Forum  Strona Główna
Świat Nastolatków
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
W deszczu

 
Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna » Opowiadania, wiersze, teksty piosenek itp Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
W deszczu
Autor Wiadomość
Etien
Moderator



Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post W deszczu
Zaczął padać deszcz. Maleńkie miliard kropelek, bębniących o powierzchnię ziemi. Tworzące się kałuże. Ulewa.
Akemi kochała deszcze. Sprawiały wrażenie zjawiska oczyszczającego z wszelkich grzechów. Wzniosła ręce i podeszła krok do przodu. Była już mokra, a mimo tego szczęśliwa.
- Przeziębisz się. – nagle deszcz ustał. Spojrzała w bok. Shingen, przyjaciel z klasy, trzymał nad nimi dużą parasolkę. Deszcz wciąż padał, więc Akemi się myliła.
- Lubię deszcz – mruknęła. Nie wyglądało, żeby było jej zimno.
- Czasem się zastanawiam, czy Toriyama Sekien nie miał racji z tą ameonna. Naprawdę kochasz deszcze. Cud, że w majówki je nie przyciągasz... – zaczął Shingen.
- Głupek! – Akemi pacnęła go ze śmiechem w czoło. – Na pewno nie jestem jakąś kobietą-chmurą.
- W każdym razie, jak wyjaśnisz to, że to miasto – wskazał palcem budynki – jest deszczowe przez trzy czwarte roku? Nie licząc paru dni słońca i mroźnych miesięcy śniegu.
Zaczęli spacerować. Akemi się modliła o to, żeby nie zobaczyła ich dziewczyna Shingena, która mogła wziąć sytuację na opak. Ayu była wtedy przerażającą osobą.
Shingen ją odprowadził pod jej dom.
Wtedy deszcz ustał.
- Dzięki. – Akemi podeszła do furtki. Otworzyła ją kluczykiem. Odwróciła się. Shingena już nie było. Zdziwiła się. Shingen nie mógłby tak szybko odejść. Mimo tego, zignorowała to.
Weszła do domu. Był urządzony w stylu nowoczesnym. W salonie były czarne kanapy i fotele. Szklane stoliki też dominowały. Nad kominkiem wisiały fotografie z dawnych czasów.
Akemi poszła do kuchni i nalała świeżej wody do kwiatów. Obok wazonu, na stole, znalazła karteczkę od mamy.

Akemi-chan, odbierz Noboru z przedszkola. Muszę się zająć kolejnym wypadkiem. Nie zapomnij o porcji leków dla niego, dobrze? Wrócę około piątej.

Mama

Akemi westchnęła. Jej mama była ratownikiem medycznym. Ostatnio jej nieobecność była widoczna. Widocznie w szpitalu zaczęło brakować personelu. Albo Riko Kirihara była nadzwyczajna, co do wiedzy medycznej.
Spojrzała na zegar. Noboru kończy zajęcia dopiero za 20 minut.
Poszła do łazienki i wzięła ręcznik. Zaczęła suszyć nim włosy. Zmieniła ubranie. Mimo, iż wręcz uwielbiała deszcze, naprawdę nie miała ochoty być mokrą ponownie. Wzięła granatową parasolkę i wyszła z domu.

Noboru stał z przedszkolanką przed budynkiem.
- Został na 10 minut – powiedziała do niej z wyrzutem kobieta.
- Mam nadzieję, że nie wrzucił pani dżdżownic do torebki – Akemi podała rękę bratu – Do widzenia.
Nie lubiła tej przedszkolanki. Jak taka kobieta może być opiekunką dzieci? Pewnie uczyła nielegalnie.
W drodze do domu, Noboru zapytał:
- Akemi, gdzie mama?
- Pracuje.
Szli dalej w milczeniu. Nagle się bardziej rozpadało.
- Onee-chan, czemu tutaj tak bardzo pada? – zapytał jej brat. Akemi nie umiała odpowiedzieć, jednak widziała, że Noboru pragnie to wiedzieć.
- Taka pogoda – wzruszyła sztywno ramionami.
Doszli do domu. Akemi pomogła bratu zdjąć kurtkę i dała mu leki.
- Nie lubię tego – powiedział Noboru, patrząc na obrzydliwie słodki syrop.
- Wiem, co czujesz. – westchnęła Akemi – W twoim wieku też nie lubiłam tego. Jesteśmy zbyt podobni. Noboru, jak to przełkniesz, będziesz mógł się potem bawić z Kako.
Braciszek posłusznie przełknął ciecz.
- Możesz pójść do pokoju, tylko pamiętaj, nie ruszaj niczego ostrego. – Akemi, mówiąc to, umyła łyżkę.
Chłopiec jednak poszedł do salonu, obejrzeć telewizję. Siostra ponownie westchnęła. Zaczyna się już zmieniać. Wczoraj lubił się bawić z Kako, a teraz ogląda powtórki „Kuma-chan” i innych dziecięcych programów telewizyjnych. Akemi podeszła i usiadła obok niego. Oglądali tak ładne parę godzin. Zaczęły się reklamy.
Zadzwonił domofon. Dziewczyna podbiegła i odebrała.
- Ach, to ty! Renzu-chan, jak się czujesz? – zapytała wesoło. Renzu była jej przyjaciółką, ale również siostrą bliźniaczką Shingena.
- Akemi, ja...
- Co się stało? – Akemi zmartwiała – Oblałaś angielski? Nie martw się, pan Akaboshi to podły drań, nie ma prawa Cię zamęczać. Jesteś od niego mądrzejsza. Przecież wiesz, że celowo ci wstawia dwójki.
- Akemi...
- Renzu, nie możesz z jego powodu płakać.
- Nie dajesz mi dojść do słowa. – szepnęła Renzu.
Akemi zamilkła.
- Ty jeszcze nie wiesz, prawda? – powiedziała drżącym głosem Renzu.
- Co.. się stało? – wykrztusiła Akemi. Zaczęło ją ssać w żołądku.
- Akemi, Ayu się załamała... Shingen...
Nagle drzwi się otworzyły. Weszła jej mama.
Akemi upuściła słuchawkę.
- A więc Renzu już ci powiedziała? – powiedziała cicho mama. Akemi nie wiedziała o co chodzi. Mama podeszła do niej i ją objęła.
- Umarł dziś rano, w drodze do szkoły. Potrącił go samochód.
Akemi nie odwzajemniła się. Nie płakała. Nie próbowała jej odepchnąć.
W pokoju była cisza. Po prostu cisza.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Etien dnia Czw 20:20, 25 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
Czw 12:03, 25 Sie 2011 Zobacz profil autora
Neko
Twórcy



Dołączył: 24 Sie 2011
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ustroń

Post
Wow... Nic innego nie przychodzi mi na myśl i nie piszę tego tylko dlatego, że Cię lubię. Po prostu wow O.o Będziesz pisać dalej, nie?


Post został pochwalony 0 razy
Czw 14:22, 25 Sie 2011 Zobacz profil autora
Etien
Moderator



Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Dzięki ^^ Nie uważam, że jest takie super, ale thx xD Będę pisać dalej, bo jak wyjaśnić przypadek, że spotkała tego chłopaka po szkole, kiedy on umarł przed szkołą? xD


Post został pochwalony 0 razy
Czw 14:35, 25 Sie 2011 Zobacz profil autora
Neko
Twórcy



Dołączył: 24 Sie 2011
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ustroń

Post
I właśnie ta rzecz mnie zdziwiła xP
Może jego duch przyszedł się z nią pożegnać, albo ma jeszcze brata bliźniaka? O.o xD


Post został pochwalony 0 razy
Czw 14:56, 25 Sie 2011 Zobacz profil autora
Etien
Moderator



Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post 2 część
2 część fabuły. Mam nadzieję, że dotąd nie pogorszył mi się styl pisania (o ile styl pisowni może się pogorszyć w kilka godzin) ^^ Zapraszam do czytania!

Była to sierpniowa sobota. W ten dzień wyjątkowo nie padało.
Akemi wpatrywała się głucho w pień drzewa naprzeciwko ulicy. Minęły dokładnie trzy miesiące od śmierci Shingena. Wciąż nie potrafiła się otrząsnąć z martwego stanu.
Mrugnęła oczami. Teraz zamiast drzewa była tam dziewczyna. Miała na sobie mundurek szkolny, w dzień wolny od szkoły, i fioletowe włosy. Ale nie to było najdziwniejsze. Najbardziej wyróżniającym elementem było to, że z czoła wyrastała jej para rogów.
Akemi, nie mogąc uwierzyć własnym oczom, mrugnęła ponownie. Tym razem dziewczyna nie była przed drzewem, ale przed nią. W ułamek sekundy przeszła ulicę. Było to wręcz niemożliwością. Dziewczyna pochyliła się na wysokość jej oczu.
- Hej, ameonna! – uśmiechnęła się.
Akemi postanowiła zignorować jej uwagę o ameonna. To było jej przezwisko. Z tego była znana w mieście – kochała deszcze. Jak była dzieckiem, w deszczowe pory zawsze szła na plac zabaw i fikała kozły na trzepaku. Jej mama usiłowała zwalczyć tą cechę, zamykając ją w domu, ale to nie pomagało. Deszcze ją przyciągały w pewnym sensie.
- Kim jesteś? – zapytała Akemi.
- Nie widzisz? – zdziwiła się dziewczyna. – Jestem zwykłą uczennicą z twojej szkoły.
- Zwykłe uczennice nie noszą mundurków w soboty i nie posiadają rogów – Akemi spojrzała powoli na jej rogi, przypominające rogi antylop impala.
- Oh. – mruknęła fioletowowłosa. Machnęła ręką i rogi znikły – A więc ludzkie dziewczyny nie mają rogów. Muszę to zapamiętać.
Akemi spojrzała na nią z przerażeniem. Kim ona jest? Zaczęła się wsuwać w ławkę.
Dziewczyna jednak się znowu pochyliła.
- Jesteś Akemi Kirihara? – zapytała.
- A po co Ci to wiedzieć? – warknęła. Nie otrząsnęła się jeszcze. Prawdopodobnie jej odbiło.
- Czyli tak – wyprostowała się. – W tym świecie mów mi Nanako Nakamura, okay? Nie byłoby dobrze, gdyby się ktoś dowiedział o mojej prawdziwej postaci.
- Prawdziwej postaci? – wykrztusiła Akemi.
Nanako usiadła obok niej na ławce. Akemi siłą woli musiała się powstrzymać, żeby się nie odsunąć.
- Słyszałaś o demonach? – zapytała Nanako. Akemi spojrzała na nią – Jesteśmy demonami – szepnęła Nanako.
Akemi nie wytrzymała. Poderwała się z ławki.
- Bądź cicho! Nie zamierzam wierzyć w twoje bzdury! Jaki masz na to dowód? – krzyknęła na nią.
Mina Nanako zasugerowała jej dowody. Jak ona mogła przejść ulicę w sekundę? Jak mogła się pozbawić rogów? I skąd wiedziała, kim jest Akemi?
To ostatnie było wiadome. Akemi przez swoje przezwisko jest popularna. Ale pozostały dwa pierwsze fakty.
- Akemi. – powiedziała całkiem poważnie Nanako. Wokół ich nie było ludzi. W takie sierpniowe dni całe miasto wyjeżdża na wycieczki, korzystając z pogody – Jesteś ameonna. I nie tylko tym. Jesteś też medium.
W tym momencie świat się zatrzymał. Wiatr powiewał przez włosy Akemi.
- Ja? – szepnęła.
Nanako skinęła głową.
Akemi zacisnęła pieści. Gotowała się do tego, żeby na nią powrzeszczeć. Jak ma być medium!? Ameonna prędzej, ale medium?
- Zaraz! Skoro mam być ameonna, to czemu nie pada dzisiaj? Podobno przyciągam deszcz, nie?
- Stłumiliśmy twoją moc – odparła Nanako. – Inaczej bym się nie mogła z Tobą spotkać.
- Wy, czyli kto? – zapytała Akemi. Nanako ją jednak zignorowała.
- Akemi. Pamiętasz, co Ci powiedziała matka w dzień śmierci Twojego przyjaciela?
Zaczęła szukać w pamięci. Czemu wykonuje jej polecenia? Ona ma dar przekonywania.
Nagle sobie przypomniała.
„Umarł dziś rano, w drodze do szkoły. Potrącił go samochód.”
- Brawo – zaklaskała Nanako. Widocznie czytała jej w myślach. – W środę, tego dnia, zajęcia się skończyły o trzeciej. Zaczął padać deszcz i się nim podniecałaś. On ci dał parasolkę. A teraz – Nanako splotła dłonie i oparła głowę na nich. - Czy to nie jest dziwne, że był na wszystkich zajęciach i spotkaliście się po szkole, mimo, iż on zginął tego ranka? – uśmiechnęła się.
Plask!
Nanako nie zdążyła się obejrzeć. Już na policzku zaczęło ją piec.
Przed nią stała Akemi z uniesioną ręką. Dyszała ciężko. Miała gniew w oczach.
- Nie waż mi się go przypominać, rozumiesz!? To był wypadek!
- Bardzo dziwne, że tak sądzisz – Nanako otarła policzek – On zginął, żeby rozbudzić w Tobie zdolności medium. Nasłaliśmy na niego ten samochód.
Akemi rozszerzyła oczy. Dlaczego...?
- Uspokój się. Skończ z żałobą. Powinnaś się przyzwyczaić. Śmierć to rzecz codzienna. Niemożliwe, żebyś o tym nie wiedziała.
Akemi miała wrażenie, że ktoś ją pstryknął w czoło. Zabolało. Spojrzała z nienawiścią na Nanako.
- Jesteśmy organizacją onna, inaczej akuma. Mój oddział zajmuje się łowieniem innych akuma, żeby je zmusić do wstąpienia. Jesteś rzadkim przypadkiem, Akemi. Ameonna, do tego medium! – zachwyciła się Nakamura. – Zajmujemy się szkoleniem jednostek na wojnę z tenshi. Są to anioły, ale zupełnie na opak, niż w wyobrażeniach chrześcijańskich. Szczegółów się dowiesz, jak będziesz oficjalnie w organizacji.
Akemi się złapała za głowę. Mimo, iż nie chciała, słuchała tej diabelskiej istoty. Shingen zginął, bo miała być medium. Jego duch poszedł do szkoły, żeby sprawdzić, czy ona go widzi. Kiedy deszcz ustał, a z tym i jej moc, on odszedł. Do krainy zmarłych.
- Och, zaczyna kropić – zauważyła Nanako. – Do jutrzejszej nocy masz zdecydować, czy wolisz być w organizacji i poznać sekrety onna, czy żyć normalnym życiem i zapomnieć o Shingenie. Spotkamy się na moście. Trafisz. A przy okazji, fajny kolorek włosów – spojrzała na kosmyki Akemi które były kruczoczarne, ale mimo tego, odcień światła był granatowy – Też muszę sobie taki sprawić.
Odwróciła się i odeszła.
Kap, kap, kap.
Krople bębniły o chodnik. Akemi upadła na kolana.
Teraz musi podjąć decyzję. Nienawidziła Nanako z całego serca za zabicie Shingena, ale ona miała rację. Akemi nie miała wyboru. Poznała Renzu przez właśnie Shingena. Dzięki jego sposobowi życia, ociepliły się jej stosunki z mamą i Noboru. Jeśli Shingen zniknie z jej życia i wspomnień, ona to wszystko straci. Perspektywa nudnego życia nie była zachęcająca. Ayu szybko zapomniała o swoim chłopaku i rzuciła się w ramiona kogoś innego. Renzu, tak samo jak Akemi, oddzieliła się od świata, zamknęła się w sobie.
Bądź blisko przyjaciół, ale jeszcze bliżej wrogów.
Wstała i zaczęła iść w kierunku domu. Noboru czeka na obiad.
Na jej włosy opadł płatek wiśni – jeden z ostatnich w tym sezonie. Zsunął się po kosmykach, jeszcze poleciał w dół, aż całkiem został zdeptany przez jej stopę.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 17:38, 25 Sie 2011 Zobacz profil autora
Neko
Twórcy



Dołączył: 24 Sie 2011
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ustroń

Post
Jak dla mnie Twój styl pisania nic, a nic się nie pogorszył Wink Czekam na next ^^


Post został pochwalony 0 razy
Czw 17:54, 25 Sie 2011 Zobacz profil autora
vrrerran
Administrator



Dołączył: 27 Lip 2011
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: katowice

Post
Etien A nie myślałas nad tym żeby napisać własną książkę ?? z chęcią bym ja kupił Very Happy ^^


Post został pochwalony 0 razy
Czw 18:02, 25 Sie 2011 Zobacz profil autora
Etien
Moderator



Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post 3 część
Vrrerran, pomyślę jeszcze nad tym xD

Zapraszam do przeczytania i skrytykowania 3 części.

- Akemi! – usłyszała głos matki. Wychyliła głowę z salonu.
- Tak? – zapytała.
- Chodź tu, kochanie. – matka stała w kuchni. Akemi podeszła do niej. Riko, w przeciwieństwie do Akemi i Noboru, była wysoką i wysportowaną blondynką. Szykowała się do pracy – miała na sobie czerwony strój ratownika.
Akemi patrzyła na matkę, czekając, aż ona odpowie.
Riko wzięła oddech.
- Akemi... Zacznę od tego. Jak wróciłaś ze spaceru, zmieniłaś się. – Akemi chciała zaprotestować, ale matka ciągnęła dalej. – Przecież przez 3 miesiące robiliśmy wszystko, co mogliśmy. Nawet psycholog nie zadziałał. Jak to zrobiłaś? – zapytała z rozpaczą w głosie Riko.
Nie chciała, żeby wyglądało na to, iż Nanako była lepsza od matki, więc skłamała.
- Mamo, czasem się człowiek zmienia. Patrzyłam na stare drzewo, naprzeciwko ulicy. Doświadczyło w swoim czasie wiele blizn. Pomyślałam, że może powinnam się cieszyć, że nie skończyłam jak to drzewo – wzruszyła ramionami. Na nią nigdy by nie zadziałało, ale Riko była jak dziecko w dorosłym – strasznie naiwna.
- Och! – Riko roześmiała się. Na jej twarzy zakwitł rumieniec. Włosy, które spięła w koński ogon, poruszały się za każdym kiwnięciem. Nagle spoważniała – Chyba wiesz, czemu Cię spytałam, prawda?
Chodziło o Renzu.
- Nie wiem, czy na nią to podziała – powiedziałam – To zależy od charakteru człowieka
Riko pokiwała głową.
- Idę do pracy – powiedziała, zarzucając torbę. –Wrócę późno. Wiesz, co robić, prawda? Pa, kochani! – posłała dzieciom całusa
I wyszła.
Akemi westchnęła. Riko potrafiła kokietować mężczyzn swym dziecięcym zachowaniem, ale dla dzieci to nie było takie wspaniałe. Akemi musiała częściej zastępować Noboru matkę, a Noboru musiał się pogodzić z tym, że siostra mu matkę zastępuje.
Akemi pobiegła do pokoju po swoją MP3 i wróciła do salonu, aby pilnować Noboru. Po odsłuchaniu „This Is Halloween” w końcu się znudziła. Zaczęła patrzeć na swojego brata, czytającego mity japońskie dla najmłodszych. Nagle wpadła na pomysł.
Podeszła do domofonu i wykręciła numer domu Kojikawa. Odebrała pani Tsuya.
- Konnichi-wa, pani Kojikawa. – przywitała się Akemi – Jak zdrowie?
- Akemi-chan! – ucieszyła się Tsuya – Raczej Ciebie powinnam o to zapytać, prawda? – zaniepokoiła się.
- Ze mną wszystko w porządku. Ozdrowiałam. Czyż to nie cudownie? – zaświergotała dziewczyna do słuchawki.
Po paru minutach takiego kokietowania, Akemi poprosiła o podanie słuchawki Renzu. Pani Kojikawa zmartwiała.
- Czy powinnam…? – zapytała.
- Ja bym nie odizolowywała swojej córki od świata – Akemi zmieniła ton na chłodniejszy. Głos w słuchawce umilkł. Po czym telefon odezwał się słabym, ledwie słyszalnym głosem.
- Akemi?
Ten głos kazał się jej poddać. Nic nie zdoła wyleczyć Renzu z jej żałoby. Dla Akemi Shingen był przyjacielem, jednak dla Renzu to był brat, w dodatku bliźniak.
- Renzu-chan, jak się czujesz? – zapytała Akemi niespokojnie.
- Czemu się o mnie martwisz…? Wszystko jest stracone. Mój brat zginął.
Akemi nie wiedziała, co powiedzieć. Z jednej strony, chciała przeprosić Renzu i odłożyć słuchawkę. Ale chciała ją przywrócić do zdrowia.
- Dawno nie rozmawiałyśmy – zaczęła.
Przyjaciółka nie odpowiedziała.
- Będziemy się częściej widywać, prawda? – kontynuowała delikatnie Akemi, żeby nie pogorszyć stanu Renzu.
Renzu znowu nie odpowiedziała. Akemi musiała sprawdzić, czy się nie rozłączyła.
- Renzu-chan... Jako przyjaciółka... Nie, jako kobieta, muszę ci uświadomić jedno. Twój ojciec skończył żałować śmierć swojego syna już w lipcu. Matka wcześniej. Nie myślisz, że czas na Ciebie?
- Czemu Tsuya miałaby żałować swojego pasierba? Ona i tata... – odparła sucho Renzu. Nagle umilkła.
Akemi zdała sobie sprawę, że zdradzono jej sekret rodziny Kojikawa.
Tsuya nie była prawdziwą matką Shingena i Renzu.
- Renzu... dalsze rozpaczanie nie ma sensu. Musisz dalej żyć.
- Akemi, zostaw mnie.- usłyszała chłodny i martwy głos Renzu.
Coś w niej pękło. Wiedziała, że to może pociągnąć konsekwencje, mimo tego krzyknęła do słuchawki, niemalże cytując Nanako:
- Renzu! Musisz skończyć z tą żałobą! Dzisiaj pewna osoba powiedziała mi: „Powinnaś się przyzwyczaić. Śmierć to rzecz codzienna. Niemożliwe, żebyś o tym nie wiedziała”! I tak postąpiłam! Skończyłam z tym! Widzisz, jaka jestem szczęśliwa!? Życie Shingena odcisnęło się w naszych sercach, ale on nie chciałby takiej żałoby! Renzu, przeżyj to życie szczęśliwa! Dla siebie, dla mnie i dla Shingena! Pomogę ci w tym, obiecuję! – skończyła, łapiąc wdech. Z oczu coś jej kapało. Jak deszcz, tylko nieregularnie, strasznie wolno.
Ta ciecz kapnęła na przedramię. Akemi spojrzała na kończynę. To była łza.
Była to minuta ciszy. Przejmująca minuta. Najdłuższa, jaka zaistniała w życiu Akemi. Nawet jej się wydawało, że w tle słyszała śmiech Shingena. A może to był śmiech z porannych anime. Tego Akemi nie wiedziała.
- Akemi – usłyszała drżący głos Renzu – Będziesz mogła mnie odwiedzać?
- Wyjeżdżam. Na stałe prawdopodobnie. Ale spokojnie, będę tu wracała.
- Czy to przeprowadzka? – zapytała Renzu.
- Nie. Rehabilitacja. Ale powinni dać przepustki do domu.
- Będziesz mnie odwiedzać, chociaż raz na rok?
- Obiecuję – Akemi skinęła głową.
Renzu się rozłączyła.
Akemi ją wyleczyła. Nie wiedziała, jakim cudem, ale wyleczyła.
Poszła do salonu. Tam siedział Noboru z zdziwioną miną.
- Onee-chan, czemu wrzeszczałaś?

Czekała na moście. Miała ze sobą torbę potrzebnych rzeczy. Za minutę oficjalnie zacznie się wieczór. Do tej pory załatwiła wszystko. Nakłamała matce, spakowała się i wzięła ze sobą komórkę.
Błysnęło purpurowe światło. W jednej chwili się pojawiła. Nanako nie była jednak w ludzkiej postaci. Miała kocie oczy, rogi antylopy i niesamowicie długie paznokcie. A fioletowe włosy były tak samo nienaturalnie długie jak paznokcie.
- Podjęłaś decyzję? – zapytała Nanako.
- Przyłączę się do waszej organizacji. – powiedziała, zgodnie z przewidywaniami Akemi.
Nanako z zadowolenia rozbłysła na purpurowo.
- Dobra decyzja. Możemy już...
- Jednak pod paroma warunkami – przerwała jej.
Nanako miała wściekłą minę.
- Co to ma znaczyć: „pod paroma warunkami”? Jak śmiesz sugerować, żebyśmy mieli spełnić twoje warunki?
- Po pierwsze: będą przynajmniej raz w roku miesięczne przepustki do domu. – mówiła spokojnie Akemi. – Po drugie: pozwolicie mi zachować ludzki wygląd. Po trzecie: nie zmodyfikujecie mi pamięci, ani nic w tym stylu. To tyle.
- Czemu mielibyśmy je spełnić? – warknęła Nanako.
- Bo jestem smakowitym kąskiem. Szkoda by było, gdyby ameonna medium nie przystała do organizacji przez nieprzyjęte warunki, prawda?
Nanako zazgrzytała zębami.
- Tu mnie masz. Pierwszy i trzeci jest do spełnienia. Drugi niezbyt. Te dodatki – Nanako wskazała na rogi i paznokcie – pojawiają się w zależności od rodzaju i stopnia zaawansowania onna. Nawet, jeśli będziesz najlepszą ameonna w kraju, wyrosną ci cztery rogi, ale niewielkie. Od swoich towarzyszek dowiesz się więcej.
Nanako wyciągnęła rękę. Rozbłysła na fioletowo.
- Akemi Kirihara, początkująca ameonna i medium. Pożegnaj się ze światem ludzkim. Witaj w świecie demonów.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 22:52, 25 Sie 2011 Zobacz profil autora
Neko
Twórcy



Dołączył: 24 Sie 2011
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ustroń

Post
Chcę więcej! Chcę więcej! >.< Very Happy
Musisz napisać książkę! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Pią 10:17, 26 Sie 2011 Zobacz profil autora
Etien
Moderator



Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Olu, nie wiem, czemu zaczynam się Ciebie bać, jak mówisz o kwestii pisarstwa. xD Krystian, Ciebie też się to tyczy xP

____________________________

Przeniosły się na jakiś morski klif. Była burza, więc sztormowe fale rozbijały się o brzeg. Powietrze było wilgotne, jakby nasiąknięte kapuśniaczkiem.
- Nienawidzę tego – prychnęła Nanako. Potrząsnęła głową, ale to niewiele pomogło.
- Zawsze tu tak jest? – spytała się Akemi.
- Tylko wtedy, kiedy nowicjusz wkracza. To jest coś w stylu ceremonii powitalnej. Paskudny zwyczaj. – znów próbowała strząsnąć z siebie wodę.
- Nanako, nie lubisz wody? – zapytała słodkim głosem Akemi.
- Dla Ciebie Bastet! – warknęła demonica. – Czego się dziwisz? Jestem kocim demonem, dali mi egipskie imię!
- Nie wiedziałam, że akuma kota może mieć rogi.
- Powinnaś się cieszyć, że nie przygotowali ognia na powitanie!
Milczały z pięć minut, dopóki nie dotarły do tego budynku. Był to czarny zamek, równie długi, jak i wysoki. Dachy zamku wieńczyły gargulce, a najwyższa wieża była zakończona dziesięciometrową szpilą w kształcie złamanego krzyża.
- To nasza kwatera – powiedziała Bastet. – Była zamieszkiwana w erze rządów szoguna przez mnichów chrześcijańskich, wysłanych z misją nawracania wiosek na tych wyspach – wskazała morze, gdzie na horyzoncie były pagórki, prawdopodobnie małe wyspy – Jednak się nie udało. Wykończyła ich nienawiść wieśniaków i epidemia gruźlicy. Ostatni mnich został zamordowany kilka lat później po rozpadzie misji. W 1700 roku pierwszy lektor Lucipheru znalazł to miejsce i wyznaczył je na wojskową kwaterę. Do dziś szkolimy tutaj akumy, które urodziły się w świecie ludzkim.
- Nanako... To znaczy... Bastet...
- Co?
- Nie prosiłam cię o wykład historyczny – jęknęła Akemi – Kiedy wejdziemy? Musi ci być zimno.
- Tak naprawdę chcesz prędzej wejść do środka, bo to tobie jest zimno, tylko nie chcesz się przyznać. Bez powodu byś się o mnie nie martwiła – burknęła demonica.
Zaczęła pisać jakimś nieznanym pismem na drewnianych wrotach. Pismo znikło. Nagle dało się usłyszeć skrzypienie. Brama zaczęła się otwierać.
Na zewnątrz wyszedł stwór, który przypominał gargulca. W czasie burzy robił błyskotliwe wrażenie. Podszedł do Bastet. Demonica dała mu się spokojnie obwąchać Jak skończył z nią, to zaczął iść do Akemi.
- Nowicjuszka – uprzedziła go Bastet. – Nie zjadaj jej głowy, bardzo proszę. Inaczej lektor będzie nieszczęśliwy.
Potwór wydał pomruk niezadowolenia.
Akemi starała się nie okazywać strachu. Gargulec mógłby połknąć człowieka w trzy sekundy.
W końcu sapnął. Cofnął się i wpuścił je do środka. Za nim zamknęły się dwuskrzydłowe drzwi.
- Co to było? – zapytała Akemi.
Bastet oderwała jeden z wmurowanych kawałków drewna i zapaliła go.
- Nasz strażnik. Oficjalnie nie ma imienia, jednak nazywamy go Garr. Jest nieprzewidywalny, ale umie tańczyć nam na sznurkach.
- On naprawdę jest gargulcem?
- To męska akuma, która nadużyła swojej mocy, jednak wyzwoliła się zaledwie w połowie. Powiadają, iż jego wyzwolenie zabrało życie wielu strażników i właśnie dlatego do dziś pełni ich rolę.
Zaczęły iść ciemnym korytarzem, ledwie oświetlanym blaskiem z pochodni.
- Zostaniesz przedstawiona lektorowi Silvestero. Zachowuj się jak należy – Bastet odpowiedziała na niewypowiedziane pytanie.
- Bastet, zaczekaj – Akemi chwyciła ją za ogon. Ciałem kocicy wstrząsnął dreszcz. Demonica spojrzała na nią z żądzą mordu w oczach.
- Nigdy tak nie rób... Zrozumiałaś? – syknęła.
- Dobrze, przepraszam. – Akemi nie mogła w to uwierzyć. Przeprosiła demona. Demona, który pomógł zabić Shingena, niszcząc łańcuch życia jego bliskich.
Akuma uniosła brwi. Dopiero wtedy Akemi zauważyła, że Bastet wygląda na trzydziestolatkę. Jednak później ją o to zapyta.
- Chodzi o to... Jakie masz dowody, że jestem medium? – zapytała jej prosto w twarz.
Bastet westchnęła.
- Byłaś na obserwacji. Shingen nie był jedynym dowodem.
Splotła ze sobą palce i je rozłączyła. Wskazała korytarz. Szła teraz kobieta. Miała na sobie szpilki i kok, upięty dość wysoko.
- Widzisz ją? – zapytała Bastet.
- To normalnie, że ją widzę! Nawet słyszę! – Akemi wzruszyła ramionami.
Kobieta podeszła bliżej. Rozpoznała ją. To była ta przedszkolanka, która została z Noboru.
Milczała, jednak wciąż szła. Akemi zauważyła, że zbliża się do Bastet.
- Gdybym powiedziała, że jej nie widzę, nie uwierzyłabyś mi – powiedziała demonica.
Nagle się stało to, w co Akemi nie mogła uwierzyć. Zdusiła w sobie krzyk zaskoczenia. Mimo, że widziała, jak Nanako przeistacza się w Bastet, była teleportowana i spotkała męską akumę, to jednak czegoś takiego nie widziała.
Kobieta przeszła przez Bastet.
Jakby była widmem.
Przedszkolanka nie żyła.
Noboru był na ulicy sam.
O Boże, to wtedy myślała ta staruszka, która obok nich przeszła w świecie ludzkim, w dzień śmierci Shingena, a potem z dziwną miną szybko odeszła. „Ta dziewczynka jest chyba chora psychicznie”.
- Ginko Akashura, lat 46. Zginęła w katastrofie samolotu w czasie podróży na Hawaje, by odwiedzić siostrę. Przykro mi – powiedziała Bastet, ucinając dyskusję.
Akemi wciąż patrzyła na tą kobietę, aż znikła w cieniu.
Kocica stanęła przodem do ściany. Akemi nie patrzyła na nią, tylko na cień po pani Ginko.
- Na co się patrzysz? Idziemy. Lektor czeka.
Odsunęła ścianę w ciągu sekundy. To nie było powalenie jej. Ona zwyczajnie potarła dłonią przeszkodę, a ta usunęła się na bok, wchodząc w kolejną ścianę. Bastet weszła do środka, ciągnąc za sobą Akemi. Ściana się zamknęła. Pochodnia zgasła.
Jedynym światłem były wyblakłe szyby w oknach. Musiało to być sztuczne światło dnia. Akemi domyśliła się, że to tajny korytarz do komnaty lektora.
- Ja idę pierwsza. – powiedziała Bastet. Weszła na kręcone schody i zaczęła się piąć w górę. Akemi poszła za nią.
Mimo, że to był 175 stopień, Bastet nie wyglądała na zdyszaną. Akemi musiała co 5 stopni robić przerwę. Kondycja nie była jej atutem.
Bastet się zatrzymała, więc Akemi szybko ją dogoniła.
- Zachowuj się jak należy. – powtórzyła demonica i otworzyła drzwi.
- Witaj, lektorze Silvestero! – powiedziała, wchodząc do komnaty.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Etien dnia Nie 19:27, 02 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Nie 17:49, 02 Paź 2011 Zobacz profil autora
Neko
Twórcy



Dołączył: 24 Sie 2011
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ustroń

Post
Wow O.O Dalej! Chcę więcej! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Nie 19:30, 02 Paź 2011 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna » Opowiadania, wiersze, teksty piosenek itp Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin