Obie byłyśmy na to przygotowane, ale jednak.. To boli żegnać swoją siostrę... A teraz będę musiała jeszcze pożegnać Nefryta... - łzy popłynęły jej z oczu, lecz dalej do niej mówiła, jakby Nana żyła i słuchała jej. Opowiadała o czasie spędzonym razem i wspólnych chwilach, w których obie się śmiały.

*****

- Czujesz to? - Spytała Ricia pół szeptem.
- Tak, trójka za nami. Bądźcie gotowi. - odparł jej Kaito. - Teraz! - krzyknął chwilę później i wszyscy wspólnie odwrócili się w stronę napastników, lecz zobaczyli tylko jak Nefryt przecina ich swoimi skrzydłami.
- Co to do cholery jest?! - wykrzyknęła Ricia na widok Żniwiarza. Stał on kawałek za przeciętymi w pół napastnikami, jego skrzydła były poplamione krwią, a krwawo-czerwone łuski pokrywały już całe jego ciało od szyji w dół. Wydał z siebie ryk, na tyle głośny by powalić na kolana Kaito, Ricię i Ostrego.
- Cholera! - krzyknął Kaito wyciągając jedną strzałę. Zrobił nią ranę na ręce, po czym dokładnie zamoczył grot w swojej krwi. - Mam jeden strzał - pomyślał. Wyciągnął łuk i ułożył strzałę na cięciwie. Zamknął oczy, wziął dwa duże wdechy wyciszając się i ruszył szybko na Nefryta, pojawiając się w mgnieniu oka przed nim. - Wracaj z powrotem! - Wystrzelił strzałę której celem było serce Nefryta. Nie chybił, trafił idealnie tam gdzie chciał. Nefryt spojrzał na strzałę wbitą w jego serce, złapał ją dłonią i jednym szybkim ruchem wyciągnął.
- Nie zadziałało? Cholera! - krzyknął gdy zobaczył że Nefryt szykuje się do zabicia go pazurami, zrobił zamach i w ostatniej chwili jego cios został zablokowany przez Pati.
- Pośpiesz się, jest strasznie silny, Saika może tego nie wytrzymać! - powiedziała do Kaito i razem z nim odsunęli się od Nefryta. Wycofali się do towarzyszy stojących z tyłu.
- Kim ty jesteś ? - zapytała Ricia
- Nie czas na uprzejmości, musimy go uratować!
- To na nic. - powiedział Kaito. - Już po nim. Kretyn! - krzyknął wyładowując swoją złość na pobliskim drzewie.
- O co tu chodzi? - spytała Ricia.
- To co widzisz przed sobą, to pozostałość Nefryta - wytłumaczył Ostry. - To jego prawdziwa moc.
- Ty - Kaito zwrócił się do Pati - Co się stało że uwolnił on całą swoją moc?
- Prawdopodobnie... Widział jak ginie nasz towarzysz.
- Skoro uwolnił całą swoją moc, wystarczy że ją zapieczętuje - powiedziała Ricia.
- Nie, to na nic. Jego mocy nie da się zapieczętować, ograniczyć czy kontrolować. To całkowicie czysta starożytna magia, właśnie dlatego go potrzebujemy, tylko z nim mieliśmy szanse powstrzymać Shiona. - Zdenerwowana Pati złapała Kaito i przyparła do drzewa.
- Mówisz tak jakby nie dało się nic zrobić!
- Bo się nie da - Kaito spuścił wzrok, a w jego głosie było słychać smutek.
- Musi dać się coś zrobić, jakoś go uratować!
- Jedynym co mogło go powstrzymać to moja krew, ale i ona nie zadziałała. Uwolnił zbyt dużo mocy.
- Popatrz się! - Pati wskazała ręką zastygłego w bezruchu Nefryta - Przyjżyj się, on wciąż walczy, napewno moż--
- Jak długo - przerwał jej zimny, oschły i bezlitosny głos - zamierzasz jeszcze się ukrywać ? - Ten głos pochodził od Nefryta.
- Rany, rany - odpowiedział mu inny głos, obojętny i bezbarwny. - Widać że mnie jednak znalazłeś... potworze. - nagle za Nefrytem pojawiła się postać, ubrana w czarny płaszcz, z niebieskim słońcem na klatce piersiowej. Wyjął katanę i jednym pchnięciem przebił Nefryta kucając plecami do niego.
- Jak długo zamierzasz tam jeszcze stać - powiedział Nefryt pojawiając się kilka metrów przed nim - Łowco?
- A więc wiesz kim jestem? Imponujące. - powiedziała postać wstając powoli.
- Kaito, co robimy? - spytała Ricia nie spuszczając z oka dwójki osób przed nimi. Nefryt rozprostował skrzydła, przykucnął na ziemi, przybierając pozycję zawodnika który za chwilę ma ruszyć do biegu. I tak właśnie zrobił, lecz nie ruszył w stronę łowcy lecz w stronę swoich towarzyszy, przecinając ich swoimi skrzydłami i pazurami.
- Nefryt.. cz-czemu..? - wykrztusiła z siebie Pati. Łowca zaczął bić brawo.
- A więc już straciłeś nad sobą kontrolę, stałeś się już bestią. Moja walka z tobą nie ma sensu i tak zaraz zginiesz od swojej mocy. - Postać chciała odejść, lecz poczuła jak ręce Nefryta rozrywają go od środka. Jego krew i szczątki ozdobiły okolicę. Powolnym krokiem zbliżał się w stronę swoich byłych towarzyszy. Lecz gdy był już przy nich, gdy miał chwytać głowę Pati i rozmiażdżyć ją o głowę Rici, ciała rozpłynęły się.
- Nie wytrzymam! - rozległ się głos Rici za jego plecami, która nie mogła już dłużej utrzymać bariery maskującej. Przerwała zaklęcie odsłaniając ich pozycję, Nefryt powolnym krokiem odwrócił się i ruszył w ich stronę. Wszyscy byli gotowi do walki.
- Cóż, przynajmniej umrę przy tobie Ricia.- powiedział Kaito z naprężonym łukiem, celując Nefrytowi w głowę.
- Ja bym wolała żyć przy tobie. - Odpowiedziała mu z lekkim uśmiechem.
- Nie umrzemy, nikt nie umrze! - Wykrzyknął Ostry a w uszach Żniwiarza odbiło się to echem. Zatrzymał się, a po chwili otoczyła go znów kula magii.
- Zaraz wybuchnie ! - krzyknęła Ricia. - Nie zdążymy uciec! - Ostry wbił swoją nagitę w ziemię, wyciągnął srebrny łańcuch z trójkątem wrysowanym w koło i zaczął coś niezrozumiale mamrotać. Gdy nastąpił wybuch, przed Ostrym pojawiła się niewidzialna tarcza, która ochroniła ich. Dopiero gdy wybuch się skończył Ostry przestał wypowiadać modlitwę, a Nefryt unosił się w powietrzu, już bez skrzydeł czy łusek, lecz z raną na sercu z której wychodziło jasne niebieskie światło.
- To... koniec? - spytała Ricia.
- Nie, jeszcze nie. - odpowiedziała jej Mika która pojawiła się nie wiadomo skąd. - Dopiero teraz się to zakończy, za chwilę jego ciało rozerwie jego własna magia.
- To nie możliwe by człowiek był tak potężny. To nie możliwe by posiadał aż takie pokłady magii. Spójrzcie w około - powiedziała Ricia wskazując ręką okolice, piękną polane która powstała po wybuchu magii Nefryta. To nie realne by coś takiego stworzyć za pomocą magii, nikt nie ma aż takich pokładów mocy, ciało człowieka tego nie może wytrzymać, a spójrzcie na niego! Z niego dalej uchodzi magia, która ani trochę nie osłabła. Jest jak otwarty kran, z którego może wypłynąć tyle wody ile tylko chcesz, to nie możliwe!
- Taki właśnie jest Nefryt - odpowiedział smutno Kaito. - Wiedział że jeśli uwolni zbyt dużą ilość mocy, to zginie.
- Wal się, krwawooki. - powiedział Nefryt, tłumiąc w sobie okrzyki bólu.
- Nefryt! - krzyknęły jednocześnie Mika i Pati, Kaito uśmiechnął się lekko, a Ricia i Ostry z niedowierzaniem patrzyli jak powoli ląduje na ziemi i staje na nogach. Nie było na nim śladów jakiej kolwiek walki, oprócz dwóch blizn na plecach oraz dziwnego czarnego klejnotu na klatce piersiowej.
- Co to za klejnot w twojej klatce piersiowej, koński zwisie. - powiedział Kaito wskazując palcem klejnot.
- Ułatwienie dla ciebie, może tym razem krowi zwisie uda ci się mnie zranić.
- Z tego co pamiętam ty też nigdy mnie nie zraniłeś.
- To się może szybko zmienić - opowiedział całkiem poważnie Nefryt, Ricia w obawie że wybuchnie zaraz walka weszła między nich próbując się uspokoić.
- Chłopaki, uspokójcie się! Nie przyszliśmy tu po to by walczyć.
- To ty się uspokój Ricia. - powiedziała Mika łapiąc ją za rękę. - Oni tak zawsze, chodźmy do jakiejś przydrożnej gospody. Przyda nam się odpoczynek.
- Mika, co z twoją siostrą? - Mika spuściła głowę a głos jej posmutniał, lecz prawie natychmiast odpowiedziała na pytanie Nefryta.
- Urządziłam jej odpowiedni pogrzeb.
- Rozumiem... - miny wszystkich posmutniały. Nawet ci którzy nie znali Nany wyczuli smutną admosferę w powietrzu. - Dobra! - krzyknął Nefryt. - Chodźmy do gospody, przyda mi się prysznic i jakaś koszulka.
- Nie, nie musisz ubierać koszulki - powiedziały dziewczyny, razem z Ricią potem spojrzały na siebie i zaczęły cicho chichotać.
- Chociaż ja bym wolała żeby Kaito był bez koszulki - dodała po chwili Ricia, a Nefryt z uśmiechem stworzył w ręku miecz i poprzecinał bluzę i koszulkę Kaito.
- Ty..! - Kaito chciał coś powiedzieć, lecz Ricia która przytuliła się do niego przerwała mu.
- Dobra, ruszajmy. - powiedział Nefryt dematerializując miecz

Podczas podróży Nefryt zaczął mówić w niezrozumiałym dla innych języku.
- Kaito, to nie była utrata kontroli nad mocą.
- Co masz na myśli - odpowiedział mu, najwidoczniej tylko ta dwójka znała ten język.
- Co to za język?
- Mowa starożytnych - odpowiedziała Mika.
- O czym rozmawiają - pytała dalej Pati.
- Nie mam pojęcia - wzruszyła ramionami Mika, próbując zrozumieć choć poszczególne wyrazy.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi, klejnot przyzwania związany z ciałem.
- Tak, masz rację... Wiesz jakiego zwierzęcia jest ten klejnot. - Nefryt wzruszył ramionami, a Kaito spoważniał - Smoka.
- Smoka? - powtórzył.
- Tak, przynajmniej tak podejrzewam.
- Mylisz się. - odparł mu Nefryt, spoglądając na swoją klatkę piersiową. - To coś znacznie potężniejszego i niebezpieczniejszego. To coś.. nie tylko jest związane z moim ciałem, ale i pożera moją magię. Żywi się nią, a mimo tego że specjalnie przelałem do niego, dużą część swojej magii, to coś dalej nie ma dosyć. Jest nienasycone.
- Idealnie do ciebie pasuje, jako katalizator twojej mocy. Wiem do czego zmierzasz, uwolnienie jej może mieć dla ciebie przykre konsekwencję, nawet doprowadzić do śmierci... Tym razem ostatecznej.
- Siedem dni... Siedem dni z połamanymi kościami, ze świadomością że umierasz... Siedem dni z obrazem śmierci ukochanej przed oczami... a potem... przebite serce. Niewyobrażalny ból który miał przynieść ukojenie, lecz tego nie zrobił... Cztery dni czołgałem się, ukrywałem i umierałem z przebitym sercem... Gdy już byłem pewny, że to koniec...
- Odnalazła cię ona - przerwał Kaito rzucając wzrokiem na Mike - Wybacz, przybyłem za późno.
- Ale ci się udało - wtrącił się Ostry, który do tej pory uważnie przysłuchiwał się rozmowie. - Udało ci się Nefryt, przeszedłeś przez piekło i jesteś tu z nami. Spojrzałeś śmierci w oczy i pokazując środkowy palec kopnąłeś w dupe. Lecz to co było wtedy, będzie miłym wspomnieniem jeśli tego nie wygramy.
- Ostry, wiem. Ale tu nie o to chodzi. Jeśli ja zawiodę, jeden z was musi pokierować Pati. Musicie ją nauczyć kontrolować tą moc, prawdopodobnie nie umie przyzwać swojego patrona.
- Ty swojego dopiero przed chwilą obudziłeś.
- Więc jeden z was - Nefryt ciągną nie zwracając na uwagę wtrąconą przez Kaito. - będzie musiał ją uczyć.
- Nie. Sam ją wyszkolisz. Nie zawiedziesz. - po tych słowach Ostry dołączył do dziewczyn idących za chłopakami.
- Jest jeszcze coś...
- To w końcu cię zabije. Oto ci chodzi, prawda?
- Skąd wiesz?
- Wyczułem, w takim tempie... niedługo umrzesz...
- Zostały mi 3 dni... - Po tych słowach Kaito zatrzymał się, widząc to reszta wraz z Nefrytem również stanęła w miejscu.
- Co masz na myśli? Jakie trzy dni?! - Kaito zdenerwowany podniósł głos, podbiegł do Nefryta i pchnął go na drzewo. - O czym ty pierdolisz?! Wiesz że możesz być naszą jedy-- Nefryt przywalił mu z główki, a reszta stała z boku nie wiedząc o co chodzi, Ostry powstrzymywał ich przed wtrąceniem się.
- Jesteście silni, dacie sobie radę nawet beze mnie. - Kaito dając upust swoim emocją przywalił mu z pięści w brzuch.
- Zrobimy to razem, rozumiesz?! - Nefryt gdy pozbierał się po ciosie, wziął zamach i przywalił mu prosto w twarz. Rzucili się na siebie obijając sobie mordy.
- Ostry o co chodzi? Nie wiem czy dobrze rozumiem, ale... - Mika zwróciła się do Ostrego, przyglądając się wcale.
- Dobrze rozumiesz. - odparł. - Chodzi o śmierć. - Mika już nic nie mówiła, tak jak Pati próbująca się domyśleć o co chodzi. Kaito z Nefrytem dalej rozmawiali, wymieniając się ciosami wymierzonymi w twarz. W końcu padli na ziemię.
- Jesteś tego pewien, nie da się tego uniknąć?
- Trzy dni... Wyszkolę ją... Wyszkolę was...
- Nie dasz rady, nigdy nie umiałeś nikogo szkolić. Z resztą, nie potrzebuję twoich treningów, już raczej ty potrzebujesz moich.
- Trzy dni Kaito, tyle mi zostało...
- Padli na ziemię, nie powinnyśmy ich zanieść do gospody? - Zapytała Ricia patrząc na leżącego z pokrwawioną i poobijaną twarzą Kaito.
- Tak, ja wezmę Nefryta - powiedziała Mika zbliżając się do leżących na ziemi poobijanych towarzyszy. - Ty Kaito. Chodźmy. - Podczas drogi dziewczyny zastanawiały się o co chodziło, a Ostry myślał nad tym, jak zatrzymać pożeranie sił witalnych Nefryta. Gdy już położyli nieprzytomnych towarzyszy na łóżkach, Ricia przycisnęła Ostrego by powiedział o co chodzi.
- Masz trzy sekundy żeby zacząć mówić, po tym czasie poczujesz zapach i ból płonących klejnotów. - Przy takim argumencie Ostry musiał opowiedzieć wszystko dziewczynom. Gdy to zrobił wszyscy pogrążyli się w ciszy.
- I co zrobimy? - Spytała Mika.
- Najprostszym rozwiązaniem byłoby oddzielenie go od patrona, lecz jest on związany bezpośrednio z jego ciałem.
- Czy on... umrze? - zapytała lekko zdenerwowana Mika.
- Nie wiem, ale wiem że podobno są tu ładne dziewczyny. Pójdę to sprawdzić, a wy tym czasem się wyśpijcie. - Powiedział Ostry zatrzaskując za sobą drzwi.
- Zboczony mnich... Ale ma rację, powinniśmy się wyspać. - Powiedziała Ricia kierując się w stronę wyjścia.
- Zostanę tu i--
- Nie ma takiej potrzeby Pati, ty też musisz się wyspać. No chodźcie już, nie będę na was czekać. - Po tych słowach Ricia wyszła z pokoju, a za nią reszta dziewczyn. Ostry do późna zabawiał się z kobietami lekkich obyczajów, po czym sam położył się spać. Spokojny sen Nefryta, przerwała strzała lecąca obok gardła. To była strzała Kaito wycelowana w potwora za Nefrytem.
- Co to do cholery jest?
- Nie mam pojęcia - powiedział Kaito rzucając mu ubranie. - Ale musimy stąd spierdalać, i to szybko. Co jest kur-- - Potwór, a raczej ciało człowieka w trakcie rozkładu wstało z strzałą w głowie i ruszyło w stronę Kaito, nie zwracając uwagi na Nefryta, który gdy tylko przebiegł obok niego odciął mu głowę. Ciało opadło na ziemię, przed stopami Kaito.
- Gdzie Ostry?
- Pewnie zajął się budzeniem dziewczyn...
- Nefryt! Kaito! - Nefryt słysząc głos Pati podszedł do okna.
- Są na zewnątrz, chodź skaczemy. - powiedział wyskakując przez okno. Kaito ruszył za nim, tyle że on nie skoczył, ale zeszedł po budynku.
- Dla mnie na skok trzecie piętro to trochę za wysoko. - powiedział gdy już znalazł się na dole.
- Co to za potwory?
- Ghule... Utopce... sądziłam że one nie istnieją. - powiedziała Mika patrząc jak przed nimi wyłaniają się kolejne potwory. - Ghule można zabić tylko odcinając im głowę, lub magią. Resztę możecie tradycyjnie siekać dopóki nie przestanie się ruszać.
- Zjaaaawy... Ghuuuleee.... Pozwól miiii.... - odezwał się upiorny głos.
- Skąd to?! - powiedział Kaito szykując się do wystrzelenia strzały.
- Poooozwól... pooozwóllll... - odezwał się znów, bardziej zachrypnięty i złowrogi niż przedtem.
- Nefryt... to twój patron... - Ostry z przerażeniem patrzył się na czarne światło klejnotu, przebijające się przez koszulkę Żniwiarza.
- Uwoooolllnijjj... mnieeee... Daaaj... się pożyyywiiić... - Nefryt spojrzał pytająco na Kaito, a ten nie widząc innego wyjścia obrony przed nacierającymi ze wszystkich stron potworami westchnął i przytaknął głową. Wyjął z kieszeni zielony klejnot i porzucił go w górę, przebijając strzałą.
- Przybądź - jego głos był bezuczuciowy - Nyuko. - Nagle przebity klejnot rozbłysk i wybuch, tworząc kłęb czarnego dymu z którego wyskoczyło zwierzę, czarna pantera. Nyuko podeszła do Kaito i przez chwilę zaczęła łasić się do niego, po czym usiadła obok. Kaito przykucnął i pogłaskał mówiąc " Dawno się nie widzieliśmy, moja śliczna". Nefryt zdją koszulkę i rzucił ją na ziemię. Zamknął oczy i dotknął klejnotu na piersi. Poczuł niesamowity ból, upadł na ziemię. Z jego blizn na łopatkach wyrosły skrzydła, lecz nie tak jak ostatnio kościste i nieopierzone, lecz piękne czarne skrzydła. Jego oczy stały się jeszcze ciemniejsze, przenikliwe i bardziej przerażające. Obok niego pojawiła się postać, niewielkiego wzrostu, ubrana w czarną szatę z kapturem zasłaniającym jej twarz. Stała na ziemi z mieczem w ręku, obok unoszącego się na wielkich czarnych skrzydłach Nefryta.
- Anioł Śmierci.. i Śmierć... - tylko te słowa zdołała wykrztusić z wrażenia Ricia.
- Nie ma czasu na podziwianie, zbliżają się! - krzyknął Ostry zwracając uwagę reszty w stronę zbliżających się Ghule, które wyglądały jak normalne, lecz powstały w dziwny sposób. Normalny Ghul to zazwyczaj człowiek, który przywiązał się do ziemi, lub chcący dokonać zemsty tak bardzo, że jego ciało ożywa, lecz już bez duszy. Staje się bezmózgim potworem, jedzącym zwłoki i zabijający wszystkich ludzi którzy pojawią się w zasięg wzroku. Te wyszły wręcz rozrywając od środka ciała karczmarze; klientów; dziwek, jakby były wychowane w ich środku. Ghule te najwyraźniej przyciągnęły pobliskie potwory, w tym Utopce.
- Idziemy Nyuko! - powiedział Kaito ruszając do przodu, na potwory. Naciągnął cięciwę i wystrzelił jedną strzałę, pantera natychmiast ruszyła z niesamowitą szybkością, gdy dogoniła wystrzeloną strzałę wzbiła się w powietrze i odbijając się od niej wgryzła się w szyię jednego Ghula. Kaito oddał kilka następnych, celnych strzałów, nieraz z taką mocą że przebijały swój cel na wylot, dzięki czemu mógł zabić dwa potwory jednym strzałem.
- Nie będę gorszy - powiedział Ostry wyciągając swoją nagitę i rozciągając ją do prawie dwóch metrów. Ruszył naprzód, odcinając głowy tym, których nie zabiły strzały Kaito. Ricia zaczęła podpalać i ciskać we wrogów kulami ognia, jak Mika uderzała w nich magią, podnosiła do góry, miażdżyła, rozrywała.
- Nie będę gorsza... - mruknęła do nosem Pati wyciągając Saikę i ruszyła tnąc i siekając wszystkich przeciwników. Nefryt wraz z dziwną postacią nie poruszyli się o krok, a ich towarzysze w krótkiej chwili znów znaleźli się obok nich, otoczeni przez liczebnie przewyższającego ich przeciwnika.
- Nefryt, pośpieszyłbyś się... - powiedział bardziej do siebie, niż innych Kaito, ciskając we wrogów strzały, Ricia i Mika wspomagały go w likwidowaniu wrogów na odległość, a Ostry i Pati zajmowali się tymi którym udało się zbliżyć.
- Długo tak nie wytrzymamy - powiedziała Ricia, tworząc wokół nich, wielki na dwa metry okrąg ognia. - Wymyślcie coś, długo nie utrzymam tego zaklęcia - dodała próbując się skupić na podtrzymaniu ogni.
- Nefryt, proszę. Zrób coś! - powiedziała w myślach Pati, spoglądając na Nefryta, na którym pojawiły się łańcuchy. Nagle czarna postać zaczęła przemawiać.
- Umarł, lecz powrócił do życia - mówiła głosem ochrypłym, wywołującym ciarki - Śmierć naznaczyła go swoim piętnem. Nie jest ani żywy, ani martwy. Ten którego obwołali Czarnym Żniwiarzem, w końcu dopełnił swego przeznaczenia i stał się mym zwiastunem. - jej głos stał się jeszcze bardziej przerażający, a łańcuchy trzymające Nefryta zaczęły pękać. - Wy którzy stajecie mu na drodze, odrzucicie nadzieję na ucieczkę i wszelkie troski, ponieważ to właśnie jego miecz przyniesie wam ukojenie w moich objęciach. On jest mym Panem, on jest mym Aniołem, on jest mym Wybrańcem, on Zwiastunem. Ja jestem częścią jego, on jest częścią mnie, nie może umrzeć, bo już jest martwy.
- Czy tylko dla mnie nie ma to sensu - powiedziała Ricia, upadając na kolano z przemęczenia. - Nie utrzymam już tego zaklęcia. - Potwory zaczęły podchodzić do nich.
- Ja jestem Śmiercią, on jest mym Aniołem. Czy przyjmujesz kontrakt ? - Ostatnie słowa były skierowane do Nefryta, reszta postanowiła się tym nie przejmować.
- Cholera, nie umrę w ten sposób! - krzyknęła Pati, i już miała ruszać do ataku, gdy nagle Nefryt zatrzymał ją, kładąc jej prawą rękę na piersi. Stał przed nią, swoimi wielkimi czarnymi jak noc skrzydłami zasłaniał wszystko co było za nim. Dopiero teraz zauważyła że jego oczy stały się jeszcze bardziej czarne, głębia tej czerni hipnotyzowała ją, a jednocześnie przerażała. Nefryt machną skrzydłami, odrzucając do tyłu wszystkie potwory które były przy jego towarzyszach, im samym nie robiąc żadnej krzywdy.
- Czy przyjmujesz kontrakt? - powtórzyła czarna postać.
- Tak.- po tych słowach, skrzydła Nefryta momentalnie wybuchły, niszcząc wszystkie potwory wokół, lecz nie raniąc jego towarzyszy.
- Od tej pory Czarny Żniwiarzu, jesteś Aniołem Śmierci. - powiedziała postać znikając.
- Co to do cholery było? Czy ty... to ty? Czy na pewno jesteś Nefrytem? - Powiedziała Pati patrząc się w jego oczy, jakby próbowała znaleźć w nich coś, co upewni ją w przekonaniu że to dalej jest Nefryt.
- Ostry, co o tym sądzisz? - spytała Mika półszeptem podchodząc do Ostrego.
- Nie mam pojęcia co o tym sądzić, tylko w legendach pojawiał się ktoś taki jak on.
- Chodzi mi o tą dziwną aurę otaczającą go.
- To aura śmierci. Jeżeli będziemy chodzić w takiej grupie, przyciągniemy ich więcej.
- On jest martwy. Ale mimo wszystko chodzi, oddycha, myśli a jego serce dalej bije.
- "Nie jest ani żywy, ani martwy" - zacytował Ostry. - Teraz nasze szanse na zwycięstwo wzrosły jeszcze bardziej.
- Ale dobrze wiesz, że to nie wystarczy by wygrać - Wtrącił się Nefryt, który cały czas przysłuchiwał się ich rozmowie. Teraz oczy wszystkich jego towarzyszy zostały zwrócone w jego stronę. - Sam go nie pokonam, potrzebuję waszej pomocy. A--
- A będąc na tym poziomie co teraz, będziemy ci tylko przeszkadzać, to chciałeś powiedzieć? - przerwał mu Ostry, zaczął mierzyć każdego z nich wzrokiem - Ma racje, każdy z nas będzie mu tylko przeszkadzać, nasza moc jest za słaba. - teraz patrzył się Żniwiarzowi prosto w oczy - I tak musimy się rozdzielić, nie możemy chodzić w tak dużej grupie bo widzisz co to niesie za sobą - Ostry skinieniem głowy wskazał na pobojowisko i zniszczoną doszczęstnię karczmę - Podzielimy się na dwuosobowe grupy, dzięki temu trudniej będzie nas wykryć i ograniczymy występowanie takich niespodzianek.
- Idę z Ricią - powiedział Kaito, stając obok niej.
- Ja zajmę się Pati. A ty Miką. Kaito, Ostry pilnujcie się, nastawiajcie uszu, każda informacja może być przydatna. Nie wiemy z kim nam przyjdzie walczyć. Wszyscy musimy się przygotować. - Na twarzy Ostrego pojawił się uśmiech. Tutaj się pożegnali, podając sobie dłonie i ruszyli w różne kierunki. Nefryt złapał Pati za rękę i znikł, zostawiając za sobą zagiętą przestrzeń, która po krótkiej chwili znikła. Ricia wraz z Kaito powędrowali w stronę morza, a Ostry z Miką w stronę gór.



*****



Nefryt wraz z Pati pojawili się przy bramie cmentarnej. Było tu mroczno i ciemno, stare, wymuszone drzewa na których siedziały czerwonookie kruki, w panującym tam mroku wyglądały jak wielkie potwory, z czerwonymi ślepiami, gotowe ruszyć i stratować wszystko na swojej drodze. To było naprawdę upiorne miejsce, Pati przeszły ciarki po plecach. Na lewo od bramy stał mały, zniszczony i zaniedbany dom. Wyszedł z niego, mężczyzna w średnim wieku, zgarbiony w czarnym ubrudzonym ziemią ubraniu i potarganym starym kapeluszem. Na widok przybyszów wyszczerzył zęby, albo to co z nich zostało i powiedział;
- Prędzej czy później każdy tu trafia, jako klient lub pracownik. W jakim celu wy tu zawitaliście?
- Jesteśmy tu po informacje Mortin. I po klucz.
- Jak.. mnie nazwałeś? - Grabarz wyszczerzył oczy, podszedł do Żniwiarza i patrzył na jego twarz, jakby starał się rozpoznać w nim kogoś znajomego. Po chwili wziął głęboki oddech i odsunął się kilka kroków. - Niemożliwe, Nefryt! Ty żyjesz, niech no ci się przyjrzę - Mortin złapał głowę Żniwiarza i zaglądnął mu głęboko w oczy. Chyba tylko on był na tyle szalony by zagłębić się w mrok panujący w oczach Żniwiarza. - Tak, to bez wątpienia ty... Witaj moje drogie dziecko, oto twój klucz, a jeśli chodzi o informację, mnie nie pytaj nie mam tu dobrego dostępu do nich. Klucz czekał tu od lat, już straciłem nadzieje że ktokolwiek się pojawi. - Mortin wręczył Żniwiarzowi klucz, ten kiwną głową w podzięce - Uważaj na siebie, zło nadchodzi. - powiedział i odwrócił się na pięcie wracając do domu. Nefryt schował klucz do kieszeni i znów znikną z Pati, tym razem pojawili się w jakiejś fortecy.


****


- Czy to na pewno dobry pomysł? Szczególnie po tym co się stało? - Spytał Kaito, idąc drogą wraz z Miką, Ricią i Ostrym. - I ten.. kontrakt.. Co on oznaczał?
- To najlepsze wyjście w tej chwili. I w najgorszym wypadku najlepszy sprawdzian dla Pati. - zaczął tłumaczyć Ostry - Ten kontrakt w zamian za siłę obudził jego drugą stronę, złą stronę... pełną nienawiści, wrogości, żądzy krwi i nie znającą litości. - żaden z nich nie chciał by tak było. Jeśli coś by poszło źle, straciliby i Pati i Nefryta, ale nie mogli zrobić nic. Musieli mu zaufać i wykonać swoje zadanie.
- Już raz to zrobił - strąciła Mika, a gdy wszystkie oczy powędrowały pytająco na nią dodała. - Już raz pokonał swoją ciemną stronę, nie bez problemowo, ale to zrobił. Tak jak wy.
- Masz racje, jest to potrzebne do obudzenia swojego patrona, lecz Nefryt... On go stracił. Wraz z zawiązaniem kontraktu odszedł... A jego druga strona powróciła silniejsza. - Twarz Kaito posmutniała, Ricia widząc to poklepała go po ramieniu.
- Nie martw się, uda mu się - powiedziała próbując dodać mu otuchy.
- Sama w to nie wierzysz... - po tych słowach Kaito zapadła cisza, która ciągła się już do końca ich wspólnej drogi.
- Tutaj się rozdzielimy. - powiedział Ostry zatrzymując się przy rozstaju dróg. - Powodzenia.
- Wzajemnie - odpowiedział Kaito i wraz z Ricią ruszył w stronę morza, a Mika i Ostry w stronę gór.
Droga przebiegła im bezproblemowo, nie licząc nocnych wart oraz męczących treningów. U obu grup wyglądały one podobnie, jedna osoba atakowała, druga się broniła. Najpierw Kaito znikł z pola widzenia Rici, las dawał mu przewagę, to było jego środowisko. Ricia stała skupiona, gotowa spalić każdą strzałę która poleci w jej stronę. Kaito wystrzelił pierwsze trzy strzały, Ricia bez problemu pozbyła ich się tworząc tarczę ogniową, Kaito wypuścił jeszcze kilka strzał zanim Ricia odkryła jego pozycję i posłała w niego stronę kulę ognia. To była walka, ich trening był walką, długa i często kończyła się obrażeniami jednej z osób lub obu. Wiedzieli że nie mają dużo czasu, więc za wszystko co zrobili sobie podczas treningu, przepraszali się wspólnie spędzonymi nocami, pod gwieździstym niebem, wzajemnie ogrzewając się w chłodniejsze noce. Ricia lubiła zasypiać wtulona w Kaito, gdy ten bawił się jej włosami, całował czule na dobranoc i przytulał dając jej poczucie ciepła. Uwielbiała rozpływać się w jego ramionach, ale na treningach nie było taryfy ulgowej. Trening Miki i Ostrego wyglądał trochę inaczej, Ostry ćwiczył swoje bariery blokując zaklęcia Miki, która w tym samym czasie puszczała najszybciej i najwięcej zaklęć w możliwie najkrótszych odstępach czasowych, po dniu takiego treningu następowała zmiana i to Mika ćwiczyła swoje bariery, a Ostry atakował ją na zmianę to nagitą, to nagitą wzmocnioną magią. Skupiał się na zaklęciach niszczących magiczne barię oraz przerywających działanie zaklęć. Po treningu zasypiali rozmawiając i poznając się bardziej, oczywiście Ostry nie pozbył się swojego zboczonego nastawienia, ale Mika po pewnym czasie do tego przywykła i przestało jej to przeszkadzać.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 21:51, 02 Kwi 2012 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna » Opowiadania, wiersze, teksty piosenek itp Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin