Forum  Strona Główna
Świat Nastolatków
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Piąty żywioł (UWAGA; do jest długie xD)

 
Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna » Opowiadania, wiersze, teksty piosenek itp Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Piąty żywioł (UWAGA; do jest długie xD)
Autor Wiadomość
Nefryt666
Moderator



Dołączył: 27 Lip 2011
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post Piąty żywioł (UWAGA; do jest długie xD)
cz. 1

Sen... znów mam jeden z tych snów. Nie... ten różni się od poprzednich. Normalnie jestem w bliżej nieokreślonym miejscu, na jakieś polanie lub w ogrodzie przed jakimś budynkiem, dziewczyna która woła o pomoc, zwraca się do mnie, zna moje imię, a ja nie mogę zobaczyć jej twarzy. Ilekroć próbuję zobaczyć jej twarz budzę się, ale ten jest inny, tym razem wiem gdzie dokładnie jestem, jest to pole na którym się bawiłem w dzieciństwie.
- Proszę, pomóż mi! - powiedziała dziewczyna. - w końcu wiesz gdzie jestem, lecz nie dotarłam do ciebie na tyle żebyś zobaczył moją twarz, cóż poczekam jeszcze trochę. Tylko ty możesz mnie uwolnić, ale uważaj jeżeli zignorujesz to niebezpieczeństwo nawet ty możesz zginąć jeżeli, nawet ty... - dokończyła i znikła.
- Czekaj! O jakim niebezpieczeństwie mówisz?, jak mam cię uwolnić?, gdzie jesteś?, kim jesteś?. - wykrzyczałem, lecz odpowiedziała mi głucha cisza.
Ze snu wyrwał mnie budzik. Wstałem, ubrałem się, wziąłem kieszonkowe i wyszedłem do szkoły. Jestem uczniem 3 roku liceum, nazywam się Okazaki Nefryt, mam czarne krótko ścięte włosy, jestem średniego wzrostu, dobrze zbudowany, należałem kiedyś do kółka koszykowego... i nie jestem do końca człowiekiem. Nienawidzę Tego miasta. Jest w nim tyle żeczy o których wolałbym zapomnieć, na przykład śmierć moich rodziców. Należałem do jednego z czterech wielkich domów które mogą posługiwać się magią, dzielą się na tych posługujących się magią ognia, wody, ziemi i wiatru. Należałem do rodziny posługującej się magią ognia... no cóż należałem...
- Hej! Nefryt! - zawołał ktoś zza moich pleców
- Cześć Fumio - to był Fumio mój przyjaciel z podstawówki i jedyny człowiek wiedzący o moich snach i o tym że nie jestem w pełni człowiekiem. Tak jak ja należał do jednej z wielkich rodzin, wygnali go za to że pobił do nieprzytomności syna przywódcy domu. On należał do rodziny posługującej się magią ziemi i w przeciwieństwie do mnie umiał się dobrze posługiwać magią. W tej rodzinie prawa są najsurowsze, normalnie za pobicie syna przywódcy straciliby go na oczach wszystkich dla przestrogi, ale skończyło się tylko na wyrzuceniu z domu. Mieszka sam w internacie. Jest blondynem włosy ma średniej długości przykrywające jego czoło, jest mniej więcej mojego wzrostu. Tak jak ja należał do jednego z klubów obydwoje odeszliśmy po tym jak wyrzucono nas z domów.
- Znów miałeś ten sen? - zapytał z przygnębioną miną.
- Tak, ale tym razem był nieco inny, bardziej mnie martwi to dziwne uczucie... jakby moje moce miały się przebudzić...
- Jest wiele ludzi z poza wielkich domów którzy posługują się magią, ale wracając do snu widziałeś jej twarz?
- Nie, wiedziałem gdzie jestem, na polu makowym na którym bawiliśmy się w dzieciństwie, powiedziała że tylko ja mogę ją uwolnić i coś o jakimś niebezpieczeństwie.
- Niepokoi mnie to, szczególnie że nawiedzają cie one od tamtego dnia-- przerwał, zapadła cisza
- Chodźmy już bo się spóźnimy - powiedziałem szybko żeby przerwać niezręczną cisze, ale również dlatego że nie chciałem o tym wspominać, nie chcę rozpamiętywać przeszłości...

cz. 2
W końcu dotarliśmy. Szkoła stała na wzgórzu, prowadziła prowadziła do niej jedna droga wokół której rosły drzewa wiśni. W klasie czekała już na nas haruka przewodnicząca naszej klasy. Miała długie włosy ciemno niebieskie włosy, jej oczy też były koloru ciemno niebieskiego. Tak jak wszyscy ubrana była w mundurek szkolny: niebieska bluza ubrana na biały podkoszulek, dziewczyny chodziły w kremowych spódniczkach i białych podkolanówkach, chłopacy w jeansach.
- Spóźniliście się! znowu!- powiedziała oburzona
- Przepraszamy. Coś nas zatrzymało.
- To coś zatrzymuje was dość często, może to jakaś dziewczyna? - powiedziała z podejrzliwym uśmiechem na twarzy
- Nie! - odpowiedzieliśmy jednocześnie.
- Żartowałam! Siadajcie zaraz kończy się przerwa.
I usiedliśmy w ławkach, kolejny zwykły nudny dzień... nie całkiem... Po szkole rozdzieliliśmy się z fumio. On poszedł do internatu, ja do sklepu na zakupy. W drodze powrotnej poszedłem na pole makowe które widziałem w śnie.
- No dobra jestem tu, ale jak się tu znalazłem i po co przyszedłem - powiedziałem do siebie.
Poszedłem w głąb pola, im dalej szedłem tym nasilało się dziwne uczucie wewnątrz mnie, gdy byłem na środku pola poczułem jak coś rozrywa mnie od środka. Zemdlałem. Gdy się ocknąłem stała koło mnie dziewczyna, wydawała się znajoma mimo że widziałem ją pierwszy raz.
- Obudziłeś się? - zapytała. Głos miała miły, włosy miała czarne opadające na ramiona, ubrana była w mundurek naszej szkoły.
- Tak. Kim jesteś?
- Przyszedłeś. Cieszę się że w końcu przyszedłeś. - powiedziała z uśmiechem na ustach. Nagle przed oczami pojawił mi się fragment snu, tym razem widziałem twarz dziewczyny stojącej na polu. To była ta sama dziewczyna, nie miałem wątpliwości.
- Ty jesteś dziewczyną ze snu. - powiedziałem zdziwiony
- Tak. Jestem Yuki.
- Ja jestem...
- Nefryt. Okazaki Nefryt.
- Skąt wiesz jak mam na imię.
- Jesteś synem przywódcy domu ognia tym który ma zjednoczyć wszystkie domy i zniszczyć zło z północy.
- Nie. Mylisz się. Zostałem wyrzucony z domu ognia i nie posiadam mocy kontrolowania magi ognia.
- Ale nie zmienia to faktu że jesteś synem przywódcy domu.
- Byłego przywódcy. Mój ojciec i matka nie żyją, zginęli w walce z innym domem.
- To wszystko wyjaśnia - powiedziała zawiedziona. - W takim razie musisz stąd uciekać, bo oni ciebie zabiją!
- Jacy oni? - powiedziałem zdziwiony
- Nieważne po prostu uciekaj i nigdy tu nie wracaj!
- A ty?
- O mnie się nie martw, jestem tu uwięźiona a ty byłeś moją ostatnią nadzieją - powiedziała przygnębionym głosem. - Cholera! już za późno! Uważaj! - krzyknęła.
Obróciłem się za siebie zobaczyłem jakieś dziwne zamazane postacie duchy, cienie może zjawy. Przebili mnie na wylot...
-Nie! Nefryt! Nie możesz umrzeć! Nie! - wykrzyczała zrozpaczona Yuki. Rzuciła się na cienie i zaczęła je niszczyć używając do tego drewnianego miecza wspomagając się nieznaną mi magią. Szkoda że ja nie mogę zniknąć jak one...

cz. 3
Cień który mnie trzymał rzucił mną o ścianę. Przebił mi serce, w umyśle widziałem wspomnienia, o których starałem się zapomnieć. Widziałem wojnę dwóch wielkich domów, domu ognia i domu wiatru. Stałem przed swoim domem i patrzyłem w okno. Zobaczyłem postać... nie, to nie była postać, to był jeden z cieni które mnie zaatakowały. Cień ten zabił moich rodziców na moich oczach, następnie zaatakował mnie. Wywlekł mnie poza wioskę i w cieniu drzew próbował zabić. Próbował bo się to mu nie udało, właśnie wtedy dowiedziałem się kim naprawdę jestem i czemu nie mogę kontrolować ognia. Jako dziecko byłem wampirem, rodzice poświęcając moje moce kontroli nad ogniem przywrócili mi człowieczeństwo, ale ktoś kto raz stał się potworem nie będzie znów człowiekiem. Zostały mi niektóre moce wampirów tak jak ich szybka regeneracja ran, potrafię zregenerować każdą ranę, oprócz odciętej kończyny. Yuki była już otoczona przez cienie, na szczęście moje ciało się zregenerowało wziąłem kij leżący obok i pobiegłem pomóc yuki.
- Ty żyjesz? byłam pewna że umarłeś. - powiedziała zdziwiona yuki.
- Później ci wyjaśnię teraz musimy uciekać
- Tędy szybko! - rozległ się znajomy głos. To Fumio!
- Będziemy was osłaniać prędko - zakrzyczała Haruka
- fumio, haruka co tu robicie? - zapytałem zdziwiony.
- Nie czas na wyjaśnienia biegiem! - powiedział fumi po czym zaczął niszczyć cienie magią ziemi, ale najdziwniejsze było to że Haruka niszczyła je magią wody.
- Haruka skąd znasz magię wody?
- Później wyjaśnię, Uciekamy!
haruki i fumio osłaniali nas podczas ucieczki, udaliśmy się do mojego domu odpocząć i wyjaśnić to co się przed chwilą stało, albo raczej jedyną osobą która potrzebowała wyjaśnień byłem ja...

cz. 4
-Dobrze czy ktoś mi wyjaśni co tu się dzieje? - zapytałem zdenerwowany - gdzie Haruka nauczyła się magi wody, i jakim cudem wiedziałeś że będę na polanie? - od tych emocji zakręciło mi się w głowie usiadłem zmęczony na kanapie i czekałem na wyjaśnienia.
- Zacznijmy od tego kim jesteś -- powiedział fumio
- Jestem potworem - wtrąciłem się.
- Nie. Jesteś człowiekiem. Posiadasz tylko część nieśmiertelności wampirów, tylko to pozostało po wampirze którym byłeś kiedyś.
- Dobra mniejsza o to, powiesz mi kim tak naprawdę jest Haruka i czemu widziałem Yuki w snach?
- Może ja to wyjaśnię - powiedziała Haruka - Jestem córką czwartego przywódcy domu wody, i następną przywódczynią. W szkole używam innego nazwiska, dom wody wie jakie jest twoje przeznaczenie Nefryt i zamierza ci w tym pomóc. - dokończyła z uśmiechem.
- O czym w cholera mówicie? Yuki mówiła o jakimś przeznaczeniu i teraz ty. O co wam do diabła chodzi? - powiedziałem coraz bardziej się denerwując. Dziwicie się? przed chwilą musiałem walczyć z jakimiś zjawami, o mało co nie umarłem, a teraz dowiaduję się że nasza przewodnicząca jest córką przywódcy domu wody.
- Chodzi o to że co kilka pokoleń w jednym z czterech domów rodzi się dziecko mające moc zniszczenia lub uratowania tego świata - zaczęła tłumaczyć Yuki - zazwyczaj jest ono zabijane zaraz po narodzinach, żeby uniknąć ryzyka zniszczenia świata. Ale tym razem cztery domy musiały podjąć ryzyko ponieważ demon zaczął się przebudzać. Dom wiatru postanowił wskrzesić dawno zapomnianego demona, zaślepieni żądzą mocy obudzili coś co nie powinno istnieć na tym świecie. W ofierze demonowi chcieli złożyć jedynego który może go pokonać, Ciebie. Dlatego zaatakowali dom ognia, na szczęście nie udało im się zabić Ciebie.-
- Czekaj, czekaj. Chcesz przez to powiedzieć że chcieli wskrzesić O-Yame? Demona zapieczętowanego przez założyciela czterech wielkich domów ? - przerwałem przerażony
- Tak.
- O to świetnie. Czyli jedyne co musimy zrobić to zabić nieśmiertelnego? Super. Wiesz, dom wariatów jest kilka przecznic stąd może tam ci pomogą.
- Ja nie żartuje - powiedziała zdenerwowana Yuki.
- Dobra, stop, stop. - przerwał fumio - Nefryt. Tu ni chodzi o to czy nam wierzysz, ale o to czy możesz sobie pozwolić na to żeby nam nie wierzyć.
- Dobrze, powiedzmy że wam wieże. Jak macie niby zamiar pokonać tego demona. Ja nie posiadam żadnych mocy...
- I tu wkraczam ja - rozległ się głos dochodzący zza drzwi.
- Miło że przyszedłeś Komuri - powiedział fumio
- Ty musisz być Nefryt. A ty Yuki. Jestem Komuri, ostatni żyjący członek domu wiatru. Miło mi - powiedział.
- Nie mamy czasu na uprzejmości - powiedziała Yuki - Nefryt czas zacząć szkolenie...

cz. 5
Następnego dnia zostałem obudzony o 5 rano przez Yuki. Normalnie cieszyłbym się, że jestem budzony przez słodką dziewczynę, ale nie w tych okolicznościach. Jedyne co zrobiła to zrzuciła mnie z łóżka, zaprowadziła pod szkołę gdzie czekali na nas już fumio, Haruka i Komuri. Nie pytajcie mnie jak do tego doszło, bo sam tego nie wiem, ale kazała mi zrobić 20 rund dookoła szkoły oraz wykonywać inne ćwiczenia.
- Daj... mi... chwilę... odpocząć - powiedziałem wyczerpany
- 40 pompek ale już! - powiedziała Yuki.
- Ale ja już nie mam siły, ćwiczymy już 5 godzin, bez chwili odpoczynku a Fumio, Haruka i Komuri poszli coś zjeść. - tłumaczyłem się. Yuki wyjęła długopis i przybliżyła mi do oka.
- Twoje ciało się regeneruje prawda? Więc nic ci nie będzie kiedy przebije ci oko? - zapytała jakby chciała mnie tym nastraszyć. Chwyciłem jej rękę z długopisem i przebiłem sobie oko. Była zaszokowana, a ja poczułem niewyobrażalny ból i krzykłem.
- Nic ci się nie stało? - zapytała.
- Mimo że moje ciało się regeneruje dużo szybciej niż ciało człowieka, odczuwam ból jak normalny człowiek - wytłumaczyłem.
- Więc jak to jest?
- Jak co jest?
- Być nieśmiertelny
- Nie jestem nieśmiertelny, moje ciało regeneruje się dużo szybciej, ale nic poza tym, potrafię zregenerować wszystko oprócz odciętych kończyn czy zniszczonych komórek mózgowych, więc jeżeli ktoś odciąłby mi głowę lub zmiażdżył ją umarłbym.
- Rozumiem, a czy z twoim okiem nic nie będzie. To znaczy czy nie stracisz wzroku lub coś w tym stylu?
- Nie. Mój wzrok jest dużo lepszy od ludzkiego. Widzisz moje oko już się zregenerowało - odsłoniłem zakryte ręką oko.
- Nie ma żadnego śladu.
- Takie jest właśnie moje ciało, nie, nie moje ciało, ciało wampira... Wracajmy do treningu, a tak w ogóle po co trenujemy?
- Zobaczysz, wkrótce wszystko zobaczysz.
fumio i reszta wrócili z kfc a ja po małej i bolesnej przerwie wróciłem do treningu. Trenig fizyczny trwał jeszcze tydzień dzień w dzień, od 5 rano do 3 rano dwie godziny snu i 15 min przerwy na obiad w południe, tak wyglądał mój cały następny tydzień. Był to ostatni dzień treningu fizycznego, nie, to nie był trening, to były tortury. Wszyscy poszli już do domów zostałem tylko ja i Yuki.
- Na dziś koniec - powiedziała - Chodźmy coś zjeść, ty stawiasz.
- Czemu ja? - powiedziałem wycierając się ręcznikiem po treningu.
- Bo jesteś chłopakiem, a to zazwyczaj chłopak płaci na randce - powiedziała z niewielkim uśmieszkiem na ustach, albo to po prostu była moja wyobraźnia
- Powiedziałaś \'Chodźmy coś zjeść\' a nie \'Chodźmy na randkę\'
- Czyli nie chcesz ze mną iść - powiedziała zawiedzionym głosem, albo tylko udawała
- Dobra, dobra wygrałaś.
- To zaprosisz mnie na randkę?
- Głupia! Jeżeli chcesz iść to chodź!
- Phi! Nie jesteś w ogóle romantyczny - oburzyła się Yuki
- Jak mam być romantyczny dla osoby która przez tydzień się nade mną znęcała nie podając konkretnego powodu?
- Ty nic nie rozumiesz co? - powiedziała smutnym głosem - Trenowaliśmy twoje ciało przez tydzień żebyś był w stanie pokonać cienie, teraz będzie,my uczyć cię walki mieczem i jednego z czterech żywiołów równocześnie.
- Nie jestem w stanie kontrolować magi, nie jestem człowiekiem, jestem potworem.
- Mylisz się. Twoje serce jest sercem człowieka nie wampira, zresztą myślisz że umówiłabym się z potworem - tym razem na pewno się uśmiechnęła, każdy zakochałby się widząc ją teraz, uśmiechniętą, w świetle zachodzącego słońca pod rozkwitającą wiśnią.
- To jak? Pójdziesz ze mną na randkę?
- To też nie było romantyczne.
- Przykro mi w końcu zakochałaś się w nieromantycznym uczniu
- Tego jeszcze nie powiedziałam! - powiedziała rumieniąc się
- \'Jeszcze\'... czyli zamierzasz to powiedzieć? - zapytałem patrząc na nią
- Oh! Chodź już!
I tak minął ostatni dzień treningu, po kolacji poszedłem do domu i położyłem się spać. Wreszcie moje obolałe mięśnie miały odpocząć...

cz. 6
Tej nocy miałem dziwny sen.. nie to był koszmar. Byłem w ciemnym pomieszczeniu przede mną stała postać. Nie widziałem jej dokładnie, mówiła coś do mnie, na początku nie słyszałem wyraźnie ale gdy się zbliżyła usłyszałem co mówiła:
- Nie rób tego, chcesz znów patrzeć na śmierć bliskich ci osób. Przestań zawróć poki masz czas, bo znów będziesz widział jak bliskie ci osoby umierają na twoich oczach. - powiedziała głosem zamarzającym krew w żyłach.
- Nie słuchaj jej - usłyszałem głos był miły i ciepły, tak nie miałem wątpliwości kto to był
- Mama! - zawołałem
- Synku. Jeżeli nie chcesz patrzeć jak umiera ci bliska osoba, stań się wystarczająco silny by móc jej bronić - powiedziała po czym uśmiechnęła, pogłaskała mnie po głowie i dodała - nie martw się ja i tata wierzymy w ciebie, a teraz idź już bo się spóźnisz do szkoły. - Nagle się przebudziłem, słowa które powiedziała tamta postać ciągle pobrzmiewały mi w głowie. Na szczęście nie miałem czasu rozmyślać nad tym, bo byłem już spóźniony do szkoły. Przemyłem twarz, ubrałem się i poszedłem w stronę szkoły, nie biegłem bo i tak nie zdążyłbym na pierwszą lekcje. Zatrzymałem się przed klasą podsłuchując rozmowę dwóch uczniów:
- Co oni sobie wyobrażają, ten Nefryt i Fumio kończą szkołę a olewają wszystko, znów spóźnili się na zajęcia.
- To nie nasz interes, pewnie nie wiedzą co chcą robić w przyszłości.
Gdy wszedłem do klasy rozmowy ucichły, jak zwykle usiadłem przy oknie i patrzyłem w niebo. Po części mieli rację, nie wiem co będę robił, patrząc tak w niebo rozmyślałem aż do długiej przerwy obiadowej. Podczas długiej przerwy w klasie było jakieś poruszenie bo weszła jakaś śliczna dziewczyna, nie bardzo mnie to interesowało, szczególnie że akurat zastanawiałem się nad moim snem.
- Nefryt! - usłyszałem głos yuki. Tak to ona wywołała to poruszenie w mojej klasie. - Tu jesteś! chodź musimy porozmawiać - złapała mnie za rękę i zaciągnęła na dach na którym czekali już Fumi, Haruka i Komuri.
- O co chodzi? Co to za zebranie?- zapytałem.
- Czas na dalszą część treningu - oznajmił Fumio
- Mówiłem wam nie jestem zdolny kontrolować magi
- Mylisz się - powiedziała Haruka - nie jesteś w stanie kontrolować magi ognia, ale będziesz w stanie kontrolować jedną z 3 innych
- Nie jestem tu bez powodu. - powiedział Komuri- Fumio będzie uczył cię walki mieczem, a ja postaram pokazać ci jak panować nad wiatrem, yuki pokaże ci jak połączyć twoją magie z mieczem a Haruka będzie nadzorowała twój trening.
- To wydaje się skomplikowane. - powiedziałem zdołowany, ponieważ oznaczało to jeszcze więcej pracy niż przy treningu fizycznym.
- Coż zostaje ci jeszcze szkoła, jako przewodnicząca nie mogę pozwolić żebyś znów opuścił zajęcia lub opuścił się w nauce. - powiedziała Haruka
- Co!?! To za dużo jak dla mnie... - w tej chwili usłyszałem głos mamy : \\\'Jeżeli nie chcesz patrzeć jak umiera ci bliska osoba, stań się wystarczająco silny by móc jej bronić\\\' - Dobra. to kiedy zaczynamy? - dodałem.
- I to mi się podoba! - powiedział Fumio - Zaczynamy od jutra. Zbiórka o 4 rano przed szkołą! Rozejść się! - i poszliśmy, każdy w swoją stronę, no prawie każdy.
-Mieszkasz sam? - zapytała Yuki- może wpadniesz do mnie na kolację?
- A co na to twoi rodzice?
- Nie martw się już im powiedziałam że mój narzeczony przyjdzie na kolację - powiedziała z uśmiechem
- Narzeczony?!? - wykrzyczałem
- Żartowałam - roześmiała się. Chwyciła mnie za rękę i poszliśmy w stronę jej domu...

cz. 7:
-A tak w ogóle Yuki, gdzie mieszkasz i czy twoi rodzice wiedzą o magi i tym podobnych - zapytałem
- Tak wiedzą, ale nie rozmawiamy o tym. Mieszkam w piekarni prowadzącej przez moich rodziców. - wyjaśniła
- Rozumiem. - Szliśmy mniej więcej pół godziny, okazało się że mieszka kilka ulic dalej ode mnie.
- Wróciłam - powiedziała przekraczając próg domu.
- Witaj w domu - powiedziała dziewczyna wyglądająca jak starsza siostra Yuki - a to musi być ten chłopka o którym mówiłaś. Jestem Ushio mama Yuki, a ty musisz być Okazaki Nefryt.
- Tak - powiedziałem czując się niezręcznie. - Co Yuki o mnie mówiła - zapytałem z ciekawością
- Ciii mamo! Obiecałaś że nic nie powiesz
- Wybacz Okazaki, nie mogę nic powiedzieć - uśmiechnęła się, a uśmiech miała taki sam jak Yuki, włosy czarne podobne do włosów Yuki, gdybym spotkał ją na ulicy nigdy bym się nie domyślił że to jej mama.
- Hej ty! - usłyszałem głos zza pleców. - Tak ty! - pokazał na mnie palcem wysoki mężczyzna z blond włosami i papierosem w ustach. To prawdopodobnie jej ojciec. Podał mi rękawice do bejsbola i powiedział
- Idziemy zagrać! - powiedział to tak, że aż ciarki przeszły mnie po plecach. Jaki miałem wybór? Poszedłem za nim, przed sklep na boisko.
- Spróbuj złapać moją piłkę i odrzuć ją, wtedy ocenię ile jesteś wart - powiedział po czym cisną we mnie piłką. Uniknąłem jej, a on rzucił następna, tej też uniknąłem rzucane były z wielką siłą.
- Nie unikaj ich tylko złap!
- Niby czemu to ma służyć - zapytałem
- Po twojej grze ocenię czy jesteś wart Yuki. - gdy to powiedział poczułem jak się czerwienie.
- Nie myśl że łatwo oddam ci moją córkę! - krzykną po czym cisną następną piłkę, złapałem ją, i odrzuciłem mu tak mocno, że ledwo ją zatrzymał nie wywalając się przy tym.
- Masz dobry rzut ale do mojego ci jeszcze brakuje chłopcze. - tym zdaniem skomentował mój najmocniejszy rzut.
- Kolacja gotowa - powiedziała Ushio. Akio, Okazaki chodźcie. - Poszliśmy do piekarni usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść dania przygotowane przez Ushio. Czułem się niezręcznie, bardzo niezręcznie i chyba Ushio to zauważyła.

cz. 8 :
- Coś się stało Okazaki - zapytała
- Nie, to nic takiego - odpowiedziałem próbując ukryć moją niezręczność
- Co się stało Nefryt czy tata powiedział ci coś dziwnego - zapytała Yuki
- Daj spokój Yuki nie zrobiłby wstydu swojej córce przed jej kolegą
- Akio a może to nie jest już tylko jej kolega tylko chłopka - powiedziała Ushio miłym głosem z uśmiechem na ustach
- Co!?! Tylko zrobisz krzywdę mojej córce... - powiedział poddenerwowany
- Tato, mamo! - powiedziała Yuki
- Hej, młody co się stało - powiedział Akio poważnym tonem, nie mogłem już wcisnąć im kitu że nic mi nie jest...
- Po prostu nie jestem przyzwyczajony do takiej admoswery, zapomniałem jak to jest jeść w gronie "rodzinny" ostatni raz jadłem tak 10 lat temu... - zapadła niezręczna cisza.
- Hej, Yuki powiedziałaś mu o swojej bliźnie na pośladku? - zapytał Akio
- O jakiej bliźnie? - zdziwiła się Yuki
- Tej co masz na pośladku, pokaż mi a powiem ci gdzie dokładnie
- Tato! Jestem już zbyt dorosła - zarumieniła się i dodała - ale nie mam nic przeciwko żeby mama na nią spojrzała.
- Nie martw się Yuki nie masz takiej blizny - powiedziała Ushio
- Tato! - oburzyła się Yuki, a gdy tak robi wygląda jak słodka czterolatka strzelająca focha. Akio zaśmiał się i powiedział:
- To mój sposób na brak tematu. - powiedział i zaśmiał się jeszcze raz. Byłem tam jeszcze pół godziny po czym poszedłem do swojego domu. Następnego dnia wstałem o 5 i poszedłem w kierunku szkoły, pamiętając że dziś zaczyna się mój trening. Po drodze spotkałem Fumio.
- Fumio. Co ty tu robisz? - zapytałem zdziwiony
- Myślałem że zapomnisz więc chciałem się upewnić że przyjdziesz, zaczynamy od walki mieczem. - powiedział po czym udaliśmy się w stronę szkoły. Po drodze zapytał:
- Powiedz mi... Jak to jest między tobą a Yuki
- Między mną a Yuki? Nic nie ma...
- A powiedziałeś jej że ją kochasz?
- Nie, jeszcze nie...
- Eh, aż mi cię trochę żal. Pośpiesz się bo ktoś ci ją zajmie! - powiedział
-Jesteśmy na miejscu, tutaj będziemy uczyć się walczyć - byliśmy za szkołą było to idealnie miejsce do ćwiczeń walki mieczem.
- Czas zacząć trening - powiedział i podał mi jeden z dwóch drewnianych mieczy opartych o drzewo.

cz. 9
Nie zaczynaliśmy od podstaw, tylko od razu przeszliśmy do walki. Fumio twierdził że tak będzie szybciej, a czasu było mało. To że cienie nie wykonały jeszcze żadnego ruchu oznacza że planują coś gorszego. Walczyliśmy 5 godzin do 10, potem poszliśmy do szkoły i po lekcjach wróciliśmy ćwiczyć.
- Idzie ci coraz lepiej, gdy zaczęliśmy nie umiałeś trzymać miecza, a teraz możesz zablokować jeden na dziesięć moich ataków - powiedział drwiąco
- Ale te dziewięć trafiają we mnie, a to trochę boli - gdy to powiedziałem roześmiał się.
- Dobrze że masz zdolności wampira, gdyby nie to nie moglibyśmy już ćwiczyć przy twoich obrażeniach. - miał racje, normalny człowiek po zerwaniu tylu ciosów co ja leżałby już nieprzytomny na ziemi. Po ćwiczeniach poszedłem w stronę swojego domu. Gdy otworzyłem drzwi do mieszkania zobaczyłem zdemolowany pokój, wszystkie szafki, obrazy, okna i lustro połamane na części. Na suficie nad moim łóżkiem widniał napis : " Nie jesteś w stanie ochronić siebie, a myślisz że ochronisz ich." Zamarłem w bezruchu.
- Spóźniliśmy się - powiedział Fumio stojący w drzwiach razem z Yuki, Haruką i Komurim.
- Haruka wyczuła że coś się stało więc przyszliśmy najszybciej jak się dało, jednak za późno. - powiedział Komuri oglądając to co zostało po moim pokoju, nie, nie tylko pokoju cały mój dom był zdemolowany.
- Zaczęli działać, Nefryt nasz trening będzie cięższy. Chciałem tego uniknąć, ale w tej sytuacji nie ma wyjścia. Będziesz uczył się walki mieczem jednocześnie próbując zapanować nad jednym z żywiołów. - powiedział Fumio poważnym głosem. - Na szczęści zbliża się "Golden Week" (Złoty Tydzień) będziemy trenować podczas jego trwania. Przerwy będą minimalne ostatni miałeś dwie godziny snu i przerwę na obiad tym razem zmniejszymy sen do 30 minut.
- 30 minuto co? - powiedziałem niezadowolony, z resztą kto byłby zadowolony z takiej sytuacji. - Na szczęści przyzwyczaiłem się do krótkiego spania po treningu fizycznym. - powiedziałem próbując pocieszyć samego siebie.
- Tym razem trening będzie bardziej wyczerpujący. Od teraz nie możemy pozwolić sobie na zabawę, będę walczył z tobą na poważnie. - Na poważnie?! już wcześniej mogłem zablokować jeden na dziesięć jego ataków a on mi mówi że teraz będziemy walczyć na poważnie?! - Komurin będzie ci udzielał wskazówek jak masz obudzić moc podczas walki ze mną. Haruka ostrzeże nas na wypadek jakiegoś niebezpieczeństwa, ponieważ jest najlepsza w wyczuwaniu wrogów. Yuki na wszelki wypadek będzie nas osłaniać podczas ataku cieni, albo czegoś gorszego ponieważ ja, Nefryt i Komurin możemy być przemęczeni treningiem.- oznajmił wszystkim, a my tylko kiwnęliśmy głową na znak, że zrozumieliśmy.
- Coś gorszego mówisz, ciekawe co...- powiedziałem, a na myśl tego że może przyjść coś gorszego od cieni i znów przebić mnie na wylot przeszły mnie ciarki.
- Na przykład ja... - powiedział ponury głos dochodzący zza nas.

cz. 10
Obróciliśmy się i zobaczyliśmy postać ubraną w czarny płaszcz z kapturem zasłaniającym twarz i widać było tylko świecące, czerwone oczy. Krew zamarzła mi w żyłach. w przeciwieństwie do cieni od których nie było czuć nic od niego biła przytłaczająca aura zła, ciemności.
- Nefryt... - powiedziała postać - To chyba twoje - wyjęła z rękawa naszyjnik mojej mamy, ostatnią i najważniejszą pamiątkę po moich rodzicach. Zniszczył ją w rękach. - Ups... to samo stanie się teraz z tobą i twoimi przyjaciółmi. - powiedział i rzucił się na Harukę. Powalił ją jednym ciosem, tak samo jak Yuki, Komurina i Fumio. Rzucił nimi wszystkimi o ścianę i zbliżył się do mnie. Zamarzłem w bezruchu, stanął przede mną, miałem go na wyciągnięcie ręki. Machną ręką przed moją twarzą i znów zobaczyłem wspomnienia. Zobaczyłem małego chłopca, siebie płaczącego nad ciałem matki i ojca, oraz mojego wujka który poświęcił się chroniąc mnie przed ostatnim żywym magiem wiatru. To właśnie przez to zdarzenie odszedłem z domu ognia. nie przez to że nie potrafiłem posługiwać się magią, tylko przez to że w okół mnie wszyscy umierali. To było zbyt wiele jak dla mnie, załamałem się upadłem na kolana i cały się przęsłem z przerażenia.
- A teraz błagaj o śmierć a może okaże ci łaskę i zabiję cię bez większego cierpienia - powiedziała postać śmiejąc się złowrogo.
- Proszę... proszę.... - z trudem wydobyłem z siebie te słowa.
- Nie! Nefryt! Przeszłość jest przeszłością musisz ją zaakceptować - usłyszałem krzyk Fumio
- Proszę... zabij mnie...
- Z przyjemnością - powiedziała postać. W chwili gdy miała mnie zabić ukazał mi się obraz mamy i taty uśmiechnęli się do mnie i powiedzieli : " Jeśli boisz się że stracisz coś ważnego, ważną osobę stan się silniejszy i obroń ją. Jeżeli się boisz że zginiesz stań się silniejszy i przeżyj. Jeżeli się boisz że nie udźwigniesz ciężaru przeszłości, stań się silniejszy by móc ją zaakceptować." Po tym zza nich wyszła postać stanęła obok popatrzyła się na mnie u z uśmiechem powiedziała:
- Jestem założycielem czterech wielkich domów, tym który zapieczętował demona, O-Yame. Cztery wielkie domy bardzo się zmieniły od mojego czasu, ty zostałeś wybrany do tego czego ja nie mogłem zrobić. Połączysz cztery wielkie domy i pokonasz O-Yame - powiedział, a z jego słów dało się wyczuć siłę jaką dysponował. to uczucie... takie dziwne i przyjemne uczucie.
- Ja nie mam żadnej mocy. Nie jestem w stanie go pokonać - powiedziałem, nie raczej próbowałem się tłumaczyć, uniknąć tej odpowiedzialności, bałem się tego co mnie może czekać....

cz. 11
Tak... Bałem się że nie mogę stać się wystarczająco silny, i to przez ten strach nie mogłem iść przed siebie, to przez widmo mojej przeszłości, nie chce żeby historia się powtórzyła, nie chce stracić już nikogo bliskiego.
- Wiem że się boisz Nefryt, ale jeżeli nie ty to kto powstrzyma O-Yame?
- Synu - zaczął tata - uwierz w siebie tak jak my wierzymy w ciebie. Zawsze byliśmy przy tobie i wspieraliśmy cię w twoich decyzjach, i zawsze będziemy. Nie oglądaj się za siebie, wstań i walcz, jest jeden wróg, ty sam. Czego tu się bać, odrzuć swój strach i stań do walki. - łatwo mówić, on był wielkim magiem ognia, a ja nie posiadam żadnych zdolności. No właśnie nie posiadałem nic prócz mojego strachu.
- Jak mam walczyć z nieśmiertelnym? Jak mam pokonać te cienie bez żadnych zdolności? Jakim cudem miałbym być silniejszy od założyciela wielkich domów? Ja który straciłem zdolność kontrolowania ognia.
- To nie chodzi o to że straciłeś moc kontrolowania ognia. Ty boisz się posiadać jakąkolwiek moc. Boisz się że znów przez ta moc wszyscy wokół ciebie będą zranieni lub umrą. - Miał racje. Dopiero teraz sobie to uświadomiłem. Żyłem w strachu przed samym sobą, bałem się posiadać mocy, bałem się swojej przeszłości, bałem się swojej przyszłości. Jestem słaby.... zbyt słaby.
- Gdy atakujesz to żeby zranić - powiedział tata
- Gdy bronisz bliską ci osobę, nie dajesz jej umrzeć - powiedziała mama
- Gdy unikasz ciosu, nie dajesz się zranić - powiedział założyciel. Właśnie wtedy przypomniałem sobie trening moich zdolności. Tata wypowiedział dokładanie te same słowa podczas walki z moją kuzynką podczas której zwątpiłem w swoje zdolności, po tych słowach udało mi się ją pokonać. Byłem wtedy taki dumny i szczęśliwi z mocy którą posiadam, ponieważ wierzyłem że mogę dzięki niej ochronić moich bliskich. Dlaczego o tym zapomniałem, dlaczego zapomniałem o tej radości.
- Bo chciałeś zapomnieć, bałeś się posiadać mocy przez którą twoi bliscy mogą znów być zranieni. Odrzuć strach i idź przed siebie! Śmierć jest końcem wszystkiego, twoja przeszłość i przyszłość wszystko staje się w jednej chwili nieważne, znika. Więc stań i walcz wróg jest tylko jeden, Ty czego tu się bać. Walcz, idź przed siebie i nie mów już głupot typu ' Zabij mnie' - powiedział założyciel i zniknął razem z mamą i tatą który zdążyli powiedzieć tylko:
- Wierzymy w ciebie. Powodzenia.

cz.12
Gdy otworzyłem oczy znów byłem w moim domu, ciemna postać miała już mnie zabić, odskoczyłem.
- Jak to możliwe? - zdziwiła się - nie powinieneś móc się ruszać
- Zaakceptowałem swoją przeszłość, nie mam zamiaru oglądać się za siebie. - gdy to powiedziałem na ustach Yuki, Fumio, Haruki i Komurina zagościł uśmiech.
- W twoich oczach widać siłę, zmieniłeś się. - powiedział Komurin
- Nefryt! Twoje oczy są... błękitne. - powiedziała zdziwiona Yuki.
- Rzeczywiście. - powiedzieli niemalże równo Fumio i Haruka.
- To nie jest zwykły błękit... to błękit nieba, w całej historii czterech wielkich domów tylko jedna osoba miała taki kolor... Założyciel... - wyjaśnił Komurin nie mniej zdziwiony od reszty. Też się zdziwiłem dopiero teraz zauważyłem to w kawałku rozbitego lustra. Poczułem przypływ siły, poczułem jak wszelkie wątpliwości które miałem odchodzą, to takie przyjemne uczucie.
- Nefryt! Łap! - krzykną Fumio rzucając miecz treningowy. Złapałem go, a moje wspomnienia znów wróciły. Już zrozumiałem co oznaczały te błękitne oczy. tak naprawdę miałem te oczy od narodzin, tyle że zostały zapieczętowane razem z moimi wspomnieniami przez ojca, dla mojego bezpieczeństwa. Kto wie coby ludzie zrobili gdyby zobaczyli moje oczy. Teraz pieczęć została złamana, a moje wspomnienia wróciły. Wspomnienia treningów walki mieczem i kontrolowania magi.
- Gnoju! Skąd wzięła się ta moc... zresztą nieważne i tak zaraz będziesz trupem. - powiedziała postać ruszając w moim kierunku. Zamknąłem oczy, skupiłem się, chwyciłem miecz w dwie dłonie i zadałem jeden cios.
- Magia... - zaczął Fumio
-... ducha - dokończyła Yuki
Przeciąłem postać na wpół a ona powiedziała:
- Przyjdą inni, silniejsi ode mnie
- Jeśli przyjdą to zniszczę ich wszystkich, nie ważne jak silni będą, ochronie wszystkich!. - Gdy to powiedziałem cień rozpłynął się.
- Magia ducha? Co to takiego? - zapytała Haruka
- To zapomniana magia, tak jak magia Yuki - zaczął tłumaczyć Komurin - Yuki włada magią światła, mimo że jest dużo jej użytkowników, nazywa się ją zapomnianą magią. Nefryt włada magią ducha, do tej pory oprócz niego była tylko jedna osoba mogąca nią władać... Założyciel.
- Ciii! ktoś nadchodzi! - powiedziała Haruka. Komurin, Fumio i Yuki wstali i stanęli koło mnie przygotowani do walki. Drzwi się otworzyły.

cz. 13
- Kto by pomyślał, że ten który ma nas uratować mieszka w takim syfie. Cześć kuzynie. - To była moja kuzynka, Lily. Miała długie czerwone włosy, i piękne brązowe oczy. Ubrana była w mundurek swojej szkoły. Niebieska bluza i niebieska spódniczka z czarnymi podkolanówkami.
- Ej, Nefryt kim jest ta śliczna dziewczyna - szepną mi na ucho Fumio.
- To Lily moja kuzynka, posługuje się magią ognia i prawdopodobnie zdobyła Enraiha - odpowiedziałem mu szeptem.
- Enraiha? Znaczy się miecz przekazywany następnej głowie rodziny - zapytał zdziwiony
-Dokładnie - powiedziałem po czym zwróciłem się do Lily.
- Co ty tu robisz? Nie przyszłaś pewnie powspominać starych czasów, i jeszcze coś nie materializuj tu Enraiha, nie jesteś w stanie w pełni go kontrolować... jeszcze nie....
- Skąd możesz to wiedzieć, i w ogóle skąd wiedziałeś że zdobyłam Enraiha - zapytała zdziwiona- Niemożliwe... twoje oczy są błękitne... nie mów mi że panujesz nad magią ducha.
- Tak dokładnie, i też nie jestem w stanie w pełni jej kontrolować. Ale dość tych uprzejmości, po co tu przyszłaś?
- Wujek chce z tobą porozmawiać, z tobą i twoimi przyjaciółmi. Chodźcie ze mną.
- Możemy jej zaufać Nefryt? - zapytał Fumio.
- Jeszcze przed chwilą byłeś w niej zakochany.
- Może tak, może nie, ale wolę mieć pewność, że nie zostanę zdradzony i zabity sztyletem wbitym w plecy.
- Słuszna uwaga. - powiedział Komurin
- Możemy jej zaufać, a jak nas zaatakuje zabijemy ją - powiedziałem
- Ha,ha bardzo śmieszne - powiedziała oburzona Lily- Chodźcie wujek na was czeka.
Poszliśmy w stronę domy ognia, gdy weszliśmy na teren domu ognia wspomnienia zaczęły prowadzać. Plac treningowy na którym trenowałem z tatą, drzewo wiśni pod którym mam czytała mi opowiadania, wszystko przypominało mi rodziców.
- Nic się nie zmieniło... - powiedziałem.
- Tędy - powiedziała Lily. Mimo że nie było mnie tu 10 lat pamiętam dokładnie każdą uliczkę, każdy zaułek, każdy skrót którym wymykałem się rodzicom. W końcu doszliśmy do domu stojącego koło stawu. Weszliśmy, w środku czekali na nas już ważniejsze osoby w domu ognia. Znałem ich wszystkich, a oni znali mnie....
- Dziadku, jak chciałaś przyprowadziłam Ci Nefryta i jego przyjaciół. - powiedziała Lily
- Dziękuję, możesz usiąść Lily. Witaj Nefryt ile to już minęło 9 lat? - zapytał z uśmiechem na ustach starszy człowiek z siwą brodą, była to głowa domu ognia.
- Dziesięć wujku, dziesięć i wcale nie miałem nigdy zamiaru tu wracać. - powiedziałem
- Usiądźcie - wskazał ręką miejsce. - Wiem to inaczej nie zmienił byś nazwiska, teraz nazywasz się Okazaki Nefryt prawda? A kim są twoi przyjaciele?
- To Fumio, mag ziemi wygnany z domu ziemi. To Haruka mag wody, następna głowa domy wody.--
- Skąd to wiesz? - zdziwiła się Haruka
- Czy to prawda Haruka- Zapytał Fumio
- Tak. - przytaknęła Haruka.
- Założyciel mi powiedział... w moim umyśle, dalej siedzi Komurin ostatni żyjący członek rodziny wiatru, a po mojej prawej siedzi Yuki posługująca się magią światła.
- Magią światła co? Nie dziwi mnie to, bardziej dziwi mnie to że rozmawiałeś z Założycielem, masz niebieskie oczy tak jak on, oraz posługujesz się tym samym rodzajem magi. Wiemy o O-Yamie i wiedz że dom ognia cię wspomoże damy ci naszą najlepszą czarodziejkę. Lily pójdzie z tobą i pomoże ci pokonać O-Yame. - oznajmił
- Zrozumiałem jeżeli to wszystko to ja już pójdę.--
- Czekaj! Jest jeszcze coś...

cz. 14
- Jeszcze coś, co masz na myśli.
- Weź ten klucz, i idź do jaskini obok miejsca, w którym trenowałeś razem z ojcem. - powiedział i podał mi niewielki klucz. - Szymy mówił że chce się z tobą zobaczyć. Spotkaj się z nim jak najszybciej powiedział że to ważne. - dokończył. Pożegnaliśmy się i razem z Lily ruszyliśmy w stronę miejsca w którym trenowałem z ojcem.
- Wracają wspomnienia... - powiedziałem
- Tak, jeżeli by się zastanowić to właśnie tu pierwszy raz mnie pokonałeś - powiedziała Lily.
- Pierwszy i ostatni.... Jeżeli dobrze pamiętam jaskinia o której mówił staruszek jest gdzieś.. tu. - Wejście do jaskini porosło roślinami. Weszliśmy do środka, było to małe pomieszczenie w którym razem z tatą trzymaliśmy różne rzeczy potrzebne do treningu, często chowałem się tu przed mamą. Na środku stała szafa, której nie pamiętałem klucz pasował do zamka w szafie.
- Niemożliwe! - powiedziałem zdziwiony.
- Co? To tylko zwykły miecz - powiedział, wyraźnie zawiedziony znaleziskiem Fumio
- To nie jest zwykły miecz. To magiczny miecz, wykłuty przez ojca Nefryta. - Wyjaśniła Lily.
- Gdy byłem mały, a dokładniej kilka tygodni przed atakiem domu wiatru poprosiłem ojca żeby wykuł mi magiczny miecz. Nie sądziłem że zdążył z zrobieniem go, cóż przynajmniej mam jakąś pamiątkę po rodzicach. - Gdy wziąłem miecz do ręki poczułem jak moc przepływa z miecza do mnie, poczułem że moje ciało jest lżejsze, że mogę poruszać się szybciej.
- To na pewno magiczny miecz - powiedziała Haruka
- Tu jest coś napisane - powiedziała Yuki przyglądając się tajemniczym napisom na ostrzu miecza.
- \' Ostrze w które przelałem część swej mocy, użyte może być tylko przez mojego syna\' tak jest napisane na mieczu, prawdopodobnie strzegą go zaklęcia ochronne dzięki którym tylko ty możesz go trzymać w rękach. - wyjaśnił Komurin.
- Dziękuje tato...- gdy chciałem odłożyć miecz ten rozpłyną mi się w rękach.
- Widać twój tata się postarał... miecz został związany z tobą, możesz go zmaterializować w każdej chwili. - powiedziała Lily - chodźmy nie mamy czasy Symy chciał się z tobą zobaczyć.
- Kto to Szymy ? - zapytała Yuki.
- To był mój mistrz od walki mieczem, trenowałem z nim gdy tata był zajęty. Jest zboczonym staruchem, który o dziwo ma powodzenie u dziewczyn. Chodźmy. - udaliśmy się do najwyżej położonego domu, drzwi jak zwykle były otwarte. Weszliśmy do środka.
- Czekałem na ciebie Nefryt. Jak zwykle masz ze sobą stado ładnych dziewczyn. Niech zgadnę, ta po prawej to twoja dziewczyna? - powiedziała starsza postać siedząca koło kominka otoczona jak zwykle stadem dziewczyn, to był Szymy.
- To jest Yuki i nie jest moją dziewczyną
- Jeszcze nie - dodał Fumio
- Rozumiem... jest w twoim typie. Rozumiem że Lily dalej nie masz chłopaka, co powiesz żebym ja się tobą zaopiekował? - powiedział z uśmiechem na ustach.
- Nie dziękuje! - szybko zaprotestowała Lily.
- Nie przyszliśmy tu na wizytę towarzyską, co ode mnie chciałeś? - zapytałem zniecierpliwiony, miałem dość już tego miejsca.
- A.. tak, racja. Chodź ze mną, ty i twoi towarzysze. - powiedział i poszedł zza dom, a my za nim.
- Dobra to zaczynajmy. - powiedział Szymy
- Zaczynajmy? Co?
- Pokażcie na co was stać... jako drużynę...

cz. 15
- Jesteście beznadziejni! Idioci! Sami sobie przeszkadzacie, jeżeli byście walczyli drużynowo pierwszy mocniejszy poszukiwacz by was zabił. - Okrzyczał nas Szymy. Miał racje, nawzajem przeszkadzaliśmy sobie.
- Zacznijmy od tego że Yuki i Haruka nie będą walczyć w pierwszym szeregu. Może magia Yuki jest w stanie zabić kilka cieniów ale z poszukiwaczami nie ma najmniejszych szans, tak jak Haruka. Nefryt nie opanowałeś do końca swojej magi, nawet nie wiesz na czym ona polega. Fumio co do twoich zdolności posługiwania się magią nie mam zarzutów, ale co innego jeżeli chodzi o walkę mieczem, powinieneś posługiwać się tylko magią. Komurin ty za to powinieneś posługiwać się mieczem, dzięki twoim zdolnością magicznym możesz uczynić swój miecz odpornym na opór powietrza oraz zwiększyć jego ostrość. Zrobiło się późno, wracajcie do domów jutro zaczynacie wszyscy trening.
- Czekaj, te poszukiwacze o których mówiłeś, czy to ci co zniszczyli mój dom - zapytałem.
- Tak, ale ten co was zaatakował był tylko ostrzeżeniem, przyjdą silniejsi. Wróćcie jutro, rano. - powiedział i udał się z powrotem do swojego domu.
- Więc Lily - zaczął Fumio - jesteś wolna?
- Tak, ale jeżeli chcesz zaprosić mnie na randkę, mam nadzieje że wybierzesz ciekawe miejsce. - Lily szybko przejrzała zamiary Fumiego. Wydawała się cieszyć z tego powodu, cóż nie będę się w to wtrącał.
- Zrozumiałem, więc idziemy?- Lily tylko kiwnęła głową i poszli razem w dół wzgórza.
- No proszę, następna para nam się szykuje. - powiedział Komurin.
- A skoro mowa o parach... zostawmy ich samych - powiedziała Haruka po czym rozeszli się każdy w swoją stronę . Zostałem sam z Yuki.
- Twój dom jest zdemolowany, nie masz gdzie spać prawda? - zapytała Yuki, a w jej głosie można było usłyszeć że martwiła się o mnie. - nie chce się narzucać, ale możesz zostać u mnie. - dokończyła
- A co na to twoi rodzice?
- Na pewno się ucieszą. - podziękowałem Yuki i poszedłem razem z nią do jej domu, jak zwykle Ushio powitała nas z uśmiechem. Usiedliśmy do kolacji, jak zwykle dania Ushio były przepyszne.
- Rozumiem, więc Nefryt zostanie z nami - powiedziała uśmiechnięta Ushio.
- Phi! Tylko nie myśl że będziesz spał z Yuki!
- Tato! - powiedziała Yuki czerwieniąc się, po czym Akio roześmiał się. Dokończyliśmy kolacje gadając o głupotach, a raczej oni gadali ja słuchałem i od czasu do czasu powiedziałem dwa lub trzy zdania. Gdy skończyliśmy jeść poszedłem na dach, pooglądać gwiazdy.
- Piękne niebo - powiedział ktoś zza moich pleców, to była Yuki. - Mogę się przyłączyć?
- Jasne - odpowiedziałem zaskoczony jej obecnością. - Co robisz tu o tak późnej porze?
- Szukałam cię.
- Szukałaś mnie? Dlaczego?
- Bez powodu.
- Bez powodu, co? Cóż cieszę się że tu jesteś. - powiedziałem i zacząłem się zastanawiać jak ubrać w słowa to o czym myślałem, przyszło mi to z wielkim trudem ale w końcu wykrztusiłem z siebie:
- Nie sądzisz że było by fajnie obudzić się z świadomością że jesteśmy parą? - zapytałem czerwieniąc się.
- Że co? - powiedziała zdezorientowana Yuki.
- Kocham cię! - wykrzyczałem tak głośno że pewnie Akio i Ushio też to usłyszeli. Yuki popatrzyła się na mnie przez chwilę uśmiechnęła się i powiedziała:
- Ja ciebie też - po czym podeszła i przytuliła mnie. Staliśmy tak około 10 minut, na dachu przytulający się pod gwiaździstym niebem. W tej chwili byłem najszczęśliwszym człowiekiem. Cóż radość ta prysła następnego ranka gdy dowiedzieliśmy się co będzie naszym treningiem.
- Co?! - powiedzieliśmy wszyscy jednocześnie gdy usłyszeliśmy co mamy robić...

cz. 16
Cóż pewnie zastanawiacie się jak to się stało że biegam w bokserkach po pas w śniegu? Cóż może zacznę od początku. Po spędzeniu czasu z yuki na dachu, położyliśmy się spać. Rano gdy wstałem zeszedłem na dół śniadanie było gotowe.
- Dzień dobry Nefryt - powiedziała Yuki z uśmiechem na ustach.
- Dzień dobry Nefryt - powiedziała Ushio.
- Wczoraj było dość głośno na dachu - powiedział Akio swoim lekceważącym głosem - ale jeżeli wyznawałeś uczucia powinieneś to zrobić dużo głośniej! - gdy to mówił jego głos zmienił się na energiczny i pełny entuzjazmu, a potem znów zmienił głos na drwiący i dodał - jeżeli tylko zrobisz krzywdę mojej cudnej córce, z resztą po co ja się martwię założę się że Yuki nie odwzajemnia twoich uczuć - Yuki się zaczerwieniła i powiedziała :
- T-o ni-e prawda...
- Co?!? - wykrzyczał Akio
- No już, już daj spokój Akio, Nefryt proszę usiądź koło Yuki - powiedziała Ushio wskazując miejsce przy stole. Usiadłem zakłopotany tą całą sytuacją, ale Ushio wydawała się zadowolona z takiego obrotu spraw. Akio pomimo swojego zachowania też się chyba cieszył, cóż ważne że ja byłem zadowolony, w końcu od teraz ja i Yuki jesteśmy oficjalnie parą. Po śniadaniu udaliśmy się na wzgórze po drodze zbierając Lily z Fumio, którym przeszkodziliśmy chyba w ważnej chwili i Komurina z Haruką na wzgórzu czekał już na nas Szymy, z dziewczynami które odprawił małym kiwnięciem ręki.
- Dzisiaj zaczniemy trening, ja będę trenował tylko Nefryta a reszta będzie przechodziła nie mniej trudny trening pod okiem moich dziewczynek. Nefryt twój trening zaczniemy od 3 godzinnego biegu w górach bez ubrania, dla poprawienia kondycji. Wasz zaczniemy od czegoś lżejszego, od 300 okrążeń wokół góry, moje dziewczynki będą was pilnować. Po tym wszystkim każdy z was dostanie inny plan zajęć. Nefryt twój trening będzie najtrudniejszy jako że jesteś osobą która najgorzej posługuje się magią w tej drużynie. A więc zaczynać!. - i tak właśnie skończyłem w bokserkach biegając po pas w śniegu. Po 3 godzinnym biegu wróciłem do Szymymysza
- A teraz powiem ci na czym polega twoja moc - powiedział zapalając fajkę. - Moc ducha polega na wzmacnianiu siebie poprzez magię - zaczął tłumaczyć - zwiększasz swoją siłę, spryt, zwinność, zręczność. W połączeniu z mieczem twojego ojca twoja moc może być na wyższym poziomie niż moc założyciela - powiedział - twoja kondycja jest wystarczająca po treningu z Yuki więc skupimy się na opanowaniu twojej mocy.
- Zaraz, zaraz skoro moja kondycja jest wystarczająca to po co biegałem w bokserkach po śniegu?! - zapytałem zdenerwowany
- Haha! Bez powodu. Haha!
- Stary zboczeniec! - nagle coś we mnie kazało mi chwycić za miecz i go zaatakować, zrobiłem jak mi kazało.
- Właśnie o to mi chodziło - głos Szymyego spoważniał - ta moc jest równie silna co niebezpieczna, albo ty zapanujesz nad nią, albo ona nad tobą.

cz. 17
- Aby nad nią zapanować musisz zapanować nad jej źródłem, duszą która jest w tobie i od której ta moc pochodzi. - powiedział Szymy, nie wiem jakim cudem ale znów otoczony dziewczynami, jak on to robi?
- Nauczysz mnie ją kontrolować? - zapytałem będąc pewnym że odpowiedź brzmi : \'tak\'
- Nie, nie zrobię tego. Mogę cię przygotować, a nie nauczyć. - powiedział po czym wyciągnął dziwną kapsułkę - zjedz ją, przeniesiesz się do swojego wewnętrznego świata i zobaczysz się z duszą która w nim rezyduję. - powiedział i podał mi kapsułkę ze szklanką wody. A ja jak głupi wypiłem ją bez namysłu. Zemdlałem. Przeniosłem się do dziwnego miejsca, była to łąka podobna do tej na której poznałem Yuki.
- Witaj - usłyszałem głos zza pleców - Nie myślałem że pojawisz się tu tak szybko - powiedziała postać która.... wyglądała jak ja... dokładnie tak samo, jak ja.
- Kim jesteś? - zapytałem niepewny, czy to co widzę nie jest po prostu kolejną iluzją, stworzoną przez moje zmysły.
- Kim jestem? znasz mnie lepiej niż ktokolwiek inny, nie jestem iluzją, jestem twoją mocą. Jej źródłem jestem odzwierciedleniem twojej siły Nefryt.
- A więc, jakie są twoje zamiary? Udzielisz mi swojej mocy dobrowolnie, czy będę musiał cię do tego zmusić? - zapytałem gotów do walki.
- Moja moc jest twoją mocą. Naucz się kontrolować mnie, a nauczysz się kontrolować ją.
- A jak mam to zrobić?
- To proste, ja jestem tobą, a ty mną. Nefryt ty już posiadasz umiejętność kontrolowania mocy. - gdy to powiedziała odeszła, a ja obudziłem się.
- Już? Tak szybko? - zapytał SzyMy
- Cóż zdaje mi się że tak...
- No to przejdźmy do praktyki. - oglądnął się za siebie i szybko zmienił zdanie - albo nie... zróbmy przerwę - powiedział i poszedł w stronę wiśni pod którą stała jakaś dziewczyna.
- Zboczony staruch - powiedziałem pod nosem.
- Nefryt! Tutaj! - krzyknęła Yuki machając do mnie ręką, poszedłem w jej stronę. usiedliśmy pod wiśnią i zaczęliśmy jeść bento
- Itadakimas! - powiedzieliśmy równocześnie.
- I jak ci smakuje? - zapytała Yuki. - Zrobiła je samodzielnie myślę, że mi nie wyszło najlepiej - powiedziała trochę zawstydzona.
- Przepyszne - odpowiedziałem z pełnymi ustami.
- Ciesze się - powiedziała Yuki uśmiechając się. Gdy zjedliśmy bento siedzieliśmy pod tą wiśnią jeszcze przez chwilę trzymając się za ręce, ale musieliśmy wracać do treningu.
- Dobrze mam nadzieję że miło spędziłeś czas ze swoją dziewczyną - powiedział Szymy.
- Przejdźmy do treningu - powiedziałem lekko rumieniąc się.
- Jak chcesz, teraz zaczyna się prawdziwy trening..

cz. 18
Mój trening wyglądał następująco, ja medytowałem i rozmawiałem z duchem, a Szymy zabawiał się ze stadem dziewczyn. Gdy w końcu opanowałem go przeszliśmy do treningu grupowego.
- Okej. Każdy z was przeszedł trening który miał wzmocnić wasze umiejętności, pokażcie na co teraz was stać. - powiedział Szymy przygotowując się do walki z nami. Spojrzałem w oczy moim towarzyszą. Ten trening trwał w sumie dwa miesiące, każdy z nas się zmienił, ich oczy były silne, widziałem ich siłę, wiedziałem jak bardzo się zmienili.
- Zaczynajcie. - powiedział Szymy. Ruszyliśmy na niego, ja pobiegłem pierwszy używając swojej magi zwiększyłem swoją szybkość i zwodziłem jego wzrok przemieszczając się z miejsca na miejsce. Gdy podszedłem wystarczająco blisko zadałem cios, chybiłem. Odskoczyłem od niego i za mną pojawiła się Lily, uderzająca Enraihą, też chybiła. Szymy ruszył na Yuki, z zamiarem zaatakowania jej. Fumo widząc to użył magi ziemi do stworzenia muru który miał ochronić Yuki przed Szymym. Szymy widząc to przywołał tornado ognia, to jego najpotężniejsza magia. Szalejące ogniste tornado, które pali tylko to co chce spalić mag. Komurin widząc to stworzył przejście dla jednej osoby do środka tego tornada, w którym znajdował się Szymy wraz z Yuki.
- Nefryt, idź! Zatrzymam te płomienie z boku z pomocą Lily, a Fumio postara się utrzymać tarczę. Dzięki Haruce będziemy mogli się komunikować oraz będziemy mogli ciebie wspomóc. - powiedział Komurin
- Jak to wspomóc, przez te płomienie nie będziesz widział gdzie jestem! - powiedziałem zdziwiony tą sytuacją.
- To jest moc Haruki, ona nie będzie brała udziału w walce tylko wspomagała nas podając pozycję naszych wrogów oraz sojuszników, ale to nie wszystko dzięki jej umiejętnością możemy się porozumiewać telepatycznie, a teraz idź już! - powiedział Komurin utrzymując przejście. Teraz zrozumiałem co miał na myśli Szymy mówiąc że Haruka i Yuki nie powinny brać udziału w walce. Kiwnąłem głową na znak że zrozumiałem i ruszyłem w tunel zrobiony przez wiatr Komurina.
- Słyszysz mnie? - usłyszałem głos Haruki w umyśle.
- Tak słyszę - powiedziałem.
- To ja Yuki, Fumio dalej utrzymuję tarczę ale chyba długo już nie wytrzyma.
- To racja - powiedział Fumio.
- To dziwne uczycie słyszeć was w moim umyśle - powiedziałem - jaki mamy plan, ci co władają magią ognia nie poczują takiego gorąca jak inni którzy wejdą w to tornado. Nie wiem jakim cudem Yuki jeszcze się tam nie ugotowała, ale mi ten żar będzie przeszkadzał w walce. - powiedziałem widząc już wyjście z tunelu.
- Spokojnie, ochłodzę twoje ciało tak jak robię to z ciałem Yuki, nie poczujesz działania tego ciepła. - powiedziała Haruka.
- Idź Nefryt i skończ to, nie utrzymam dłużej tunelu. - powiedział Komurin
- Zrozumiałem! - powiedziałem wychodząc z tunelu. - Jestem w środku. Siema Yuki, dawno cię nie widziałem - powiedziałem odwracając się do Yuki. Uśmiechnęła się po czym powiedziała:
- Uważaj! - Szymy zaatakował mnie mieczem, dzięki Yuki udało mi się odskoczyć.
- Skończmy to szybko. Chcę wiedzieć czy przewyższyłeś mnie czy nie. Nie powstrzymuj się, bo ja nie mam takiego zamiaru. Jeżeli się powstrzymasz, zginiesz. - powiedział Szymy, a jego ton brzmiał poważnie, nie żartował.
- Zrozumiałem!

cz. 19

Pełen zapału zacząłem nacierać na Szyma, bez skutku. Unikał lub kontrował każdy mój atak, zaczynałem czuć się bezsilny.Tym razem on zaczął nacierać, udało mi się zablokować dwa z jego ataków, niestety trzeci mnie dosięgnął. Przeciął mnie wzdłuż klatki piersiowej, nie było to głębokie cięcie, normalnie takie obrażenie zregenerowałoby się po kilku minutach, lecz nie tym razem.
- To specjalny miecz, stworzony z metalu przeznaczonego do zabijania wampirów - oznajmił Szymy- blokuje ich zdolności do regeneracji, jak powiedziałem jeżeli jesteś ode mnie słabszy, zabiję cię. Postaraj się jeżeli nie chcesz zginąć, czy może to wszystko na co cie stać ? - zapytał z prowokującym uśmiechem na twarzy.
- Zamknij się! Nadchodzę! - wykrzyczałem i ruszyłem na Szymiego, to był pierwszy raz kiedy używałem moich mocy w prawdziwej walce. Skupiłem się na dwóch rzeczach na moim mieczu, i na moim przeciwniku. Nagle poczułem jak moje ciało staje się lżejsze, byłem szybszy, zwinniejszy i silniejszy. Zaatakowałem Szymiego, pierwszego ciosu unikną, drugi zablokował, trzeci go dosięgnął! Dostał w lewą rękę, płytka, niegroźna rana. Czy tylko na tyle mnie stać? Nie, nie mam teraz czasu na rozmyślanie o tym, Nadchodzi! Atakuje z lewej, skoro tak to odskoczę w prawo. Nie! To zmyłka, chce zaatakować z prawej, cholera dosięgnie mnie!
- Skup się! Nie dekoncentruj się, skup się na przeciwniku, jeżeli wierzysz że unikniesz ciosu, to to zrobisz - pomyślałem, skupiłem się na uniku... udało mi się. Miecz Szymiego przeleciał mi kilka milimetrów nad twarzą, szybko zaatakowałem Szymiego, odskoczył i wypuścił kulę ognia w moją stronę, uniknąłem jej bez większego problemu.
- Nie trafiłeś - powiedziałem dumny
- Jesteś pewien że celowałem w ciebie? - zapytał zarozumiałym głosem. Obróciłem się kula leciała prosto w stronę Yuki. Yuki zamknęła oczy wyciągnęła przed siebie ręce, wyrecytowała jakieś zaklęcie i kula rozbiła się o niewidzialną barierę.
- Dobra robota Yuki! - krzyknąłem
- Nefryt uważaj!
- Nie odwracaj się do przeciwnika tyłem! - powiedział Szymy biegnąc w mą stronę, ruszyłem mu na przeciw. Zaczęliśmy walczyć, on blokował wszystkie moje ataki, a ja wszystkie jego, w pewnym momencie odskoczyliśmy od siebie.
- Obydwoje jesteśmy na skraju wyczerpania, a moje tornado ognia zaraz się dezaktywuje, zakończymy to następnym ciosem - powiedział Szymy gromadząc swoją moc do miecza, nagle jego miecz wybuchnął płomieniem, który otoczył klingę oraz jego prawe ramie w którym trzymał miecz. Skupiłem się i całą moc skupiłem na tym ataku, klinga mojego miecza pokryła się czarnym niby ogniem, ruszyliśmy na siebie.

cz. 20

Nasze miecze się zderzyły, dostałem... Zadał mi głęboką ranę, przeciął klatkę piersiową, skoro nie mogę się zregenerować wykrwawię się w około 20 minut. Odskoczyliśmy od siebie, podparłem się na mieczu, i usłyszałem we wnętrzu głos:
- Idiota! Skupiłeś się na mieczu, a zapomniałeś o swoim ciele, magia ducha nie wzmacnia tylko miecza, ale i całe twoje ciało, nie skupiaj się tylko na mieczy, czy wrogu. Skup się na sobie, niech miecz stanie się przedłużeniem twojej ręki, a nie narzędziem w które wlewasz swą moc.
- Wybacz Nefryt, jeżeli chcesz przeżyć musisz mnie zabić, nie ma innego wyjścia, albo ja, albo ty. Jeżeli tutaj zginiesz oznacza to że nigdy nie było dla nas nadziej, więc musisz mnie zabić, musisz przeżyć i uratować ten świat - powiedział SzyMy szykując się do drugiego ataku.
- Nie! Nie chcę cię zabijać, nie mam po co! - powiedziałem krztusząc się krwią.
- Dopóki nie zginę, twoje zdolności regeneracji nie wrócą, a jeżeli nie wrócą nawet jeżeli nie zadam ostatecznego ciosu zginiesz tutaj. - powiedział SzyMy
- Nefryt! Mogę mu pomóc, mogę go uleczyć - powiedziała Yuki biegnąc w moją stronę
- Nie, od kiedy został zraniony tym mieczem żadna magia lecznicza nie zadziała na niego - powiedział SzyMy - kończmy to Nefryt, żegnaj.
- Fumio, Komurin słyszycie mnie? - powiedziałem w myślach.
- Tak. - odpowiedzieli obydwoje.
- Komurin otwórz przejście dla Fumio niech zabierze stąd Yuki, Lily osłaniaj Fumio. Liczę na was.
- Zrozumieliśmy - powiedzieli wszyscy.
- Zaczekaj Nefryt, co zamierzasz? - powiedziała Yuki, na szczęście Fumio wpadł szybko i ją stąd zabrał, słyszałem tylko jej protesty:
- Czekaj! Nie możemy go tam zostawić! On może zginąć!
- Uwierz w niego, on ma plan. Musimy w niego wierzyć - powiedział Fumio i znikł wraz z Yuki
- A więc zostaliśmy sami. - powiedział SzyMy przygotowany do ostatniego, tym razem na prawdę ostatniego ataku.
- Skończmy to - powiedziałem
- Zgadzam się . - skupiłem resztę swojej mocy na ciele i mieczy, tym razem cały pokryłem się czarnym niby ogniem, który wychodził spod moich stóp i otaczał mnie jakby ochronną barierą. Moje oczy stały się białe lub bardzo jasnoniebieskie, ruszyliśmy na siebie. Wiedziałem że będzie to koniec dla jednego z nas. Gdy zderzyliśmy się usłyszałem tylko:
- Jestem z ciebie dumny, przekazałem ci wszystko co umiałem... Powodzenia... - padł nieprzytomny na ziemie, tornado ognia znikło... Przyjaciele popatrzyli się na mnie.
- Nie żyje... - powiedziałem i padłem na ziemie, zemdlałem

cz. 21

Gdy obudziłem się byłem w domu Yuki. Wstałem, wszystko mnie jeszcze bolało to pewnie wynik użycia tak dużej mocy na raz. Moja wampirza zdolność do regeneracji nie wróciła jeszcze w pełni, gdyby tak było pewnie nie czułbym tego bólu. Mam przeczucie że to koniec z beztroskim życiem. Trenowałem razem z przyjaciółmi, ale wróg nie śpi, prawdopodobnie przygotował się. Demon za niedługo zostanie całkowicie wskrzeszony, do tego czasu muszę go zniszczyć... Zszedłem po schodach na dół, zatrzymałem się przy drzwiach od kuchni w środku byli Yuki, Fumio, Komurin, Haruka i Lily.
- Więc żeby pokonać O-Yame Yuki będzie musiała zginąć - powiedział Fumio
- Tak, i jestem na to gotowa
- Niedorzeczność! Musi być inne wyjście - powiedziała Lily
- Przykro mi, nie ma... - odpowiedziała Yuki ze smutkiem w głosie.
- Jest jeszcze jeden sposób...- powiedziałem wchodząc do kuchni
- Nefryt! Już wyzdrowiałeś, spałeś całe trzy dni, na pewno nic ci nie jest - powiedziała Yuki
- Tak, nic mi nie jest, ale to nie jest teraz najważniejsze. Jest inny sposób na pokonanie go, będę walczył z nim sam. - powiedziałem. Wszyscy byli tym zaskoczeni, tylko w oczach Fumio widziałem zaufanie, on wiedział że dam radę.
- Oszalałeś?! Nie ważne jaką masz moc, nie dasz rady sam go pokonać, nie masz szans na to! - wykrzyczał Komurin.
- Właśnie kuzynie, chyba po pokonaniu Szyma poczucie wyższości uderzyło ci do głowy - powiedziała oburzona Lily.
- Dajcie mu spokój - krzyknął Fumio uspokajając wszystkich - Wiesz co robisz? Masz jakiś plan? - popatrzył mi prosto w oczy.
- Tak, zaufaj mi. to jedyny sposób na pokonanie O-Yamy bez ofiar, zaufaj mi.
- Ja ci ufam - powiedziała Yuki.
- Przykro mi że muszę przerwać waszą rozmowę, ale mój pan chce się z wami widzieć - powiedziała zakapturzona postać która pojawiła się w nagle w kuchni. Rzuciła coś na ziemie i nagle znaleźliśmy się w odległym miejscu, otoczeni przez cienie i poszukiwaczy.
- Hahahahaha! Więc to ty jesteś Nefryt - usłyszeliśmy przerażający głos dochodzący zza cieni, obróciliśmy się przerażeni. To był O-Yama, nie był kompletnie wskrzeszony, ale czuć było od niego przerażającą aurę. Był trzy razy większy od człowieka, umięśniony, oraz miał rogi wyrastające z jego głowy, demon jak z bajek czy mitów.
- Nie jesteś dla mnie wyzwaniem, Little zniszcz go - powiedział do zakapturzonej postaci.
- Tak, panie. - odpowiedziała i wskazała ręką na nas, cienie ruszyły do ataku, a O-Yama usiadł na wielkim tronie.

cz. 22

Little popatrzyła na mnie, nasze oczy się spotkały, nagle zostałem oddzielony od przyjaciół którzy odpierali atak Cieni i Poszukiwaczy. Znaleźliśmy się w innym wymiarze, wokół była pustka, ciemność nic więcej.
- Ty.... Jesteś Sukkubem? - zapytałem patrząc jak postać ściąga ubranie. Była kobietą o ponętnych kształtach. Na piersi miała wyryty znak Sukkubów, nie mogłem się pomylić. Miała długie włosy w kolorze krwi, oraz uwodzicielskie brązowe oczy.
- Oh? Czyli jednak wiesz co nieco o nas, Sukkubach. - powiedziała z uśmiechem - to jak, może zamiast walczyć zaspokoisz moje i swoje pragnienia. - powiedziała zbliżając się do mnie i zaczęła uwodzicielsko oraz delikatnie dotykać mojej twarzy. Odepchnąłem ją.
- Moje pragnienia? Moim pragnieniem jest twoja śmierć, oraz śmierć O-Yamy i mam zamiar je spełnić. - powiedziałem materializując miecz.
- Phi! myślisz że to ci się uda, więc spróbuj nędzny człowieku. - Little uniosła się w powietrzu, machnęła ręką a z ciemności wyłoniła się włócznia która poleciała w moją stronę. Uniknąłem ataku, po czym ruszyłem na Little i przeciąłem ją w pół, w miejscu w którym ją przeciąłem nie było żadnej rany. Mój miecz przeleciał przez nią, a ona rozpłynęła się jak iluzja.
-Naprawdę myślisz że zdołasz mnie pokonać? To mój świat, ja panuję nad tym wymiarem. - rozległ się głos odbijając się echem w pustce. Nagle Little pokazała się przede mną i dodała - a teraz popatrz, jak słabi są twoi towarzysze - po czym machnęła ręką i pojawiły się obraz, pokazujący walkę moich przyjaciół z cieniami. Byli otoczeni, sytuacja wyglądała źle. Fumio, Komurin i Lily ochraniali stojące w środku Yuki i Harukę, oraz niszczyły pomniejsze cienie z dystansu. Nagle jedne z poszukiwaczy rzucił się na Fumio, nabił go na swój miecz. Lily która to zobaczyła zniszczyła poszukiwacza i przeciągła nieprzytomnego Fumio do Yuki która zaczęła go leczyć.
- Zginiesz ty, i twoi przyjaciele. Oni długo nie wytrzymają, nawet jeśli pokonasz mnie tutaj, oni zginą. - powiedziała z uśmiechem. - A teraz giń! - znów machnęła ręką tym razem z cienia wynurzyły się dwie włócznie, uniknąłem jednej, druga rozerwała mi kawałek ubrania.
- Długo tak nie pociągnę. - pomyślałem - Jaki był słaby punkt Sukkubów, jak je pokonać gdy ich władza na ciebie nie działa. Myśl, myśl, myśl! - powiedziałem biegnąc przed siebie i unikając włóczni które leciały w moją stronę.
- Wiem! - Wykrzyknąłem zatrzymując się. Little która biegła, a raczej leciała za mną też zatrzymała się zrobiła zdziwioną minę i zapytała;
- Co wiesz? - popatrzyła się na mnie a ja się uśmiechnąłem - Zresztą nie ważne, i tak teraz zginiesz! - Wykrzyczała po czym w jej ręce pojawiła się włócznia, którą rzuciła w moją stronę. Skupiłem się, wystawiłem otwartą rękę przed siebie i zacisnąłem w pięść, podnosząc wzrok na włócznie, która nagle znikła.
- J-jak? - zapytała zdziwiona Little.
- Nie tylko ty masz władzę w tym świecie - powiedziałem po czy,m chwyciłem miecz w obie ręce i ruszyłem na Little, która zaczęła tworzyć włócznie i rzucać nimi we mnie. Skupiłem się na moim ciele i mieczu, nagle na mojej ręce pojawił się jakiś świecący znak, runa którą dopiero teraz zauważyłem. To była runa która powstałą po walce z Szymym.

cz. 23

Moje ciało stało się lżejsze, stałem się szybszy i silniejszy. Rozwalałem włócznie które leciały w moją stronę, aż jedna z nich mnie trafiła.
- Co jest? - pomyślałem - Rana się nie regeneruje, jak to... Rozumiem, a więc tak działa ta runa, poświęcając moc regeneracji zwiększa moją szybkość i siłę. Skończę to następnym atakiem - Roztargałem kawałek rękawa i owinąłem nim rane na ręce, tamując krwawienie.
- Myślisz że jesteś w stanie pokonać mnie w świecie który kontroluję? - powiedziała Little wybuchając śmiechem
- Wiesz co jest słabością Sukkubów? To że świat który tworzą, przestrzeń w której się teraz znajdujemy jest w mojej głowie. Więc osoby będące ich ofiarami w każdej chwili mogą przejąć kontrole nad tą przestrzenią, o ile mają wystarczająco silną wole - powiedziałem po czym widząc gniew na twarzy Little zacząłem się skupiać, machnęła ręką i niezliczone ilości czarnych włóczni poleciały w mą stronę - Wiesz co się dzieje gdy Sukub zostanie wyrzucony z przestrzeni którą stworzył - kontynuowałem - zostaje oszołomiony przez chwilę, wystarczającą do zadania ostatecznego ciosu - powiedziałem podnosząc wzrok na włócznie który były przede mną, wyciągnąłem otwartą rękę i szybko zacisnąłem ją w pieść, włócznie znikły razem z przestrzenią stworzoną przestrzenią Little, pojawiliśmy się znów w rzeczywistości. Cienie i Poszukiwacze zaprzestali walki na nasz widok, moi towarzysze się uśmiechnęli, a Fumio leżał ranny.
- To twój koniec Little - powiedziałem i ruszyłem z mieczem na nią. Widok który zobaczyliśmy zaszokował nas wszystkich, zamiast zabić Little mój miecz przebił Harukę która osłoniła sukkuba
- Haruka... Dlaczego? - zapytałem zdruzgotany
- Wybacz Nefryt... Jedyne co mogę zrobić to odesłać was z powrotem do domu - powiedziała rzucając jakieś zaklęcie, nim zdążyłem ją zatrzymać byliśmy już u mnie w domu. Ja, Lily, Komurin, Yuki i Fumio który został już wyleczony przez Yuki. Wszyscy byliśmy w szoku, przez najbliższych kilka minut staliśmy nieruchomo...
- Zabiłem ją, zabiłem... zabiłem... - powiedziałem cicho patrząc się na ręce które mi się trzęsły. Wyszedłem z domu, gdzie szedłem? Przed siebie... Jak długo? Nie mam pojęcia... Nim się obejrzałem byłem w miejscu do którego chodziłem z rodzicami, na polanie pod wielkim dębem. Po śmierci rodziców, gdy chciałem pobyć sam przychodziłem tu...
- Wiedziałam że cię tu znajdę... - powiedziała Lily idąc w moją stronę.
- Co tu robisz? - powiedziałem podnosząc wzrok na nią
- Przyszłam po ciebie, wszyscy się o ciebie martwią
- Zabiłem ją, własnymi rękoma, osłoniła ją...
- Nie przejmuj się tym, jeżeli teraz się załamiesz jej śmierć pójdzie na marne. Ktoś musiał ją kontrolować...
- Tak, ja to zrobiłam - powiedziała Little pojawiając się nagle przed nami - Witaj znowu Nefryt, tym razem przyszłam cię zabić...

cz. 24

- Dość ciężko było cię namierzyć, więc stąd to opóźnienie. - powiedziała Little rozglądając się uważnie wkoło. Wyciągnęła lewą rękę przed siebie i jakby dotknęła powietrza, przez co powstały fale jak na wodzie. Fale te utworzyły owalny portal z którego wyszły Cienie i Poszukiwacze oraz On. Nie wiem co działo się później i jakim cudem pojawili się Fumio i reszta, po prostu straciłem nad sobą panowanie. Gniew mnie całkowicie pochłonął miecz sam zmaterializował mi się w rękach, ruszyłem przed siebie nie zważając na poszukiwaczy czy cienie, pokonywanie ich było wtedy takie łatwe każdy cios to o jednego Cienia lub Poszukiwacza mniej, poruszałem się szybko zbyt szybko nawet jak na pół wampira z mocami założyciela. Gdy byłem przy Little... nie gdy przebiłem jej serce straciłem całkowicie


Post został pochwalony 0 razy
Pią 22:17, 02 Gru 2011 Zobacz profil autora
Nefryt666
Moderator



Dołączył: 27 Lip 2011
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
cz. 24

- Dość ciężko było cię namierzyć, więc stąd to opóźnienie. - powiedziała Little rozglądając się uważnie wkoło. Wyciągnęła lewą rękę przed siebie i jakby dotknęła powietrza, przez co powstały fale jak na wodzie. Fale te utworzyły owalny portal z którego wyszły Cienie i Poszukiwacze oraz On. Nie wiem co działo się później i jakim cudem pojawili się Fumio i reszta, po prostu straciłem nad sobą panowanie. Gniew mnie całkowicie pochłonął miecz sam zmaterializował mi się w rękach, ruszyłem przed siebie nie zważając na poszukiwaczy czy cienie, pokonywanie ich było wtedy takie łatwe każdy cios to o jednego Cienia lub Poszukiwacza mniej, poruszałem się szybko zbyt szybko nawet jak na pół wampira z mocami założyciela. Gdy byłem przy Little... nie gdy przebiłem jej serce straciłem całkowicie panowanie nad sobą już nie mogłem w jakikolwiek sposób wpłynąć na swoje ciało, mogłem jedynie biernie obserwować co się dzieje. Po zabiciu Little zatrzymałem się przy jej ciele i stałem nieruchomo, Cienie wykorzystały to i rzuciły się na mnie, przykrywając mnie lub próbując pochłonąć. Nagle wybuch odrzucił ich ode mnie, wybuch energii z mojego ciała w okół mnie powstały czarne smugi które krążyły otaczając mnie dziwną bańką, rozrastały się, aż w końcu zamknęły mnie w ciemnej kuli, po chwili ta kula wybuchła niszcząc Poszukiwaczy i Cienie w promieniu około 2 metrów wokół mnie. Nie widziałem tego, ale czułem że moje oczy się zmieniły stały się czarne, a źrenice złote. Nagle pochłonęła mnie ciemność a z niej wyłoniły się dwie postacie. Założyciel oraz ta która podawała się za ucieleśnienie mojej mocy.
- Zawiodłeś - powiedział Założyciel, a jego słowa zraniły mnie bardziej niż cokolwiek innego, poczułem rozpacz...- dałeś się ponieść emocjom i straciłeś kontrole nad swoją mocą, władzę nad tobą przejęły twoje emocje. - mimo iż powinien być wściekły, zły mówił to ze spokojem, jego twarz też była spokojna...
- Nefryt... czas żebyś przebudził się całkowicie, jest duże prawdopodobieństwo że twoje ciało tego nie wytrzyma lub że wspomnienia które się obudzą zniszczą twoją psychikę, ale musimy zaryzykować. Wypowiedz to..
- Co mam wypowiedzieć? O czym ty mówisz? - byłem zdezorientowany, nie wiedziałem co robić, a słowa Założyciela ciągle rozbrzmiewały na nowo w mojej głowie.
- Nie ma czasu Nefryt - kontynuowała postać - to tylko kwestia czasu kiedy zwrócisz się... nie kiedy twoje ciało zwróci się przeciw twoim przyjaciołom i ich zabije, wypowiedz je... Wypowiedz te słowa! - Założyciel spojrzał na mnie i widząc moje zdezorientowanie powiedział.
- Przypomnij sobie ostatni trening z Ojcem, oraz ostatnią rozmowę z Mamą... co ci w tedy powiedzieli? - spróbowałem sobie to wyobrazić, przypomnieć... nagle między mną a nimi pojawił się mały chłopiec.
- To.. ja... - powiedziałem zdziwiony, obok chłopca pojawili się dwie inne postacie... Moi rodzice, zaczęli mówić coś do mnie... do młodego mnie.
- Zapamiętaj Nefi jeżeli stanie się najgorsze, jeżeli wpadniesz w szał i stracisz nad sobą kontrolę... - zaczęła matka.
- ... Zapamiętaj to co ci teraz powiem - Ojciec nachylił się do młodego mnie i szepnął mu coś na ucho, a ja parząc na ruchy jego warg powtórzyłem;
- Magia nie została stworzona po to by kontrolować człowieka, ale po to żeby człowiek ją kontrolował, będzie ona służyć temu co najlepsze we mnie, nie temu co najgorsze... - Teraz zwróciłem się do postaci stojącej obok założyciela - Znam twoje imię... Jesteś...
- Wracaj już - powiedział przerywając mi - ani ja ani Założyciel nie mamy już dla ciebie żadnych rad... powiedzieliśmy ci wszystko, co wiedzieliśmy teraz jedynie możemy życzyć ci powodzenia.
- Przejmij kontrolę nad sobą, i pokonaj O-Yame idź już, powodzenia - powiedział Założyciel, a ciemność znikła, znów widziałem walkę. Byłem w samym środku niszcząc Cienie i Poszukiwaczy, za mną była reszta moich przyjaciół próbowali dostać się blisko mnie, skupiłem się i skumulowałem trochę magi w mieczu, po czym machnąłem mieczem wypuszczając ją przez co powstała fala uderzeniowa która pozwoliła całkowicie odzyskać nad sobą kontrolę i odepchnęła przeciwników ode mnie. Moje oczy znów stały się niebieskie, ale nie mogłem zrobić nawet kroku, nadmiar mocy mnie przytłoczył, ledwo trzymałem się na nogach...
- Muszę szybko nauczyć się ją kontrolować - pomyślałem i w tej chwili przyszło mi na myśl jedno rozwiązanie... wypowiedzenie jego imienia...

cz. 25

Tak jak Enraiha, miecz Lily, najpotężniejszy miecz ognia i każdy inny zaklęty miecz, i mój posiada swoje własne imię. Wypowiadając jego nazwę uwalnia się cały jego potencjał, a jego magia synchronizuje się z magią właściciela, wzmacniając ją. Nie wiem ile dokładnie istnieje tych mieczy ale jest 5 najsilniejszych w kolejności od najsłabszego ; Habdurin - miecz ziemi, Odama - miecz wody, Hate - miecz wiatru, Enraiha - miecz ognia oraz mój, są one dawane najsilniejszemu członkowi domu, oraz ten który posiada jeden z tych mieczy, zostanie następnym przywódcą domu.
- Jam jest Alfą i Omegą... - powiedziałem cicho, po czy coraz głośniej mówiłem dalej - początkiem i końcem... Odpowiedz na me wezwanie... - W tej chwili wszystkie oczy powędrowały na mnie, przyjaciele patrzyli ze zdumieniem, a O-Yama z przerażeniem. Gdy miałem wypowiedzieć jego imię, coś mi na to nie pozwoliło, nadmiar mocy, którego nie mogłem kontrolować powaliłm mnie na kolana. O-Yama wybuchnął śmiechem;
- Buhahahaha i ty chciałeś mnie zabić? Twoje kości, twoje ciało nie jest w stanie znieść mocy która jest w sobie, nie muszę robić nic, i tak zaraz sam zginiesz, lecz ta śmierć jest zbyt łagodna... Pozwolę moim podwładnym, rozerwać twoje ciało na strzępy - po tych słowach wskazał palcem na mnie, a wszystkie demony ruszyły w moją stronę. Otoczył mnie w pare sekund i już szykowały się do ataku, gdy nagle zostałem zamknięty w kopule z ziemi.
- Fumio. - wycedziłem przez zęby, zwijając się z niewyobrażalnego bólu.
- Enraiha! - Nagle w kopule zrobiło się cieplej, po czym kopuła rozpadłą się ukazując moich przyjaciół, którzy otoczyli mnie i niszczyli Cienie.
- Nie jestem sam - pomyślałem - nie walczę tylko dla siebie, walczę też dla nich. Nie jestem sam - powtórzyłem w myślach. - Nie jestem sam - powiedziałem cicho ignorując ból i powoli stając na nogi. - Jam jest Alfą i Omegą... - zacząłem cicho.
- To ci się nie uda - powiedział O-Yama, śmiejąc się, zignorowałem to i powtórzyłem jeszcze głośniej;
- Jam jest Alfą i Omegą! - po tych słowach poczułem spokój, jakbym nie był w środku bitwy, wszystkie odgłosy ucichły, zamknąłem oczy wziąłem głęboki oddech i pewny siebie otworzyłem oczy, wracając do rzeczywistości - Jam jest Alfą i Omegą - mój głos okazywał moją pewność siebie i opanowanie - Początkiem i końcem... Odpowiedz na moje wezwanie, Shirono! - mój miecz zaświecił oślepiającym niebieskim blaskiem i wybuchł niszcząc przygważdrzające nas Cienie i Poszukiwaczy.
- Nefryt... udało ci się... - powiedziała Lily ze zdumieniem.
- Cóż, ja nigdy nie wątpiłem że ci się uda - usmiechnął się Fumio.
- To nie koniec, nie rozpraszajcie się. - odpowiedziałem im wpatrując się w O-Yame.
- To wszystko? - Zapytał demon - To koniec? Tylko na tyle cię stać? Zniszczyłeś trochę Cieni i Poszukiwaczy? Mogę stworzyć ich więce, znacznie więcej! - Uderzył ręką w powietrze, które się potukło, jak szkło tworząc coś podobnego do portalu Little z którego wyszły Cienie i Poszukiwacze - Przynieście mi ich głowy - wydał rozkaz, a one ruszyły na nas.
- Jest ich za dużo, nie poradzimy sobie sami. - powiedziała Yuki robiąc krok w tył, tak jak reszta.
- Nie cofajcie się, damy radę - powiedziałem im, nie ruszając się ani kroku.
- Postradałeś zmysły? Popatrzy ile ich jest, nawet ty nie dasz rady, musimy...
- Walczyć. - przerwałem Lily. - Jeżeli teraz się wycofany możemy nie mieć takiej szansy zabicia O-Yamy.
- Jesteś tego pewny? - zapytał Fumio zbliżając się do mnie i patrząc mi w oczy. - Jesteś pewny zwycięstwa?
- Tak. - odpowiedziałem bez wachania.

cz. 26

- Długo kazałęś nam czekać na te słowa - powiedział Komurin, w odpowiedzi uśmiechnąłem się.
- Cóż, wierzę Ci, ale pamiętaj jak się nie uda, znajdę cię i skopie ci tyłek - powiedział Fumio, stając obok mnie.
- Powiedziałem, że dom wiatru cię wesprze, jestem z tobą. - Po tych słowach Komorin dołączył do Fumio stając obok mnie.
- To szaleństwo.
- Pewnie masz rację Lily, ale czy to nie jest dla nas normalność? Robienie szalonych rzeczy? - Lily zaśmiała się;
- Masz rację, to dla nas normalność - powiedziała stając obok mnie.
- Jestem z Tobą Nefryt, nie ważne gdzie pójdziesz, wszyscy jesteśmy z tobą. - wszyscy staneli obok mnie, przygotowani na odparcie ataku demonów.
- Cóż, czyli jesteśmy w komplecie i.. sami.
- Nie w komplecie Fumio... - wbiłem miecz w ziemie i położyłem dłoń na końcu rękojeści. - Na mocy nadanej mi przez Założyciela WZYWAM WAS, otwórzcie bramy Hadesu, otwórzcie bramy Piekła, otwórzcie bramy Nieba, otwórzcie bramy Sovengardu! Oddajcie żywym zmarłą, niech powróci do nas, ponieważ jej godzina jeszcze nie wybiła. Wracaj do nas... Haruka! - Otworzył się portal bijący oślepiającą bielą, lecz mnie ona nie oślepiła, a dokładniej oślepiła ona tylko demony w tym samego O-Yamę. To była Brama Przeznaczenia, przez tą bramę przechodzą umarli i zazwyczaj jest to jednostronna podróż. Portal znikł tak szybko jak się pojawił, zostawiając po sobie jedną postać.
- Nie.. Nie możliwe - wydusił z siebie O-Yama.
- Nie możliwe... - powtórzyli po nim jednocześnie moi przyjaciele. - Haruka!
- Yyy... Witajcie?
- Haruka! - Wykrzyknęli wszyscy i ruszyli ją wyściskać, zapominając o walce która trwa, na szczęście Cienie i Poszukiwacze jeszcze dochodzili do siebie, po oślepieniu przez Bramę Przeznaczenia.
- To że jest was o jedną osobę więcej wcale nie zmienia tego iż moja wygrana jest oczywista - powiedział zdenerwowany i zaniepokojony O-Yama, uderzył drugą ręką w powietrze i otworzył następny portal z którego wyszło dwa razy więcej demonów.
- Ile on może ich przysłać? - powiedział zaskoczony Fumio.
- Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję że niedługo one mu się skończą, bo wątpie żebyśmy sami pokonali tą armię.
- Nefryt! Zobaczymy czy sprostasz mojej armi, liczącej ponad 9 tysięcy demonów! - W tej chwili z portalu nie wychodziły tylko Poszukiwacze i Cienie, ale też Sukkuby i inne potężniejsze lub mnie potężne demony.
- Nie mamy szans Nefryt. - powiedziała Haruka stając obok mnie, wraz z resztą osób. - Sami nie damy sobie rady.
- Masz rację, sami nie... Ale nie zapominajcie, nie jesteśmy sami. - Spojrzeli na mnie z pytającym wyrazem twarzy, a ja wyciągnąłem miecz z ziemi, uniosłem go ostrzem wskazując niebo i powiedziałem;
- Jam jest Alfą i Omegą - mój głos rozbrzmiał echem - Jako następca Założyciela wzywam was wszystkich! Stancie u mego boku, walczcie ze mną! Wzywam was jako Nefryt nowy Lider Zjednoczonych Domów! - po tych słowach machnąłem mieczem, przecinając - dosłownie - powietrze, tym samym otwierając jeszcze jeden portal, lecz nietypowy, ponieważ bardziej to wyglądało na ukryty wymiar w którym znajdowały się 3 najpotężniejsze miecze. Habdurin, który trafił w ręce Fumio, Odama, powędrowała w ręce Haruki oraz Hate który był dla Komurina.
- Nie wiem kogo wzywałeś, ale chyba nie przyjdą. Z resztą przy takiej armi nawet te miecze nam nie pomogą. - powiedział Fumio przyglądając się ostrzu miecza.
- Dziwne... zaraz po dotknięciu miecz się ze mną połączył... jakby został wykuty specjalnie dla mnie. - zauwarzył Komurin.
- Masz rację, to dziwne... zaraz co się dzieje? - Miecze Haruki i Fumio zaczęły śmiecić na żółto.
- One Reagują na magię Yuki - powiedziałem i spojrzałem w jej stronę. - Połż na nich swoje dłonie, właśnie po to została stworzona twoja magia, lecz wiec, że to cię jej pozbawi.
- Jeżeli to w jakiś sposób nam pomoże... - Powiedziała Yuki zbliżając się do Fumio i Haruki, gdy już miała dotknąć zawachała się.
- Co się stało? - Zapytałem.
- Nic. - odpowiedziała uśmiechając się. - Ufam ci. - Dotchnęła mieczy i jej magia spłynęła na mnie, a one weszły w swoich właścicieli.

cz. 27

- Co się stało? Czuję przypływ siły.
- W skrócie, nie jesteście zbyt dobrzy w posługiwaniu się mieczem, zaminiłsię on w magiczną moc i weszedł w was wzmacniając wasze zdolności magiczne. Yuki, teraz cię odeślę do domu. - Gdy zobaczyłem że chce protestować szybko dodałem - Nie martw się, wrócimy... Obiecuję. - Nic nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się i kiwneła głową, a ja otworzyłem jej portal który przeniusł ją do domu.
- Hej, nie możemy pozwolić już sobie na rozproszenie uwagi, nadciągają! - powiedział Fumio, przyjmując postawę, oznaczającą gotowośc do walki, machnął kilka razy rękoma w powietrzu i nagle z nieba spadła na demony kamienna pięść która zmiarzdrzyła je. - Super... - Uśmiechnął się i zaczął miażdrzyć demony głazami. Haruki zajęła się innymi zamykając część w wodnej bańce, ściskając ją i zamieniając w lód, po czym rozsadziła ją od środka, tak że odłamki lodu poleciały we wszystkie strony, na szczęście Fumio osłonił nas ziemią.
- Nie wiedziałem że tak potrafisz - powiedział zdumiony Fumio.
- Ja też nie... - odpowiedziała mu jeszcze bardziej zdziwiona Haruki.
- Nie rozpraszajcie się, to nie koniec! - Powiedział Komurin niszcząc cienie które były już obok nas, stanęliśmy w okręgu i niszczyliśmy demony na różne sposoby osłaniając się nawzajem.
- Jest ich za dużo!
- Nie poddawajcie się, musymi wytrzymać jeszcze trochę! - powiedziałem przecinając demony, falą mocy z mojego miecza.
- Wytrzymać? Czekamy na coś - spytał zdziwony Komurin.
- Już nie... - Odpowiedziałem z uśmiechem, patrząc w góre. Inni też tam popatrzyli i kucnęli chroniąc swoj kark. Z nieba spadła na nas ogromna kula ognia niszcząca cienie wokół nas, ale nas nawet nie zadrapała.
- Maga ognia na tak wysokim poziomie... musi być kontrolowana przez kilku człoknów rodziny o dużych zdolnościach. - powiedział zdumiony Komurin podnosząc się z przysiadu.
- To nie tylko magia ognia. - powiedziałem wskazując idące w naszą stronę kamienne golemy, oraz wyłaniających się z oddali członków wszystkich domów.
- Niemożliwe... - powiedziała patrząca z niedowierzaniem wkoło Lily.
- A jednak, nie rozpraszajcie się, dalej mamy demony do pokonania! - powiedziałem mobilizując moich przyjacioł.
- Tak jest!
- Nefryt! - powiedziała jedna z postaci, a raczej krzykła - odpowiedzieliśmy na twoje wezwanie, jesteśmy tu by ci pomóc!
- Zniszczie te demony wychodzące z portalu!
- Zrozumiałem! Słyszeliście go, mamy zniszczyć demony, razem!
- Fumio, Komurin, Haruka, Lily osłaniajcie mnie, ja zamję się O-Yamą.
- Zrozumieliśmy Nefryt, postaramy oczyścić ci na krótko drogę, będziesz musiałużyć całęj swojej szybkości by się dostać prosto do O-Yamy. Wiemy że dasz radę, zniszcz go - powiedział Fumio, a reszta tylko kiwnęła głową na znak że się zgadzają. Wszyscy skumulowali trochę magi w sobie, Haruka utworzyła wodny tunel oddzielając część demonów od siebie, Komurin połączyłswoje ostrze z wiatrem, machnął nim tworząc smugę powietrza, która z niewiarygodną prędkością wleciała w tunel Haruki przecinając demony wewnątrz.
- Teraz Nefryt, nie uda nam się tego długo utrzymać - powiedział Fumio osłaniający tunel by żaden demon nie dostał się wewnątrz, innymi słowy, niszczył demony miotając kamieniamy i tworząc kamienne pięści miażdrzące demony obok tunelu.
- Zrozumiałem. - powiedziałem i najszybciej jak umiałem ruszyłęm przez tunel. mimo iż odległość była długa, nie minęła sekunda a ja już stałem za armią demonów, przed obliczem O-Yamy.
- Cześć, mogę cię zjeść? - Powiedział O-Yama wyprowadzając atak na mnie wielkim młotem. Szybko odskoczyłem na bok.
- To twój koniec O-Yama!
- Zobaczymy, czy mi sprostasz.
- Zobaczymy czy mi dotrzymasz kroku. - powiedziałem ruszając na O-Yamę


Post został pochwalony 0 razy
Pią 22:18, 02 Gru 2011 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna » Opowiadania, wiersze, teksty piosenek itp Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin